Gravity 97 czyli kiła...

Zacznę  standardowo  -  od  tego  jak  tam dotarłem.  Wiadomo - Opole nie
Konikowo  i  trzeba  się  tam  wybrać  pociągiem.   Pech  chce, że jedyny
właściwie,  prawie  bezpośredni  pociąg (z przesiadką we Wrocławiu), jest
dość zapchany.  Wiadomo - koniec wakacji i koniec miesiąca.  Wybieram się
więc  wcześniej  do  Słupska,  skąd tenże pociąg wyrusza, aby zając sobie
miejsce.   Na  dworcu  słyszę  głośne:   "Maaarty!".  Aha, nasi tu są:)).
Okazuje się, że są już ludzie z Taski (Tasków?).  Podróż przebiega raczej
spokojnie.   We  Wrocławiu  przesiadamy  się prawie od razu na osobowy do
Opola.

W  Opolu wysiadamy..  patrzymy.  No jest sobie Opole.  Nagle Paplo uznał,
że  MUSI.   Czekaliśmy  dziesięć  minut,  piętnaście...  Wreszcie daliśmy
spokój i poszliśmy na party-place.

Daleko  nie  było, więc dotarliśmy szybko.  Pod halą kręci się parę osób,
ale  jakoś mało.   Mówimy  sobie  -  w  końcu dopiero po dziewiątej jest.
Wjazd  - trzy dychy.  Sporo.  Tym bardziej, że na Intelu było 25.  No ale
cóż.   Dostajemy  votki  i  identyfikatory.   Niby  OK,  ale  na IO4 były
zdecydowanie ładniejsze (Jonek;).

Jest  sala,  miejsca siedząco-leżące po bokach.  Ludzi na razie niewiele.
Od  razu  mała  niespodzianka  -  na  środku sali, na wprost wejścia stoi
Skoda.   Szara...   I  cały  czas  ktoś  coś  na  niej maluje.  Cała masa
podpisów.    PLUS  dla  organizatorów.   Niestety..   właściwie  jeden  z
niewielu.

Praktycznie  do  godziny  16.00  nic  się  nie  dzieje.  Niby standart na
różnych  parties.  Próbujemy złapać trochę snu, szukamy znajomych.  Kiedy
nadchodzi  czas  jakiegoś ożywienia, ze smutkiem zauważam, że nie ma zbyt
wielu osób na Gravity'97.  Może się mylę, ale więcej jak sześćset osób to
nie  było.   Komposy  lecą jeden po drugim.  Odbywają się kompoty na małe
Atari  i  na  C-64.  Niektóre demka zapierają dech.  Ale po pewnym czasie
zaczyna  to  już  wszystkich  wkurzać.   Pojedyncze demka, grafiki, music
compo....  Kiedy będzie coś na Amigę???

Kolejny  PLUS  -  organizatorzy  nie  bali  się tak używać Amigi - jak na
Intelu,  gdzie wszystko (prócz demo i intro compo) poszło na pececie.  Tu
wyraźny  podział  -  Amiga  - pC Compo...  Osobno grafiki, trace, moduły.
Moduły  multichannel  raczej  takie  sobie,  z wyjątkiem chyba jednego...
Podobnie  trace, jeden tylko chyba się bardziej spodobał (render morza...
może  efekt  taki  sobie,  ale niezły pomysł).  Co do GFX...  może i były
niezłe,  ale  większość z nich staje się dla mnie już monotonna.  Do tego
jeszcze za chwilę wrócę.

Demka  na  grzyba  - wiadomo jakie są.  Wydaje się, że pomaaaału (bardzo)
starają  się  robić  już jakieś demka trzymające się kupy..  ale wciąż to
nie  to.  Na Amigę, myślę, że poziom podobny jak na IO4.  Niezłe były dwa
4K,  reszta  to  do  kitu.   Z wyjątkiem pokazujących się trzech napisów:
"Hiroszima 45....  Czarnobyl 86.....  Windows 95".

Najlepsze moim zdaniem zresztą na tym party były Video dema i Crazy dema.
Większość  kręciła  się  wokoło  "Gównows 95 i Billa Gatesa".  Demka były
naprawdę  śmieszne  i  po  prostu zajebiste:).  Nawet na pececie były też
takowe demka.

Pojawiło   się  też jedno  demko,  a  właściwie  slide  show.   Tytuł był
"Fotoszop".   W  demku  pokazane  było  kilkanaście prac, znanych dość na
scenie  GFX...  I dopisek był na końcu:  "Chuj wam w dupę, "artyści"...".
Niestety, jako grafik wiem co nieco o tym...  i nie mogę się nie zgodzić.
Ostatnio zbyt wielu "artystów" się pojawiło.  Cóż...

Trochę  szokująca  była wiadomość dla wszystkich, że do godziny 9.00 rano
należy  się  ze wszystkim zwinąć, bo zamykają salę.  No ładnie...  Wyniki
były po godzinie szóstej rano.  Niestety w tej porze też musiałem opuścić
party (z Veroxem i TxF-em...  pozdrawiam:))).

Jeszcze  jeden  PLUS  -  bardzo  dobry rzutnik i urządzenie do miksowania
obrazu...   To  już coś..   Nie  byliśmy zmuszeni do oglądania na ekranie
Nortona i MS-DOS-a.

Tyle  tylko  plusów.  Poza tym..  Cóż...  orgaznizacja niby ok..  ale nie
do  końca.  Chociaż ja myślę, że tym razem po prostu ludzie nie dopisali.
Nie  było właściwie nikogo bardziej znanego (czytaj Pampuch, Tyszczenko),
ludzie  z  #amigapl  też nie  dopisali  (Tylko  Jonek,  Voyager z Moniką,
Jester,  Maxym,  TxF,  Verox,  no  i organizerzy - Yaal i Andy).  Po sali
chodzili ochroniarze, a że nie mieli co robić, to cały czas szukali dymu.
Ale nikogo nie sprowokowali.

Była  też  PPC Amisia z Eureki, nawet z CyberVision, ale niestety niczego
nie  można  było  sobie  obejrzeć.   Tłumaczyli się goście, że dopiero od
wczoraj  mają  i  że  nic  jeszcze  nie wiedzą i tak dalej...  Lipa.  Pod
koniec  też odczuto na większości kompów virusa HappyNewYear96...  VirusZ
ostro pracował tego wieczora.

Aha..   No i barek.  Był, ale zamknęli go i rano już tylko można się było
napić  piwa  (przynajmniej  tego  nie  brakowało).  Niestety, rano miałem
ochotę   napić   się kawy..    a   tu  lipa.   W  ogóle,  jak  szukaliśmy
dzień wcześniej  wieczorem  sklepu, żeby kupić pokarm, to żeśmy się tylko
zbiegali  po całym Opolu...  Zwiedziliśmy wszystkie monopole...  Wreszcie
kupiliśmy po soczku i wróciliśmy na party-place.  Eeech..  Opole...

Podsumowując:   Biorąc  pod  uwagę  niedawnego Intela, party niestety nie
było  zbyt udane.  Można rzecz, że o ile Intel staje się już powoli party
międzynarodowym, to Gravity jest stricte lokalnym.  Niestety.  Generalnie
czułem się zawiedziony tymże party...  To nie było to...  Po prostu.  Tym
bardziej  dla  mnie  jest  to  nieprzyjemne, że muszę spędzać po dziesięć
godzin w pociągu aby tam dotrzeć.  A to średnia przyjemność.

             jak zwykle w takim przypadku zdegustowany Marty