Intel Outside Party III
                         -----------------------

U  mnie  w  mieście  (zresztą  nie  tylko u mnie) o grupie Union mówi się
Warszawka.   O Warszawce mówi się różnie, jedni ich szanują inni sypią na
ich  temat  niezłym  mięsem.   Jedno jest pewne, party które organizowali
ściągały zawsze spore rzesze scenowiczów.

Po  sukcesie  zeszłorocznego  Intela  (ponad  tysiąc  osób)  w  tym  roku
spodziewałem   się  dosłownie  zalewu  ludzi  (tym  bardziej  że  zostali
zaproszeni  także posiadacze pC i C=64).  Organizatorzy także spodziewali
się  potopu,  bo  można było w prasie znależć teksty o rejestracji, która
miałaby  nas  uchronić przed możliwością nie dostania się na party place.
Przygotowano się na 1500 osób.

Było  to  drugie  party w moim życiu dlatego nie ukrywam, że byłem trochę
poddenerwowany.   W  Warszawie  byłem  około  szóstej  rano.   Lekko  się
zdziwiłem wysiadając z pociągu, spodziewałem się większej grupy.  Pociąg,
którym  jechałem  zahaczał  o  Katowice,  Częstochowe  i  Łódż, a mimo to
wysiadło  z  niego  niewięcej  jak  30-40  osób  zmierzających do Stodoły
(poszły woły do stodoły - lepiej układam niż Mickiewicz Adam).

Byliśmy pierwszą większą grupą, która pojawiła się pod Stodołą.  Otwierać
mieli  dopiero o godzinie dziesiątej.  Aby się nie nudzić postanowiłem ze
swoimi  kompanionami  zwiedzić kawałek Warszawy.  Tym kawałkiem był park,
tak  na marginesie to był to bardzo dziwny park, bo bez ławek.  A jak się
już  jest  w  parku  to  trzeba wypić wino, a jeśli wino to tylko POKUSA.
Ponieważ  Warszawa  okazała się być mało interesującym miastem wróciliśmy
pod lokal.

Czas,  który  pozostał  nam  do  otwarcia  spędziliśmy na tępych gadkach.
Oczywiście  nie  otwarto  nam  o  godzinie dziesiątej, ale teraz tego nie
żałuję,  bo  fakt,  że przeciągano otwarcie wyzwolił w zniecierpliwionych
ludziach talenty muzyczne, odśpiewano np.  Bogurodzicę.  Posypały się też
fajne  teksty w stylu :  "otwierać jesteście otoczeni" i tradycyjne "Root
dawaj  żone".   W  końcu  otworzono  drzwi,  tłum  napierał,  a bramkarze
wpuszczali kilkunastoosobowe grupki, ja zostałem przygnieciony do drzwi i
czekałem  na  wpuszczenie  następnej  grupy.   Przy kasie okazało się, że
tradycja  nie  została  utrzymana,  cena  biletu  nie została podniesiona
(hm...  czuję w tym jakiś podstęp).

Ludzie  zostali  rozdzieleni,  część (ta która się zarejestrowała) zajęła
miejsca  na  głównej  sali,  reszta  w  tym  także  ja, zajęła miejsce na
piętrze.   Czas  jakoś  leciał, spotkałem kolegów, koledzy poznali mnie z
kolegami,  chodziliśmy po Warszawie, żeby oglądać foki (Hi Ctp!!!).  Czas
jakoś  leciał.  Niektórym podłoga leciała z pod nóg, ogólnie rzecz biorąc
kręciło  się.   Była  konsola  dla  tych, którzy chcieli poszpilać, grała
jakaś  muzyka,  odbywały  się  jakieś  crazy compos, których niestety nie
widziałem,  ale nic to.  Przyszedł w końcu czas na music compo.  Najpierw
cztero  kanałowe,  później  w  chuj  kanałowe.   Poziom prac był taki se,
lepszy  (i  to o wiele) niż w Poznaniu, ale na kolana nie rzucał.  Wyniki
kompotów wyglądały mniej więcej tak:

MUSIC 4 CHANNEL

1. In a future! Kofi/Revolt   (111)
2. Love&Peace   Digital/PHR303 (47)
3. Bulgaria     Diabeł/ Cremki (45)

MUSIC MULTICHANNEL

1. Reprove       XTD/Mystic (55)
2  Oxygene2      (28)
3. Rem           (26)

Dodatkową atrakcją był tańczący na scenie Sagrael, którego w niezbyt miły
sposób wypraszano.

O  ile  dobrze  pamiętam następnym punktem programu było gfx compo (głowy
jednak  nie  dam,  piszę  ten  raport  w  październiku i nie wszystko już
pamiętam  dokładnie),  tutaj  poziom był (to jest oczywiście moje zdanie)
słaby (słabszy niż w Poznaniu).  A wyniki były następujące:

1. Fame/Nahcolor&Floppy (98)
2. Sweet Poison  Lazur  (90)
3. WoodLady             (30)

Kolejnym  punktem  programu  był  koncert  jakiejś grupy, przyznam że nie
przypadła  mi  ona  do  gustu  i wysłuchałem tylko kawałek ich pierwszego
kawałka  (tak  to jest, jak się ma taki mały zasób słów jak ja, używa się
ich wtedy trzy razy w jednym zdaniu).

