Intel Outside Party IV, 12-13 Lipiec 1997, Włocławek


O godzinie 6.40 rano wyjeżdżał pociąg "Kopernik" z Warszawy do Włocławka.
Już na peronie doszło do spotkania paru (nastu) znajomych osób.  Dało się
też spostrzec wielu innych partowiczów.

W  ciopongu  jak  to  w  ciopongu  - na początku miałem miejsce wyłącznie
stojące,  ale  za  jakiś  czas  znalazło  się  dla  mnie troszkę miejsca.
Siedzieliśmy  sobie  i  gadali  głupoty  (a  jakże).   Pojawili się także
koledzy  z  czymś mocniejszym, ale nie skorzystałem.  Zostawili za to nam
Coca-Colę:).

Wypakowaliśmy    się    na    peron.    Szukamy   komitetu   powitalnego,
transparentów...   Nic  z  tych  rzeczy.   Już zaczynamy przypuszczać, że
impreza  została odwołana, albo pomyliliśmy miasta.  Wreszcie Babcia (vel
Dziunia)  wypatrzyła  na  jednych  drzwiach plakat.  Oukej, to tu.  Droga
podobno  jest  prosta.   No  to idziemy.  Chwilkę to trwało, ale wreszcie
dotarliśmy.

Hala  jest.  Wydaje się być średniej wielkości.  Akurat przyczepiany jest
napis   "Intel   Outside  4".   Kręci  się  trochę  ludzi.   Na  początek
zaskoczenie.   Obsługa  jest  miła (same kobiety!  i to na dodatek ładne!
sic!!),  jest  też  ochrona,  ale kulturalna.  Dostajemy personal-sheets,
wypełniamy,  jeszcze  tylko dowód osobisty i 25PLN i już jestem na party!
Żadnych kolejek, problemów!  PLUS dla organizatorów.  Identyfikatory (czy
też  badge)  też  najładniejsze z dotychczasowych.  Podobnie vote-sheets.
Krótko mówiąc - miła niespodzianka.

Sala  okazuje  się być mniejsza niż można by przypuszczać, ale za to jest
b.   dużo  miejsc siedzących, aż pod sam dach.  Jak się okaże, nie będzie
potem  problemów  z widocznością.  Ludzi już troszkę jest (a jest dopiero
około 10.00 w sobotę rano!), niektórzy śpią, inni rozkładają swój sprzęt.
Podobnie  jak  na  ostatnim  IO, stoły z komputerami są ustawione dookoła
sali.   W jednym z kącików odnajdujemy znajomych (JOE, Tygrys), którzy są
przylepieni  do  Internetu.   Okazuje  się, że  Verox  postawił serwer na
party.   Pentium z Linuxem.  Potem podpięte do niego będą Amisie.  Nieźle
to  wyglądało.   Jest  też kilka  pecetów  podłączonych  bezpośrednio  do
modemu.   Praktycznie do późnego popołudnia nic się nie dzieje.  Wybieram
się na miasto.  Włocławek jest dość ciekawym, szczególnie jeśli wziąć pod
uwagę  ilość pięknych  kobiet:).  Aczkolwiek, muszę tu dodać, że u mnie w
Koszalinie,  w  sezonie,  jest co najmniej równie "ślicznie", jeśli nawet
nie bardziej.  Ale dość tej dygresji.

Gdzieś  około  16.00-17.00  zaczyna  się  czterokanałowe music compo.  Na
Atari  i na C-64 kompoty się praktycznie nie odbywają, ze względu na brak
prac.   Odbyło się chyba tylko Atari GFX Compo.  O ile pamiętam (ale mogę
się  mylić).   Miał  się jeszcze  odbyć  multiczanel  compo, ale najpierw
okazuje się, że będzie konferencja z Peterem Tyschtschenko (sic!).

Szefa  Amiga International przywiózł red.nacz.  Mar.  Pamp.  (czyli Marek
Pampuch:).   Po  kilku  rodzinnych  fotografiach,  poszli sobie na obiad.
Potem,  o  godz.   19.00 (z malutkim poślizgiem), odbyła się kuńferencja.
Niestety,  niewiele  się  dowiedzieliśmy nowych rzeczy.  A właściwie nic.
Plusem  tego przyjazdu było tylko to, że pan Tyschtschenko przywiózł trzy
Amigi  (Magic  Pack),  jedną dla Cyber Cafe, i Zachodniopomorskiej Szkoły
Biznesu  (współorganizatora  IO4),  oraz  dwie, które zostały rozlosowane
wśród  uczestników  party.   Poza tym nic.  Co poniektórzy odnieśli nawet
wrażenie,  że  pan szef AI, przyjechał, bo mu się spodobała polska wódka.
Ja  może  nie  byłbym  aż tak surowy, ale faktem jest, że był to przyjazd
bardziej dla prestiżu, niż korzyści wymiernych.  Po losowaniu Amig (które
odbyło  się  o  północy),  pan  Tyschtschenko i Pampuch odśpiewali "Amiga
foooor   you!",   co  zostało  dość  niemrawo  podchwycone  przez  resztę
uczestników.

Dalej  party  toczyło  się  już  normalnym  torem.   Nie odbyły się żadne
występy niespodzianek, ani nic takiego (i dobrze, jak się później okaże),
odbyły się za to dwa koncerty.  Jeden miał być rave, a wyszło disco-polo.
Drugi  natomiast gość był niezły, ale grał non-stop (sic!) przez półtorej
godziny,  i  wszyscy  mieli  go  już  serdecznie  dość (moozyka była dość
monotonna...  sorry Winnetou).

