Polish Summer Party


Copy  Party  to  jak  chyba  wszyscy  wiedzą  impreza na którą zjeżdża się
gawiedż  scenowa  w  celu  pokazania swoich umiejętności, a także po to by
spotkać  się  z  kumplami,  których zna się tylko z listów (to dotyczy np.
mnie).

W  naszym  kochanym  kraju  imprezy  te  zdarzają  się żadko (przynajmniej
ostatnio).   Wyglądało  na  to  że  w tym roku jedyną imprezą będzie Intel
Outside  III.   Jednak  grupa  F.C.I.   postanowiła  zmienić tę sytuację i
zorganizowała zlot w Poznaniu.

Nie  będę  w tym miejscu opisywał mojej drogi na Party bo jest to temat na
osobny  artykuł.  Nie chodzi o to że była jakaś straszna popijawa i ludzie
generowali   fraktale  co  ramke.   Wydażył  się  za  to  incydent,  który
doprowadził  do sytuacji, w której jeden z moich kompanów musiał wrócić do
domu  nie  oglądając  nawet  Party  Place.  Jest to jednak temat na osobny
artykuł i nie będę go poruszał w tym miejscu.

Zacznę   może   od  początku  (w  sumie  to  trudno  zaczynać  od  końca).
Przyjechaliśmy  do  Poznania  około  godziny  dziewiątej.   Pociąg, którym
jechałem  zahaczał  o Katowice, Ople i Wrocław, dlatego też była nas spora
grupka.    Zgodnie   z  ulotką  udaliśmy  się  na  przystanek  autobusowy.
Autobusem dotarliśmy na osiedle Rusa i dalej na nogach do szkoły, w której
miało się odbyć Party.

Przy  wejściu czekała na nas nie lada atrakcja, jaką byłą cena blietu.  Ci
o słabszych sercach gdy usłyszeli o kwocie 300 tys.  zostali odwiezieni ze
stanem  przedzawałowym  do  pobliskiego szpitala.  Ja uodporniony na takie
numery  jakoś  nie  zasłabłem  i  zapłaciłem posłusznie żądaną kwotę za co
otrzymałem  identyfikator  i votkę.  Identyfikator został zrobiony na tyle
fajnie  że nie trzeba było się go wstydzić wychodząc poza Party Place.  Co
prawda  w  pewnym  momencie  ludzie z identyfikatorami byli na swój sposób
napiętnowani, ale o tym później.

Na  Party  zjawiło  się  tak  około 300 osób, czy to dużo czy mało oceńcie
sami.   Faktem  jest  że było nas na tyle mało że nie było tłoku i na tyle
dużo  że zostawiliśmy po sobie sporo syfu i to nie tylko w postaci śmieci.
Przy  pisaniu o ilości partowiczów nie można nie wspomnieć o dziewczynach,
które także odwiedziły Party Place, niestety jak zwykle było ich niewiele.


Organizatorzy  zapowiadali  sporo crazy-compo i nie powiem wywiązali się z
danej  obietnicy.   Odbyły  się rzut beretem compo (Hi Ctp!), siłowanie na
rękę compo, rave compo, konkurs na najbardziej szmatławy dowód tożsamości,
konkurs  na  tekst bluzgający pCeta (przy tym mnie nie było, ale ktoś mi o
tym wspominał).  Niestety wiele do życzenia pozostawiał sposób prowadzenia
tych konkursów, po prostu momentami , na scenie na której konkursy owe się
odbywały  panował  chaos.   Zaznaczam  z  góry,  że  nie  tylko  mi sposób
prowadzenia  się  niepodobał,  wszyscy którzy akurat znajdowali się w moim
otoczeniu  wyrażali  ciszej  bądź  też głośniej swoją dezaprobatę.  Jednym
słowem pomysł był dobry ale wykonanie kiepskie.

Ci których konkursy te nie interesowały mogli iść do manga roomu i oglądać
do bólu filmy animowane przywiezione przez Mr.Roota.

W korytarzu przed Manga roomem stały dwie sztuki boskiej konsoli Sony Play
Station,  na  których  to  można  było gierczyć.  Maszynerię tę przywiozła
firma  Techland.   W późniejszym okresie odbyły się mistrzostwa w Teekena,
które to wygrał (jeśli się nie mylę) The Knight/Mystic.

