Symphony Demoscene Festival 2k+1 -------------------------------- Czasy, kiedy na party zjeżdżało się kilka setek ludu dawno minęły. Nie ma już strepeaisu, czy jak się to pisze (stripteasu - dop. redakcji), wieczoru z dziwką czy innych tego typu rozrywek. Jednak czy jest gorzej? Nie! Osoba, która odpowie inaczej, z pewnością już dawno nie była na żadnej imprezie, albo po prostu nie potrafi dobrze się bawić. Podobnie było z ostatnim polskim party, zorganizowanym przez ekipę Prototype (Silent Riot, Dixie, Bloodman) i przyjaciół w Trzciance. Będę się starał jak najwięcej motywów opisać w tym raporcie, choć zdaję sobie sprawę, iż jest to po prostu niewykonalne - tyle się działo... Najlepiej jest zacząć od początku, ja jednak ominę podróż itd., z tego względu, że raczej niewiele się działo. Po dotarciu na party place (już w czwartek - jako współorganizator) i otrzymaniu koszulki oznajmiającej jaki to ja jestem ważny, mogłem rozpocząć rozpakowywanie sprzętu i przede wszystkim spożywanie alkoholi co najmniej wyskokowych. Zaczęło się skromnie, od piwa które w danej chwili każdy mógł sobie nalewać w barze za friko. Taaak... to nie żaden kit. Każdy mógł sobie podejść z kufelkiem i nalać z kija ile tylko się dało. Jak tylko beka piwa uległa opróżnieniu, pojawiła się ekipa koszalińska (Zomo, Azzaro, Borys, Qix i Hogan), która wspomogła scenową brać pięcioma literkami obrzydliwego spirytusu. Pić się go nijak nie dało, każdy krzywił się jak tylko mógł, ale i tak dość szybko baniaczek został wypity. W międzyczasie, część ludzi doznała zgonu, ale na szczęście nikt nie oślepł - bo to ruski spiryt był (stadion rulz). Ach.. warto dodać, że aby podkreślić walory smakowe owego trunku, piło się go z cytrynką, tak jak na picie dobrych drinków przystało. No ale trzeba było powrócić do rzeczywistości, tzn. do podłączania sprzętu, sprawdzenia co nie działało, dlaczego itd. Ogólnie rzecz biorąc, zamieszanie było spore. I w ten sposób minął czwartek, pojawił się piątek, a wraz z nim, nadciągający scenowcy. W sumie w porównaniu do czwartku, niewiele się zmieniło, dalej była dobra zabawa i picie, tyle że w większym gronie. No i sprzęt był już w stanie wyświetlać różne duperele na bigscreenie. A'propos bigscreenu, rzutnik był dobrej jakości (jak się później okazało cholernie dobrej), jednak wyświetlany obraz przypominał trapez. Nie było to cholernie rażące, a później zupełnie niezauważalne. Powodem trapezowatego obrazu, było umiejscowienie rzutnika, z dala od notorycznie szarżującej na sterówkę bandy scenowców. Tia to tyle odnośnie obrazu, kolej na dźwięk. Był rewelacyjny. Nie ma się czemu dziwić, ponieważ party było organizowane w dyskotece, jeśli coś co zadawala tłum dresiarzy, na pewno wystarczy mało wymagającym scenowcom. Przydały się również stroboskopy, migające światełka i inne świecące duperele, które ożywały razem z tańczącym tłumem (lub pojedynczymi osobnikami). To by było na tyle jeśli chodzi o kwestię audio-wizualną. Sprzęt również sprawował się nie najgorzej. Chociaż na początku były małe problemy z Amigą 4000, jednak na pomoc przyszła ekipa Amnesty (dzięki dla Crusta i Comankha), która użyczyła swojej płyty głównej, w którą można było wsadzić PPC604/233 i Cvision. Potem wszystko leciało z górki. Także piątek minął na oglądaniu dem, zbieraniu prac i dobrej zabawie - przynajmniej części partowiczów. Niewątpliwie gwiązdą party był Grogon/Pic Saint Loup. Osobnik ten w stanie wiecznego upojenia po prostu zmiatał wszystkich swoimi komentarzami, tańcami i innymi wygłupami. Takich wodzirejów na imprezach zwykle brakuje. Drugim wiecznie rozrabiającym był Azzaro, który np. postanowił przebiec się po Polonezie organizatorów, wynikiem czego było rozjebanie przedniej szyby - no i oczywiście straty ;) Sobota był równie wesoła jak piątek. Tym razem do w/w osobników dołączyli Madbart i Qix. Ten pierwszy, w związku z zaliczonymi egzaminami postanowił nachlać się do nieprzytomności, zarzygać salę, a nad ranem (już w niedzielę) w amoku zjadał surowe grzyby... On także widownię miał niemałą. Qix natomiast bawił się w domku z innymi ludźmi (bodajże Dagon, Hogan, Ko$mi i inni... nie jestem pewien). Picie było przeogromne, ale i następstwa niemałe. Nie muszę chyba wspominać, że domek w którym urzędowali został zdemolowany. Wyjebali drzwi z futryny, porozwalali butelki, puszki i inne urządzenia przechowujące napoje, a na koniec, jakby było