Satellite 2k - party report
                     ---------------------------

 Rok 2000 przyniósł nam posuchę w imprezach scenowych - po odwiedzeniu
Amiga  Meetingu  w Łodzi (który był raczej amigowym sympozjum) oraz RR
Meetingu  czułem  niedosyt.  Potwornie przerażała mnie perspektywa, że
niestety  aż  do  listopada  nie  będzie  żadnej  imprezy... Najgorsze
przypuszczenia   stały  się  prawdą  i  kolejną  szansą  na  zobacznie
znajomych mordek, było po RR dopiero Satellite.

  Na  tydzień  przed  wyjazdem stało się coś strasznego - zaniemogłem.
Przeziębiłem  się  nie  na  żarty i na kilka dni przed party leżałem w
łóżku  z 39 stopniami gorączki. Wziąłem się jednak w garść i w piątek,
kiedy nastała pora wyjazdu, miałem już tylko 37. Opuszczenie party nie
wchodziło  w  rachubę,  uzbrojony  więc  w  podręczną apteczkę środków
przeciwbólowych  ruszyłem  na  umówione  miejsce  spotkania. Na dworcu
czekali  już  Szczepan, Krashan, Emers i Codi. Szybko kupiliśmy bilety
(w  międzyczasie doszedł jeszcze jednen pecetowiec) i w takim składzie
załadowaliśmy  się  do  pociągu Białystok-Warszawa. Podróż przebiegała
raczej   spokojnie,   nie   licząc   uporczywego  bólu  głowy.  Jednak
paracetamol  pomagał  więc  nie żałowałem go sobie, co później okazało
się  bardzo  złym  manewrem.  Pociąg  wtoczył się na peron w Warszawie
oczywiście  z  przepisowym  opóźnieniem  -  na  przesiadkę została nam
minuta.    Szaleńczo    pędząc    po   peronach   dopadliśmy   pociągu
Warszawa-Szczecin  równo  o  porze  odjazdu.  Odjazdu planowego należy
dodać,  bo  okazało  się  że  pociąg  postał  jeszcze na stacji prawie
godzinę.  W  niezmiernie  zatłoczonym  pociągu  udało  nam się znaleźć
przedział w którym czekali na nas jacyś znajomi, z tego co pamiętam to
miejsca  w  przedziale  zajął  nam  MaxDomin,  za co serdeczne dzięki!
Podróż  upływała  spokojnie,  po jakimś czasie okazało się że jednen z
towarzyszy  podróży - Kip - jedzie na party z mamusią =) I
rzeczywiście  - co jakiś czas miła pani zaglądała do nas do przedziału
ze  słowami "ale wy się chłopcy dobrze wyśpijcie, bo jak będziecie
grali  na  tych komputerach to nic nie zobaczycie"=) No comments.
Dodam  może  że  Kip z mamusią zniknęli z party już około 13... Ciekaw
jestem jaką chłopak miał potem w domu rozmowę...

  Partyplace  odnaleźliśmy  bez problemu, poza tym wtoczyliśmy się tam
bardzo  liczną  grupą. Po zapłaceniu twarzowego, otrzymaniu votki oraz
sterty  jakiejś  makulatury,  wtoczyliśmy  się  na  górę.  Sala z rana
wydawała  się  bardzo  przestronna i robiła dobre wrażenie. Po zajęciu
miejsc przy stoliku, rzuceniu plecaków w kąt, postanowiliśmy zdrzemnąć
się  chwilkę na krzesłach. Niestety, kiedy tylko zdążyłem się położyć,
ktoś  zaczął  puszczać  muzykę  na  compo  machine.  A dodać trzeba że
nagłośnienie było bardzo dobre, więc o spaniu nie było mowy. Wtedy też
znalazł mnie Lothar i natychmiast zaciągnął na górę.

  A  na  górze  imprezka  trwa na całego. Nie mogłem być w takim razie
gorszy,  szybko  więc  chwyciłem  za  kielicha  i  popijałem  wraz  ze
wszystkimi.  Pojawiało  się  coraz więcej znajomych twarzy, a ja przed
oczami  miałem  coraz  większego  blura.  W  pewnej  chwili zrobiło mi
się potwornie  niedobrze  i  pognałem  do  kibla. Potek jakoś urwał mi
się film,  jednak  pamíętam że czulem się okropnie, miałem wrażenie że
zaraz  się  przekręce. Dopiero potem, kiedy sprawdziłem ulotki leków i
na  jednej  z  nich  znalazłem  zastrzeżenie  "bezwzględnie nie należy
mieszać  z alkoholem", wiedziałem już czemu bylo tak źle. Na szczęście
wszystko  co  złe  z  siebie  wyrzuciłem  i  potem mogło być już tylko
lepiej.