Z  tego  też powodu, crazy compo odbyło się około czwartej nad ranem, gdy
padało  na  ekran  światło słoneczne, ale ponieważ rzutnik był w tym roku
wyjątkowo  dobry,  więc  jakoś  to  się  dało  przeżyć.   Wyniki  zostały
ogłoszone gdzieś około 11.00.  MINUSEM było to, że gdzieś od godziny 6.00
do  tej  11.00  nic  się nie działo.  Organizatorzy zwinęli sprzęt i już.
Potem zostało już tylko zwijanie sprzętu i odjazdy.

Bigscreen był w tym roku dobry, sala też na tyle obszerna i rozplanowana,
że  nie  było problemów z oglądaniem prac.  W zeszłym roku był taki ścisk
na  sali,  że czasem nie można było dotrzeć na jakieś miejsce w którym by
ktoś  nie zasłaniał.  Poziom prac - rzekłbym średni.  Moduły spodobały mi
się chyba tylko ze dwa (po jednym 4 ch.  i multi ch.), grafiki GFX wcale,
raye  były  niezłe,  ale  też bez rewelacji.  Crazy dema były żenujące (z
wyjątkiem  demka  zrobionego na Scali przez Veroxa i TxF'a).  Reszta była
obrzydliwa  (jak  potem  rozmawiałem  z  selekcjonerem, te, które zostały
odrzucone,  były  jeszcze  gorsze).   Mam  wrażenie, że większość zatraca
poczucie  Crazy-Compo.   To  nie  ma  być na maxa zchamiałe i zwyrodniałe
demo, tylko coś śmiesznego!  Ludzie!  Opamiętajcie się!

Jeśli chodzi o intra i demka, to niewiele mogę powiedzieć.  Nie widziałem
ich  wszystkich i nie chcę nikogo krzywdzić.  Każdy kto będzie chciał, to
je sobie obejrzy i będzie cool.

Kto  co  wygrał też nie wiem, bo nie mam oficjalnych wyników w chwili gdy
piszę te słowa.  Zresztą w I-necie wszystko.

Teraz   przejdę   do  najgorszej  sprawy.   Otóż  po  zakończeniu  party,
następnego  dnia,  w  poniedziałek (jeszcze zostałem we Włocławku, dzięki
świetnemu   dyrektorowi   Zachodniopomorskiej  Szkoły  Biznesu!   Czadowy
człowiek,  naprawdę),  tak  więc  dowiedzieliśmy  się  (w  radiu W, takie
lokalne  radio  we  Włocławku),  że  nasze  party,  to  była jedna wielka
popijawa,  chlanie  na  maxa,  że  zjechały się chlory z całej Polski, że
naśmieciliśmy    tam    strasznie,   że   Policja   wielokrotnie   (sic!)
interweniowała,  i że w ogóle, to już ostatnia taka impreza we Włocławku.
SZOK!

Okazało  się  zaraz, że niejaki rzecznik prasowy, PAN Jarosław Napadło, z
którego  wazelina  kapie, narobił właściwie całego bigosu.  Ci co byli na
party, wiedzą, że BYŁO TO NAJSPOKOJNIEJSZE PARTY W HISTORII!!!  Niestety,
nie  dotarło  to  do  pana Napadło.  Coś go napadło:) i do 4 ochroniarzy,
którzy   pilnowali   interesu,   dorzucił   jeszcze   dziesięciu  (!!!!).
Organizatorzy są przez to o sporą kasę w plecy.  Bo pan wodnik (rzecznik)
uznał,  że  impreza  wymyka  się  spod  kontroli!!!   Nie  wiem co mu się
wymknęło,  może  fujara w kiblu, ale na pewno nie party!  Mało tego.  Pan
Napadło  zadzwonił na  policję!  Miśki przyjechali i się nudzili.  Bo nic
się  nie  działo.   Ponoć skończyło się tym, że odwieźli jednego śpiącego
gościa do Izby.  I to była cała interwencja.

Jeszcze tylko jeden kwas do organizatorów.  Co jak co, Yoga jest świetnym
grafikiem,  ale  na  konferansjera się nie nadaje.  Sorry.  Pod koniec to
już  tak  bełkotał,  że bez dubbingu ani rusz.  Powinniście dać tłumacza,
albo coś.

Podsumowując  -  impreza  baaardzo udana.  Organizacja była w miarę oukej
(tylko  to  nieszczęsne zakończenie), ludzie też dopisali (było 1006 osób
na  party!,  w  tym  ponad 20 z zza granicy, oraz ponad 70 kobiet (sic!),
pobito  więc  wszystkie  rekordy).   Szkoda,  że za tym nie poszła jakość
prac,  ale  może  następnym,  razem.   Bombowy  był  też dyrektor szkoły.
Obiecał, że zrobi party za rok.  Trzymamy za słowo.

Pozdrowienia  dla:   dyrektora,  Marka  Pampucha,  Veroxa, TxF'a, Venoma,
JOE-go,  Ludo,  Babci,  Jonka,  Tygrysa,  Gadzinki,  Voyagera  i  Moniki,
Violets,  Gosi,  Yaal, Izulki, Monstera, Pierra, Jestera, QIX-a, Muffina,
Papla, Karola (oj Karol, Karol...), Amiego i Olgi, Strodda, Sofcika, Anii
$, Rekina, i całej reszty o której zapomniałem...

Anty-pozdrowienia:   pan  Napadło  (oby  ci  wszystkie  zęby  wypadły,  z
wyjątkiem  jednego,  i  żeby ten ząb nie pozwolił ci zapomnieć co to jest
ból zęba!).

                                  Marty