Astrosyn`97 party - raport O tym, że następne polskie party ma się odbyć pod koniec roku, w Koszalinie, wiedziałem już dość długo. Pieniążki więc można było odkładać przez kilka tygodni. Odstraszała mnie jedynie perspektywa dość długiej (ponad 700 kilometrów odległości) podróży, aczkolwiek także to nie stanowiło dla Waszego wytrwałego reportera żadnej przeszkody. W piątek o godzinie trzeciej po południu wyruszyłem do Warszawy, skąd miałem dalej jechać razem z tamtejszą brygadą w składzie: Def, Revisq, Caustic, Visual, Protas, Dave, Cedyń i jeszcze kilku ludzi, których aktualnie nie pamiętam (za co sorki oczywiście =). Podróż przebiegała bez zbytnich zgrzytów w stylu Rumburaków czy pijanego Defa, aczkolwiek banda dresiarzy i commodorowców z nimi jechających skutecznie psuła (czy rozweselała) klimat, o czym wiedzą wyżej wymienieni hihi. W Koszalinie byliśmy około godziny szóstej rano, po wyjściu przed dworzec, okazało się, że jechali tym samym pociagiem panowie z UP, Digger czy kilku innych. Szkoda, że nie mogliśmy wcześniej się jakoś skontaktować. Tak czy inaczej - czekała nas wszystkich podróż na party place, oddalone o jakieś dziesięć minut drogi piechotą. A w dość chłodny poranek i skutecznie błądzenie troszkę to utrudniało. Jednak dotarliśmy i... pierwszy szok - rejestracja na klonach. Bleee, Azor, bleee. Miło jednak, że cena wejściówki się nie zwiększyła o złamany kawałek grosza. Za dwadzieścia pięć złotych i wpisanie się na listę otrzymałem dość skromny identyfikator i votkę z kodem paskowym. Tego jeszcze chyba na żadnym polskim party nie było hihi. Przejście kawałek dalej korytarzem obok walących smrodem kibli i jesteśmy na głównej sali. Dość spora, napewno większa niż ta we Włocławku, na Intelu 4. I tutaj duży plus, bowiem ludzie nie musieli się tłoczyć jeden na drugim. Małe dość trybuny, jednak wystarczające jak na 300 odwiedzających, jak się później okazało. Tutaj kolejny minus, zbyt mała liczba uczestników. Chociaż sam osobiście spotkałem kogo chciałem, może z małymi wyjątkami. Duża sala, mało ludzi, braki w zajęciu czymkolwiek uczestników przez organizatorów - to mogło chociaż nie musiało, skutecznie nudzić coponiektórych ludzi. Mnie akurat nie, bowiem cały czas miałem co robić. Spotkałem Flapjacka, razem już spotkaliśmy Zaborę z jego zajebistym stafem, kończyć chyba nie muszę. Ci, co mnie widzieli czy też obserwowali spod oka, widzieli, że bawię się wręcz wspaniale. Zabora oficjalnie dziękuję Ci ogromnie, za udostępnienie tego czegoś, było zajebiście... Z zapowiedzianych crazy kompotów mało się odbyło, osobiście widziałem tylko dwa czy trzy, o co w nich chodziło po prostu nie pamiętam =). Ale fakt, że nagrody nawet za crazy kompoty były dość wysokie, odrazu utwierdził mnie w przekonaniu, że i za demo czy wszystkie inne, te poważniejsze rzeczy, nagrody będą wysokie. I nie myliłem się - za same pierwsze miejsce w demo kompo chłopaki z Venus Art dostali siedem baniek (starych) plus jakieś sprzęty. Czyli w nagrodach organizatorzy przebili polskie, cienkie jak wiecie, standardy i udowodnili, że nie chcą absolutnie robić party dla pieniędzy. Plus oczywiście. Jednak cała reszta strony organizacyjnej do bani... Strasznie nudno momentami było, i gdyby nie fakt, że ciagle miałem coś do roboty - pewnie bym wyjechał wcześniej czy też umarł z nudów. Jeśli się coś już organizuje, trzeba umieć ludzi czymś zainteresować. Pod