  A  naprawdę  było  -  pojawiło się wielu świetnych ludzi, że wspomnę
tylko  Lcr'a,  Bthnk'a,  Jackobe  (niestety  szybko  gdzieś się zmył),
Mycyra,  oraz  wielu,  wielu innych. Czas mijał błogo, przy rozmowach,
piciu  piwa  bezalkoholowego,  oglądaniu  prodków  na  C64. Raz po raz
nawijał  się  ktoś  ze  znajomych, utwierdzając mnie w przekonaniu, że
jednak zajebiście jest być swapperem.

  Potem  nadszedł  czas na kompoty. Nie pamiętam dokładnej kolejności,
ale  najpierw  przeprowadzono chyba 4 channel i multichannel compo. Na
poziom  prac  według  mnie  nie  można narzekać, czwórki były naprawdę
niezłe,   multichannele   nie  gorsze,  a  niezłe  nagłośnienie  tylko
potęgowało  dobre  wrażenia.  Selekcja  była  ostra, niektórzy zostali
odrzuceni  dosć  IMHO  niesprawiedliwie,  natomiast  bardzo  dobrze że
wszystkie  gnioty wyleciały (kto nie wierzy, niech przesłucha modki na
płytce ze stuffem).

  Po  muzyce  nadszedł  czas na chwilę przerwy. O ile dobrze pamiętam,
wtedy  poszedł  też  na  bigscreenie  3d  Mark,  a  paru ludzi zaczęło
klaskać,  myśląc  że  to jakieś zajebiste demko =) Musieli troszkę się
zdziwić,  kiedy  dowiedzieli  się prawdy... W pewnym momencie mikrofon
porwał  chyba  Azzaro  i zaczęły się wszelkie crazy compoty. Niestety,
nie  wiedzieć  czemu,  dość  szybko  się skonczyły, a szkoda. Niektóre
motywy,  jak mini playback show, czy Qix i Adamsoft tańczący na scenie
były naprawdę świetne i zapewne długo ich nie zapomnę.

  Ponieważ  gawiedź  domagała  się kompotów, organizatorzy postanowili
zaserwować  nam  kompoty graficzne. Niestety, coś się chyba popsuło (o
ile dobrze pamiętam trzeba było ponownie skompletować grafiki) i przez
dobre  pół  godziny  zebrani pod bigscreenem ludzie podziwiali jedynie
błękitny  ekran.  Oczywiście nie przeszkadzało to im w dobrej zabawie,
gdyż po chwili ktoś zaczął puszczać cienie na ekranie. Zaraz dołączyli
się  także  inni i zebrani mogli podziwiać ciekawy teatrzyk cieni. Ale
wracając  do  kompotów.  Poziom  prac  był  raczej dobry, chociaż raye
troszkę  mnie zawiodly - na moje oko część z nich wyglądała jak zlepki
różnych technik. Znów brawa należą się selekcji, za niedopuszczenie do
gfx  compo obrazków robionych na image processorach które poza ładnymi
efektami  oraz  zmyślnie  poskładanymi zdjęciami nie prezentowały sobą
nic. Prace zwycięskie zasłużenie znalazły się na pierwszych miejscach,
choć osobiście typowałem nieco inne obrazki. Ale w końcu co taki lamer
jak ja zna się na grafice =)

