S C E N E S T 9 ---------------- blackfire/mawi W kwietniu bierzącego roku odbyło się największe i najlepsze węgierskie party o nazwie Scenest'97. Jest to party multi komputerowe, więc obecni na nim byli posiadacze amig jak i zarówno pecetów oraz wysłużonych komodorsów. Była to już trzecia edycja tej imprezy, z czego można jasno wywnioskować, iż cieszy sie ona ogromnym uznaniem wśród węgierskich jak i światowych scenowców. Z roku na rok można zaobserwować, iż te party jest odwiedzane przez coraz to liczniejszą grupę osób. Naprzykład w ubiegłym roku było na nim około 900 osób, a w tym Budapeszt odwiedziło aż 1350 scenowych maniaków. Widać więc, iż Scenest powoli zaczyna dorównywać takim zlotom jak The Party, czy norweskiemu The Gathering (o polskim intelu nie wspominam...:( Przejdę teraz do spraw związanych z dojazdem na owe party, oraz podzielę się z wami wrażeniami jakich doznałem uczestnicząc w tym zlocie... Ja (blackfire/mawi), oraz jarko (z pecetowej sceny;) myśleliśmy początkowo, iż podróż pociągiem wyniesie nas owiele mniej niż samochodem, lecz jak się dowiedzieliśmy z informnacji na PKP było odwotnie. A mianowicie koszt przejazdu przez Czechy pociągiem jest bardzo duży, gdyż na paliwo w tym kraju nakładane są bardzo wysokie podatki, no i więc automatycznie bilety stają sie droższe. Naszczęście jarko ma starego malucha, więc właśnie nim postanowiliśmy się wybrać do Budapesztu. Podróz przebiegła nam bez większych zakłóceń, nie licząc zaliczenia przebitej dętki:) Niestety, w Budapeszcie mieliśmy nie małe problemy z odnalezieniem party place, lecz wreszcie po około godzinie żmudnych poszukiwań dotarliśmy do celu. Jako party place organizatorzy obrali sobie wyższą szkołe mechaniczną, w której znajdowała się baardzo duża aula na tego typu imrezy. Po ujszczeniu prawie że symbolicznej ceny wstępu (900 forintów = 17zł!) każdy otrzymał plakietkę-indentyfikator, oraz (tu uwaga!) dyskietkę z programem do głosowania. Z tą dyskiętką to niezły pomysł, lecz jak przyszło już zagłosować, to nieżle trzeba było się naszukać wolnego komputera lub note-booka na pc. Party place wyposażone było w bardzo wysokiej jakości sprzęt nagłośnieniowy (chyba z 5000 watt!), lecz niestety bigscreen nie był wcale taki duży jak zapowiadali organizatorzy w swoim zaproszeniu na party:) Na party przyjechało dokładnie 26 osób z za granicy Węgier, z czego większośc stanowili przede wszytstkim amigowcy z Włoch, oraz pecetowcy z Niemiec. Oprócz nas, na Scenest z polski przyjechały tylko dwie osoby: scorpik/pulse (hi!) oraz lazur/pulse z pecetowej sceny, amigowca z polandii niestety nie widziałem:( Z przykrością muszę jeszcze stwierdzić, że 75% ludzi na tej imprezie było czystej krwi pecetowej, a amigowcy i komodorowcy stanowili sporadyczne przypadki... Same party przebiegło bez żadnych zgrzytów, wszystkie kompoty i konkursy odbyły sie bez opóżnień o wyznaczonym terminie. Niestety większość kompotów amigowych przespałem, gdyż byłem totalnie zalany, dlatego nie zdam wam recenzji na ich temat. Z plotek słyszałem, ze Amiga Demo-compo nie odbyło się, gdyż nie została wystawiona ani jedna produkcja, lecz pewny to tego na 100% nie jestem;| (btw:czyżby nawet abyss'y wymarły?) Poziom produkcji w 4 Channel-compo był totalnie zjebany, mnie osobiście podobały sie tylko dwa utworki (w Multi Channel-compo utwory były na podobnym poziomie:( Najciekawszym za to kompotem, którego udało mi się obejrzeć było Crazy Demo-compo, tutaj naprawde można bylo zesikać sie ze śmiechu. Wszystkie produkcje w tym kompocie były zaprezentowane przez Węgrów, no i widać że w tej konkurecji dominują oni na świecie. Nie były to jakieś szajsy rysowane w dwóch kolorach, przedstawiające zbreżne rysunki, zawierające muzykę tworzoną przez głuchego muzyka, kodowane (?) pod demomaniaciem, lecz były to doskonałe dema na wysokim poziomie, przedstwawiające prawdziwy humor (na przykład kilkunasto minutowe animacje wyśmiewające Węgierską telewizję:)) Podsumowując party, stwierdzam iż atmosfera na nim wywarła na mnie duże wrażenie (nawet większe niż na Rush Hours:). Pić alkohol można bylo bez przeszkód, zreszta i tak nikt z nim nie przeginał jak naprzykład na Rush Hours. Wszyscy partywicze zachowywali sie bardzo kulturalnie, nie zauważyłem żadnych interwencji ochrony i miejscowej policji. Przyznam się, że koszt wyjazdu nie wyszedł w cale taki duży jak początkowo myślałem, wydałem dokładnie na przejazd i wstęp 130 zł (nie licząc napojów alkoholowych:). Wcale nie jest to dużo, co powinno was zachęcić do uczestniczenia w zagranicznych zlotach. Szkoda tylko jednego, że takiego party jak Scenest nie ma w Polsce. Miejmy nadzieję, że Gravity'97 rozpocznie nowy cykl na miarę takich party jak Scenest lub The Party (w Intela już przestałem wierzyć...).