tym względem (organizatorskim) party było jednym z gorszych (jeśli nie najgorsze) na jakim byłem. A inne? Produkcje na wysokim poziomie, ilość intr wystawianych pobiła wszelkie rekordy, przynajmniej od czasów Intela 3 nie było tylu tego typu produkcji. Oczywiście, część można było w przedbiegach wyjebać, aczkolwiek te, które zajęły pierwsze pięć miejsc, można by było z dumą pokazać na jakimś zachodnim party. Z demami było podobnie. Produkcja Venus Art jest po prostu rozbrajająca, chociaż bardzo wolna nawet na 030. Cóż, jednak czasy się zmieniają, postęp technologiczny idzie cały czas do przodu nic innego nie pozostaje, jak dopalać swój sprzęt jak się tylko da. Demka Appendixów, powracających The Interceptors czy Geneticu - są dobre, jednak nie tak dobre, żeby mogły zająć jakieś czołowe pozycje na zachodnich parties. Acha, tutaj kolejny robal organizatorów - zajebisty wręcz big screen. Oczywiście to było ironiczne stwierdzenie. Szkoda, że nie domalowali trzeciego paska - wtedy sami sobie by przeczyli. W końcu dresiarzom na party był wstęp surowo wzbroniony =). W kompotach muzycznych przeważały moduły w stylu jungle, trance czy ogólnie mówiąc techno. To już powoli staje się nudne panowie selekcjonerzy. Jednak być może to jest wina muzyków, którzy nie potrafią zrobić nic ambitniejszego czy odmiennego? Warto pomyśleć nad tym problemem. Extend wygrał 4 channel music compo swoim modułem 'Final Battle', wystawionym także na Gravity`87, jednak wtedy selekcji on nie przeszedł. Teraz tak, zajął czołowe miejsce, zgarnął pieniądze. Moduł jest dobry, chyba jeden z lepszych Extenda i napewno najlepszy jaki został wystawiony na Astrosyn, ale chyba tutaj jest coś nie tak. Dalsze miejsca zajęli: holender Prodigy/Oops!, Protas/Nah+Frs+Mawi ex.equo z Dagonem/Gel Dezign oraz Cedyń/Freezers, chyba najnowsze objawienie polskiej sceny muzycznej. Grafiki nie przedstawiały się szokująco, chociaż rysunek Mustafy jest dobry. I on właśnie zdobył pierwsze miejsce, zaraz po nim byli Caro/Nah-Kolor+Phase Truce oraz Visual/Nah-Kolor+Freezers. Przedstawione trejsy były na bardzo wysokim poziomie, polscy ray-tracerzy należą do najlepszych na scenie wogóle. Zoltan, Muad`dib (dość słabo znany, ale naprawdę zajebisty), Traitor, Necroscope czy Dr. Szach, to ludzie, którzy znają się na tej robocie i biją na głowę wszelkich zachodnich matołków zajmujących się tymi sprawami. Tutaj muszę pogratulować organizatormom (raz trzeba =) za udostępnienie zachodniej scenie uczestnictwa w compotach, nawet bez ich obecności. Dało to wspaniałe rezultaty w wyniku zajebistego intra Haujobb czy dobrych modułów takich ludzi jak Muffler, Prodigy, Kure4Kancer czy Boo. Oby tak na każdym party w Polsce była taka możliwość, wielce by to pomogło w promocji naszej, i tak najlepszej =), sceny za granicami naszego kraju. Podsumowując. Nie żałuję absolutnie wydanych pieniędzy na tej wyjazd, chociaż totalnie zjebana organizacja psuła momentami humor bardzo dotkliwie. Jednak ludzie, ogólna atmosferka czy produkcje zrekompensowały te niedociągnięcia (?) i cieszę się, że polska scena ciagle ma co pokazać na zachodzie, szczególnie biorąc pod uwagę produkcje. Ach, żeby tak w końcu polskie grupy podbiły serca zachodnich ludzi na takim The Party czy Symposium, byłoby po prostu wspaniale. Może coś w nadchodzącym 1998 roku się zmieni? Zobaczymy. Do następnego party! Blaze/APPENDIX+FLOPPY+NAH-KOLOR