   Pora   robiła   się  coraz  późniejsza,  czas  więc  na  rozegranie
najważniejszych composów był najwyższy. Najpierw poszły chyba demka na
grzyba  - z tego co pamiętam trzy, wszystkie wystawione przez Addict -
chłopaki  zgarnęli  trzy  pierwsze miejsca =) W tym miejscu nie zgodzę
się  z żalami goszonymi przez Lettique w sąsiednim artykule, rzutnik z
pewnością  pokazał  je  w ilości kolorów większej niż 16. A ostry blur
chyba  tak  bardzo  nie zepsuł efektu, nieprawdaż? Po powrocie do domu
starałem się odpalić te demka u kumpla i sprawdić czy rzeczywiście tak
bardzo  ucierpiały. Niestety, raczyło się odpalić jedynie jedno z nich
i   wyglądało  nawet  gorzej  niż  na  big  screenie.  Tu  kilka  słów
bezpośrednio do autorów sąsiednich raportów: kłopoty z dźwiękiem? Co z
tego,  i  tak  wygraliście. Sądząc z tonu waszych artykułów zależy wam
tylko  na  tym.  Poza  tym,  czy coś by się stało, gdybyście nawet nie
wygrali?  Czy naprawdę tak was boli, że demko poszło z dźwiękiem tylko
na jednym kanale. Nie rzucajcie więc ostrych słów pod adresem Madbarta
o  byle  co, chłopak naprawdę starał się zorganizować porządne party i
nawet  mu  to  czasem wychodziło. A dla niego powinno być to sygnałem,
czy nie zastanowić się nad zrobieniem party tylko dla amigowców. Zaraz
zaczniecie  na  mnie wieszać psy, ale osobiście chętnie zapłaciłbym za
wejściówkę powiedzmy te 5 zł drożej (aby odbić straty organizatorów na
nieobecności  kloniarzy), a na party nie widzieć pecetowców. Niech oni
mają własne parties, a my własne - tak będzie najlepiej.

  Następne  w  kolejce było amigowe 64k intro compo. Wystawiono cztery
prodcukcje,  z  czego  jedna  nie chciała się niestety uruchomić. Jako
drugie poleciało znakomite interko Potionów "Suicidal", pokazujące, że
PPC  powinno stać się głównym kierunkiem naszego dalszego rozwoju, nie
można  wciąż  tkwić  w  68k.  Intro  zabija dynamicznymi scenkami oraz
pomysłowymi  obiektami.  Jednak  w  domu  wyszła  jedna  rzecz,  która
szczerze  mówiąc  mi  się  niezbyt podoba. Otóż na ekranie goszczą nam
pixele  wielkości  krowy,  co psuje troszkę wizerunek intra. Jednak na
bigscreenie  ze  sprzętowym  blurem  wyglądało  ono  znakomicie.  Jako
trzecie  poszło  interko  grupy  Whelpz.  Kawałek  niezłego kodu, choć
szczerze  mówiąc nie wyróżniało sie ono niczym nadzwyczajnym. Ostatnie
było "Yoo!" spod Moons. Nie chcę się o nim wypowiadać, jako że była to
produkcja  mojej  grupy,  byłem  jednak  bardzo  szczęśliwy  mogąc  je
obejrzeć  na bigscreenie, gdyż nad jego powstaniem wisiała chyba jakaś
klątwa  i  kto  wie jak to się mogło skończyć. Wydaje mi się że pomysł
był  całkiem  niezły,  szkoda  tylko  że  muzyka troszkę nie ta. W tym
momencie  znów  dały  znać  o  sobie  kłopoty z dźwiękiem, Raider miał
początkowo  pianę  na ustach, jednak w przeciwnieństwie do kolegów (?)
pecetowców   nie   napisał   chyba   artykułu   w   którym  zwyzywałby
organizatorów jak ostatni prostak.