Napisałem  wcześniej  że ludzie z identyfikatorami stali się napiętnowani.
Pora  to teraz wyjaśnić.  Ludzie z osiedla Rusa nie spoglądali na nas zbyt
przyjaźnie,  nie  ukrywam  że dano im ku temu powody, ot choćby obrzucenie
butelkami  od  piwa  jednej  kobiety,  albo zamienienie boiska szkolnego w
pobojowisko, które wyglądało (jak to zauważył jeden z organizatorów) jakby
czołg  przejechał  po  rozsypanych  butelkach.   Tubylcy nie byli dłużni i
jeden z partowiczów wskutek starcia z nimi doznał urazu nosa.  Wszystko to
doprowadziło  do  sytuacji,  w  której  zamknięto  drzwi i nie wypuszczano
nikogo  poza  obręb  szkoły.   Jeśli  już ktoś koniecznie musiał wyjść był
proszony o zdjęcie identyfikatora, dla jego prywatnego bezpieczeństwa.

Przeprowadzono  w  końcu  music-compo.   O  kompocie  tym  powiem tylko że
wprowadziło  mnie  w stan przygnębienia, z którego otrząsnołem się dopiero
godzinę  później.   Selekcję  przeszło  kilkanaście  muzaków,  ja zdołałem
wysłuchać tylko pierwszych sześciu i szybko udałem się do manga roomu.

Compot ten wygrał Dan/Investation ze swoim ośmio kanałowym modułem, drugie
miejsce także dla modułu ośmio kanałowego, którego autorem był Kopernik.

Po  tym  compo  na scenę weszła poznańska kapela rockowa, której nazwy nie
pamiętam.   Grali  na  tyle dobrze, że większości się podobało, tzn.  znam
kilka  osób którym się nie podobało, ale osoby te nie lubią rocka ogólnie,
a nie tylko w wykonaniu tej grupy.

Po  koncercie  odbyło  się  kolejne compo, tym razem na najlepszą grafikę.
Przyznam że z pewną taką nieśmiałością zasiadłem na krześle i z niepokojem
spoglądałem  w  stronę  big screna, obawiałem się podobnego poziomu jak na
msx  compo.  Na szczęście graficy mile nas zaskoczyli i jakość grafik była
rewelacyjna  (przynajmniej  dla mnie).  Z tych 23 grafik jakie zostały nam
zaprezentowane  naprawdę  trudno  było  wybrać  tę  najlepszą.  Ten kompot
wygrał Yoga przed Lazurem.

W chwilę później rozpoczęto najważniejszy konkurs czyli demo compo.  Tutaj
o  nagrodę  główną  jaką była wieża Infinitiv stanęło sześć grup.  Napiszę
tak:   trzy demka były niezłe, jedno było jak na polską scenę nowatorskie,
a  o pozostałych dwóch wolę się nie wypowiadać.  Te trzy niezłe demka były
autorstwa grup Erotic, Anadune i Scum.  Demko grupy Erotic posiadało kilka
fajnych  efektów  i  to  wystarczyło na zdobycie trzeciego miejsca.  Demko
grupy  Anadune  rozpoczyna się bardzo ładną animacją, w którą wplecione są
credits.   Jednak  w czasie pokazu w połowie pierwszego (a może drugiego?)
efektu  (czyli  już  po animacji) demko zawisło, jako że regulamin mówił o
tym,  że  w  razie  tego  typu sytuacji ponowi się próbę odpalenia tak też
uczyniono,  ale sytuacja powtórzyła się.  Organizatorzy twierdzili że jest
to  conajmniej  dziwne  ponieważ,  wcześniej  to demko ruszało na sprzęcie
przygotowanym do kompotów.  Postanowiono spróbować jeszcze raz na końcu, a
tym czasem leciały kolejne demka między innymi demko grupy Scum.  To demko
było najbogatsze w efekty ze wszystkich wystawionych (w przeciwieństwie do
demka  grupy  Mystic,  które  co poniektórzy nazywali slide showem) i to w
efekty  na  dosyć znośnym poziomie.  Co prawda kolorystyka tego demka była
trochę  niezbyt  przemyślana,  jednak  nie  wpłynęło to znacząco na ogólny
wizerunek dema.

W  końcu  puszczono  demko  Anadune, tym razem poszło do końca, było w nim
trochę  mniej  efektów niż w demku Scumów, za to grafika i muzyka stały na
konkretnym  poziomie,  ale  nie  ma  się  co  dziwić  jak  się ma w swoich
szeregach  takich ludzi jak Lazur, Scorpic czy Kazik to oprawa graficzna i
muzyczna musi być cool.

To  compo  wygrała  grupa  Scum  przed  Anadune i wcześniej już wspomnieną
Erotic.Tak  przy okazji zaznaczę że dwa pierwsze demka wymagają 6Mb Ramu i
w  przypadku demka grupy Scum, mile widziana jest jakaś dopałka.  Na samym
faście demko nie jest zbyt dynamiczne.

