Fuck the Grv'96! Steve Jones/Doggystyle Guma/Ambrosia Izba wytrzezwien, juz same slowa wywoluja usmieszek na ustach polskich scenowcow, niestety wszystko jest fajnie gdy sie o tym mowi i nas to nie dotyczy, bo kto chcialby zostac okradziony, pobity, uwieziony i za to jeszcze zaplacic calkiem spora sumke bo ponad 150zl (60$). Jednak to juz nie pierwszy raz zdarza sie, ze po lub przed impreza, a ja sie okazuje nawet w czasie party jakiegos scenowica poprostu wsadzaja za kraty! Powiem szczerze ze trduno jest mi zrozumiec zachowanie policji, podczas gdy przestepcy grasuja na wolnosci, jest mase morderstw i pobic tymczasem polska policja strzela do niewinnych ludzi po pijaku i aresztuje niewinna dzieciarnie pratycznie za nic. Mimo tego ze sa organizowane manfiestacje przeciwko przemocy policji, na terenie calej Polski, tymczasem nasi bohaterowie maja to centralnie w dupie. Duzo by tu mowic o naszej policji i jest to temat na odzielny artykul, tutaj chcialem jednak przestrzec przyszlych organizatrow party, aby tego typu sytuacje sie nie zdarzaly, bo chyba kazdy organiztor takiej imprezy liczy sie z tym, ze czesc osob bedzie pijana mniej lub wiecej, ale jezeli za to bedzie sie wsadzac do suk to mozna to nazwac tylko w jeden sposob - skurwysynstwo. Tym bardziej, jesli na samym party sprzedaje sie alkohol. Przedstawie Wam teraz raport z polskiego party called GRAVITY'96 organizowanego przez ANADUNE. Autorem raportu jest Steve Jones/Doggystyle, mojego kumpel, i mam nadzeje ze to juz ostatni przypadek kiedy w taki sposob zostanie potraktowany czlowiek. Kiedy przyjechałem na Gravity'96, pierwsze co mnie uderzyło, to obecność strażników miejskich na Party. Byłem już na kilku Parties (zacząłem jeździć na nie w 1994 r.), lecz z czymś takim się nie spotkałem. Pamiętam, że powiedziałem wtedy głośno "Te skurwysyny będą zwijać na Izbę. ", lecz nie spodziewałem się, że to ja padnę ich ofiarą. Jestem człowiekiem, który w ogóle nie robi bydła pod wpływem alkoholu. Kupiliśmy z Bentonem i kilkoma innymi gośćmi sprzęt i pobiegliśmy radośnie na Party. Tam oczywiście zaczęła się konsumpcja. Dodam, że wódki było naprawdę sporo, więc po jakimś czasie zwyczajnie urwał mi się film. Kiedy wróciła mi świadomość byłem w holu i zwyczajnie rozmawiałem z uczestnikami Party. Siedziałem przy stoliku i piłem sobie piwko, gdy nagle poczułem, że unoszę się w powietrze. Strażnicy podprowadzili mnie pod Nyskę i jeden z nich warknął: "Właź! ". Kulturalnie spytałem się ich za co mnie biorą i czy mogę wrócić na miejsce Party, gdyż nic nie zrobiłem, na co znów usłyszałem warknięcie: "Właź i nie gadaj! ". Wszedłem pokornie do suki (siedziało w niej kilku opolskich lumpów), gdy nagle pierdoleni strażnicy WRZUCILI do środka Mr. Lizarda, który trzymał się za brzuch i jęczał "Nie bijcie, nie bijcie! ". Biedny Lizard musiał dostać od tych matkojebców pałą, gdyż rano był cały obolały. Na izbie kazali mi się rozebrać i zaprowadzili mnie do celi (inaczej nie da się tego określić). Gdy obudziłem się rano i zorientowałem się gdzie jestem, ogarnęło mnie potworne wkurwienie. Gdy w końcu zaprowadzili mnie do portierni, ubrałem się, po czym otrzymałem rachunek opiewający na 167pln. Dla mnie to był szok. Dodam tylko, że na Izbie ukradziono mi nóź i żubrówkę, a Mr. Lizardowi kasę (wprawdzie niecałą, ale to zawsze jest kradzież). Kiedy wróciliśmy na Party place, nie było już tam prawie nikogo. Byłem taki wkurwiony, że to przechodzi po prostu ludzkie pojęcie. Rachunek za Izbę zapłaciłem dokładnie w miesiąc po tym przykrym incydencie. Sprzedałem Amigę, żeby mieć kasę. Według mnie to, co odstawili organizatorzy Gravity'96 wpuszczając na Party strażników miejskich było zwyczajnym przegięciem pały. Nie wiem czego oni się obawiali, że zdemolujemy tę cholerną halę? Przecież to jest niedorzeczne. Najbardziej boli mnie to, że zostałem "zwinięty" kompletnie za nic. Przecież ja nie robiłem absolutnie żadnego bydła. Co innego gdybym robił jakąś pieprzoną demolkę lub coś w tym stylu, lecz ja po prostu bawiłem się na Party, a to że byłem pijany, to nie ma absolutnie nic do rzeczy. Żeby było "śmieszniej" kilku ludzi mówiło mi, że widziało, iż jeden z głównych organizatorów obserwował, jak zwijano mnie i Mr. Lizarda i spokojnie skwitował to następującymi słowami: "No i dobrze... ". Takie skurwysyństwo nie wymaga chyba żadnego pieprzonego komentarza. Chciałbym zaapelować do wszystkich organizatorów przyszłych Parties, żeby nie robili takich cholernych przekrętów, bo to jest zupełnie pozbawione sensu. Ja naprawdę nie rozumiem jak można zwinąć kogoś na Izbę z zamkniętej imprezy tylko dlatego, że było się pijanym. Izba jest przejebaną sprawą i naprawdę nikomu tego nie życzę.