  Wreszcie  nadszedł  moment kulminacyjny, rozpoczęło się amigowe demo
compo.  Pięć produkcji, w tym dwie wystawione przez Appendix. Wywołuje
to  mieszane uczucia, ale można ich zrozumieć, gdyż naprawdę nie mieli
gdzie indziej tego wystawić. Ale po kolei - pierwsze demko, "Murderer"
by  Veezya,  to debiut koderski Embeata, więc siłą rzeczy nie zawojuje
on  jeszcze chartsów. Widać w nim jednak potencjał na przyszłość, więc
czekamy  na  jego kolejne produckje. Jako drugie poszło coś z zupełnie
innej  beczki  -  "New Age" spod Encore. Demko pod PPC + OpenGL to coś
nowego. Choć niezłe, nie można powiedzieć że jest olśniewające, ani że
wyciska  siódme  poty  ze  sprzętu.  Dobrze  jednak że został wykonany
pierwszy  krok,  a  jeśli  wierzyć  zapewnieniem zawartym w dołączonym
pliczku   readme   następne   produckje   dosłownie  nas  zabiją.  Oby
wypuszczanie dem korzystających z najlepszego dostępnego sprzętu stało
się nowym trendem. Bo ja nie zniosę już więcej demek robionych "na 030
dla  030",  "kwadratowych kul", czy obleśnych textur. Następne w kolei
było  bodajże demko grupy Decree. Typowy średniak, ani dobry, ani zły.
Niezbyt  przypadło  mi  do  gustu  i wydaje mi się że demko zakodowane
przez  Emersa/Apx  powino  zająć  jednak  wyższą lokatę. "Mayhem" spod
Appendix, było debiutanckim demem Emersa, do tego dość udanym. Ładne i
ciekawe  efekty zabił całkowity brak designu oraz blur rzutnika, przez
co  najciekawsze  rzeczy,  jak  np.  ten emboss w rogu kulki (sorry za
łopatologię!),  dostrzegłem  dopiero  w  domu. Zwycięskie demo, "ITBM"
zasłużyło sobie na wygraną. Dobrze wydesignowana produkcja, trzymająca
klimat oraz serwująca nam ciekawe efekty. Kierownik udowodnił tu swoją
klasę, choć z drugiej strony patrząc demko jest czasami niebezpiecznie
podobne  do  "Metatag'a"  spod Mawi. Z tego co się orientuję Kierownik
planował zakup PowerPC i chyba rzeczywiście się na to zdecydował, gdyż
niedawno  zauważyłem na giełdzie WFMH jego ogłoszenie dot. zakupu PPC.
Czekamy  teraz na produckje, należy w końcu zapomnieć o robieniu demek
na 68k i skoncentrować się na Powerkach.

  Potem  nastał  już  błogi  spokój,  przerywany  jedynie  minimalowym
koncertem techno. Choć trzecia nad ranem to raczej dość dziwna pora na
koncert.  Ja sam nie próbowałem wtedy spać, gdyż postanowiłem sobie że
party jest zdecydowanie za krótkie, aby je przespać, więc nie narzekam
na  hałas.  Czas  mijał  powoli,  nad  plastikową  butelką zawierającą
wysokoprocentowy  trunek  nieznanego  typu.  W  pewnym momencie Protas
skombinował  skądś  płytę  główną  od  jakiegoś  złomu,  więc  od razu
poszliśmy  na  górę  aby  to rozwalić. Niestety ustrojstwo okazało się
oporne  jak  cholera.  Patrzący  na  to  Informer  (chyba)  tylko  się
uśmiechnął  i  skompresował  stojący  nie  opodal  stół. Należy jednak
doadać,  że zastosował algorytm zdecydowanie stratnej kompresji (JPEG?
MPEG?  Nie  wiem  ;),  skutkiem  czego  stół poważnie zmniejszył swoją
objętość.  Gdy  pani  sprzątaczka zobaczyła co się tam dzieje, wezwała
ochronę.  Panowie  w  czarnych uniformach byli jednak bardzo spokojni,
nikogo nie bili. Wielkie brawa za znalezienie porządnych ludzi!

 Nad ranem, gdy większość ludzi wymiękała ze zmęczenia, poleciały VHSy
oraz  crazy  demka.  W  pamięć najbardziej zapadło mi oczywiście video
demko Skullsów, w którym gość wypytywał ludzi na ulicy co sądzą o XTD.
Mnie  powaliło  na  kolana!  Jedynie  "Ognista  Bejbe"  może się z nim
równać!  Natomiast  z  crejzoli  wypadałoby  odnotować świetne "Lamers
Napada",  którego  tekst  głęboko  zapadł  mi  w  pamięć.  Zresztą  na
Sylwestradzie także odśpiewany był conajmniej kilkakrotnie =)

 Potem nastąpił czas ekwakuacji, uciekłem z party dosyć wcześnie, gdyż
miałem  przed  sobą  dłuuugą  drogę.  Jak  wyjechałem ze szczecina o 9
(ekspresem),  to  w  domu byłem gdzieś tak przed ósmą. Party uważam za
udane  i  najlepsze  w 2000 roku ;) Na następnej edycji Satellite będę
więc najpradopodobniej łapalny. Do zobaczenia w Szczcinie!

                                                    Makak/Reason+Moons
                                                          Excess staff
                                                            01.03.2001