Pisałem  że jedno demko było jak na polską scenę nowatorskie, niestety nie
pamiętam jaka grupa je wystawiła.  Nowatorstwo tego demka polega na tym że
demko  jest  hołdem  dla ASCII, czyli wszystkie efekty są oparte o te małe
literki  i inne tego typu znaczki.  Demko było zakodowane w jakimś basicu,
co  było  przyczyną  niezbyt  wielkiej  prędkości, co momentami wywoływało
głośne  komentarze  zebranych przed big screnem ludzi.  Faktem jest jednak
że  jest  to  jedno  z  pierwszych  (jeśli  nie  pierwsze) demek tego typu
zrobionych przez Polaków.

Niewątpliwie  atrakcją tego kompotu, (innych zresztą też) był koleś, który
co jakiś czas krzyczał :  "zajebiste !!!".

Chwila  przerwy  i  czas  na  kolejne kompoty czyli 64 kilo compo i 4 kilo
compo.   Podobnie  jak  w  demo compo tak i tutaj poziom był zróżnicowany,
były intra kiepskie, były także intra czadowe.

W  64 kilo intro najlepsze było intro grupy Venture (ono zresztą wygrało),
intro  to jest jak to mawiał wspomniany wcześniej koleś :  "zajebiste !!!"
(on  coprawda  krzyczał  tak wtedy gdy coś było żałosne, ale nie czepiajmy
się  szczegułów),  za  nim  uplasowały się grupy Floppy i Investation.  Ta
ostatnia  wraca  po długiej przerwie i to nawet w niezłym stylu, szkoda że
to  intro wymaga do odpalenia trochę więcej pamięci niż Amiga ma montowane
fabrycznie, ale cóż tak to już jest.

W  4  kilo  intro wygrała grupa Picco przed Dinx Project.  To drugie demko
jest  w  dwóch  wersjach :  AGA i NOAGA.  Muszę jednak zmartwić posiadaczy
pięćsetek, produkt ten na pięćsetce do szybkich nie należy.

Wypada  także  wspomnieć  że  kilka  intr  nie  ruszyło, ale to jest chyba
normalne na każdym party.

Co  jeszcze  można  napisać  o  tym  party.   Nie obyło sie oczywiście bez
fraktali,   generowanych   w   szkole  i  poza  nią.   Przyznać  muszę  że
organizatorzy  byli  w  tej  kwesti dosyć wyrozumiali i delikwenci, którzy
byli  w  stanie  wskazującym  na  prawie  nieprzytomność  byli  proszeni o
opuszczenie  szkoły  w  celu  przewietrzenia się, a gdy ktoś nie był już w
stanie  opuścić  szkoły  o własnych siłach zostawał wywleczony.  Każdy kto
przetrzeżwiał mógł spokojnie wrócić między ludzi.

Rano  nastąpiło  rozdanie nagród za wszystkie kompoty.  Koder z grupy Scum
zamiast  należnej  mu  wieży  zabrał M-Teca 28 MHz.  Przy rozdaniu nagrówd
dało  sie  słyszeć  pomruk niezadowolenia, z powodu ich wartości.  Wszyscy
mieli  nadzieję  że  skoro  cena  wstępu  była  tak makabrycznie wysoka to
organizatorzy   dołorzą  do  nagród,  Ci  jednak  pozostali  przy  tym  co
ufundowali sponsorzy.

Ostatnią  przed  wyjazdem  atrakcją  był  Bartman, który czepił się Hiva i
krytykował  go  za  wszystko.   Od  wyglądu począwszy, przez artykuły jego
autorstwa,  a  skończywszy na samej ksywce, która także Bartmanowi sie nie
podobała.   Bartman  robił  to  w  o tyle śmieszny sposób że co jakiś czas
wywoływał  uśmiech na twarzach otaczających go strudzonych partowiczów.  W
drodze  na  przystanek  poszedł na całość i śpiewał nawet piosenkę swojego
autorstwa  w stylu:  "dlaczego Hiv jest głupi".  Próbował nawet śpiewać ją
na dwa głosy zdaje się że z Qixem, ale niebardzo im to wychodziło.  Hiv na
te wszystkie zaczepki był obojętny i zbywał je milczeniem.

Co  mogę  powiedzieć  o  Polish  Summer Party.  Najprościej by było gdybam
napisał  tak:"było niezłe bo było moje pierwsze".  I tak rzeczywiście jest
byłem  na  takiej  imprezie po raz pierwszy i trudno mi je ocenić, gdy nie
mogę jej porównać z inną tego typu.  Napiszę więc tak:  gdyby nie przygoda
w  pociągu  i  wysoka cena za wjazd uznałbym je za fajne, a tak mogę tylko
napisać że jak dla mnie było udane.


                                Belos/Mawi