mało, komisyjnie wyrzucili klucz od drzwi do jeziora. W sumie ten klucz to na niewiele by się przydał skoro drzwi leżały obok domku. Jako bonus Qix postanowił się wykąpać. Było ciemno, zimno itd., a on postanowił się wykąpać, oczywiście w ubraniu coby mu za zimno nie było. Później biedaczek chodził po party-place z nadzieją na znalezienie jakiegokolwiek ubioru. Z pomocą przyszedł mu Zomo i Qix chodził później w zapasowym dresiku i gumowych sandałkach - wyglądał jak "psotny Kazio". No dobra, ale może przejdę do niby clou party czyli kompotów wszelkiej maści. Całość zaczęła się od grafik. Było tego 17 sztuk pixelowanych, 11 renderowanych i 6 image-processingów. Niestety nie każdy potrafi czytać, i ludziska dawali różne kosmiczne rodzielczości wynikiem czego były przesunięcia obrazu. Później była muzyka - nie pamiętam ile sztuk dokładnie, ale też było tego sporo. Muza posegregowana była i puszczana jako 4ch, multich, chip i mp3. Krótka przerwa i rozpoczęło się puszczanie produkcji na PC. Intra, demo itd. Poziom był średni. Jak to zwykle bywa część produkcji była beznadziejna (sam OpenGL nie wystarczy), natomiast inne całkiem przyjemne. Dla wielu miłym zaskoczeniem było demo grupy Suspend, która postanowiła powrócić z produkcjami. Podobało się również demo Addict i Zone51 - które wygrało (o ile pamiętam). BTW dem na PC było 7, interek 64k - 3 szutki i jedno bonusowe - grupy Altair, które po prostu rozwaliło swoim prawdziwie oldskoolowym klimatem. Później przyszedł czas na produkcje amigowe - Dwa intra 64kb. Jedno Appendix, w którym Flapjack zapowiada powrót "Psychola", drugie grupy Decree - milutkie. Następnie poszły dema. Pierwsze, spod szyldu WFMS, oczywiście jak to zwykle bywa beznadziejne (oj Sławek... kiedy ty się do roboty weźmiesz ;), drugie to rewelacyjny powrót Amnesty. Ich demo po prostu rozwaliło mnie schizowym klimatem, gdzie motywy faszystowskie (a było zabronione :) i WTC były nagminne. Demo zakodował Crust, grafiką zajęli się Comankh i Dżordan. Kto spłodził muzę, niestety nie pamiętam (Madman - dop. redakcji). Jako trzecia była puszczona produkcja Encore przy współudziale Nah-Kolor. Demo wymaga procesora PPC i karty z akceleratorem. Ale najpierw pojawił się problem rzutnika. Jak z pewnością wielu wie, jest to urządzenie mocno grzejące się i potrzebujące chłodzenia. Rzutnik działał kilkanaście godzin za długo i w tym momencie stwierdził, że już dłużej nie ma zamiaru. Spowodowało to około półgodzinną przerwę. No, ale w końcu wszystko ruszyło jak powinno. Wracając do dema Encore, uwiodła mnie w nim rewelacyjna muzyka Zayki/Plastic i świetna grafa Caro. Oczywiście MDW też się przy programowaniu pewnie narobił. Jest to z pewnością najlepsze demo z dotychczasowego dorobku tej grupy. No i ostatnie - grupa Mawi. Demo (nieskromnie mówiąc, bo byłem współproducentem ;) rozwaliło publikę. Przygniotło do ściany i napierdalało po nerach. Wymagania były spore (do normalnego oglądania 604/233 i CV), ale warto było. 12 minut mocnej muzyki, szybkich efektów i innych rzeczy, które delikatnie mówiąc podobało się. Programował Kierownik, grafa - Azzaro, Critikill i Lil`Fame, 3D stuff - Ubik, muzyka - Substance, Loke, i ktoś o kim akurat zapomniałem. Cholera... starość nie radość (to Revisq, tumanie - dop. redakcji). Później poleciały animacje, jednak ilość nie pozwoliła na ich obiektywną ocenę. No sam koniec, puszczone zostały crazy produkcje. Były dwie animacje i dwie produkcje kodowane (na Amigę). Sprawiły one, że kilka przysypiających już osób, ponownie mogło zataczać się ze śmiechu. Najbardziej do gustu przypadła produkcja T-Love z składzie Komura i Rowokop - ich Komputerowy "Misio", nucony był już do końca imprezy... To by było chyba na tyle jeśli chodzi o moje spojrzenie na to party. Z pewnością nie opisałem tutaj wszystkiego co powinienem, ale tyle się działo, że nie byłem w stanie. Mam nadzieję, że w recenzjach innych partowiczów, będzie opis nieznanych mi motywów i jakoś się to wszystko do kupy złoży. Podsumowując organizację, trzeba przyznać, że mieliśmy kilka potknięć, ale słyszałem wiele pochlebnych opinii, więc chyba nie było tak tragicznie. Trzeba pamiętać, że człowiek uczy się na błędach, tak więc w przyszłym roku będzie z pewnością dużo lepiej. Pozdrawiam również tych, którzy przyjechali. No i wielkie faki dla wszyskich, którzy się wymigali. Ubik/Mawi^100% Prophets^Whelpz Excess staff ubik01@poczta.onet.pl