Po   koncercie   wszyscy   krzyczeli:    "Niespodzianka,   niespodzianka,
niespodzianka  !!!".  Wtedy The Generat zaprosił dziesięciu ochotników do
"Randki   fortuny".    Wymagana  bya  pełnoletniość,  połowa  uczestników
konkursu  dopiero  za  kilka  wiosen  dostanie  dowód, jednak The Generat
wierzył  im  na  słowo  gdy  twierdzili, że mają osiemnaście lat.  Choć w
jednym  przypadku wywołało to śmiech na sali, gdy przedstawiał się Junior
(już  chyba sama ksywka wszystko mówi), któremu daję około szesnastu lat.
Każdy  z uczestników mosial odpowiedzieć na jedno pytanie, aby przejść do
finału.   Nikt oczywiście nie znał odpowiedzi, dlatego do finału przeszło
trzech  ostatnich  w kolejce.  Jeden z nich chciał się wycofać, twierdząc
że  ma  dziewczynę.  The Generat skwitował to tekstem:  "Dziewczyna rzecz
nabyta".   Pytania  do  finalistów  kierowała  pani ukryta za kurtyną.  W
końcu  wybrała jednego z nich i udała się z nim do udostępnionej im sali.
Na  odchodnym  wybraniec  powiedział:  "Scena rządzi.  Kurwa zajebiście".
Część  ludzi była zawiedziona, że niespodzianka była taka a nie inna, ale
tak  było  taniej,  a  jeśli  wierzyć  organizatorom, to byli zmuszeni do
takich oszczędności.

Przyszedł  w  końcu  czas  na  demo  compo, najpierw na pC.  Przyznam się
szczerze,  że  wcześniej nie widziałem dem na blachę, słyszałem tylko, że
efekty  są zajebiste, gorzej z designem.  Tymczasem to co zobaczyłem było
cieniutkie  i dobrze Root zauważył:  "Może za pięć lat ...".  Wyniki były
następujące:

1. Contact            (86)
2. Big Mistake        (32)
3. Rosive 3 Exmortis  (25)

Poziom  intr  na  pC  był podobny, dlatego ograniczę się tylko do podania
wyników

1. Pearl!   (94)
2. Grd!eqht (56)
3. Amitro   (31)

Kolejnym  punktem  miało  być demo compo i intro compo na Amigę.  Okazało
sie jednak, że rzutnik ma jakieś problemy i trzeba poczekać, aż ostygnie.
Póżniej  okazało  się, że przyczyna awari była inna.  Compo odbyło się ze
sporym  opóźnieniem,  ale dobyło się, warto było jednak czekać.  Nie wiem
jak innym, ale mnie dema podobały się, były zajebiste, choć niektórzy jak
np.   XTD  twierdzili,  że  wszystkie polskie dema są takie same.  Może i
jest  w  tym trochę racji, ale dla kogoś takiego jak ja, czyli posiadacza
A500  było to nielada przeżycie.  Tym bardziej, że puszczano to na 68060,
wszystko  więc  myczyło.   Wygrała  grupa  Impulse,  która  przyjechała z
Węgier, kolejne miejsca zajęły grupy Floppy i Venture.

Intro  compo,  które  to  niby  miało być na niższym poziomie, także mnie
zwilżyło.   Tutaj  bezwzględnie najlepsza okazała się grupa Floppy, która
zajęła dwa pierwsze miejsca, trzecie miejsce przypadło grupie Amnesty.

Odbyło się także 4 kilo intro, to jednak nie podobało mi się, tak ogólnie
to zastanawiam się nad sensem robienia takich produkcji.  Wyniki :

1. Sunday       (61)
2. Turnips      (27)
3. GouraudFace  (22)

Odbyło  się  także  crazy  demo compo.  Kilka produkcji rzeczywiście było
jajcarskich,  np.   "Okny  95",  czy  "Zemsta robola".  Poza tym, był też
kompot  na  najlepszy  ray  (nie pamiętam niestety, w którym momencie się
odbył), oto jego wyniki:

1. Cherry/Skywalker          (62)
2. Intel Pentium Zuber/GT    (51)
3  Desert Town Zoltan/Opium  (32)

Ciekawostką  był  Mat  of Ozone.  Gość jest Hiszpanem i od jakiegoś czasu
jeżdzi po Europie, zaliczając kolejne party.  Miał zajebistą klawiaturę w
swojej A500, po prostu czad.

Rano   gdy   miało   nadejść   wręczanie   nagród,   zrobiło  się  trochę
nieprzyjemnie.   Na party przyjechało tylko 800 osób, a według słów Roota
koszty  zwrócą  się  organizatorom dopiero gdy zjawi się 1000 osób.  Poza
tym   sponsorzy   się  wycofali  i  nagrody  były  niższe  niż  się  tego
spodziewano.   Za  pierwsze miejsca była kasa (nie wiem niestety ile), za
kolejne  jakieś  programy.   Było  trochę  zamieszania,  szczególnie przy
wydaniu  nagrody  za  MUSIC  MULTICHANNEL.   Nikt  nie  wiedział kto jest
autorem muzaka, który dostał największą ilość punktów.  XTD szybko złapał
pianę  i  wrzeszczał,  żeby puścić ten kawałek.  Ja już niestety musiałem
iść na dworzec, dopiero z gazet dowiedziałem się, że był to kawałek XTD.

Wypadałoby  podsumować  jakoś  ten  raport.   Party  było jakie było, dla
jednych  mniej,  dla  innych  bardziej udane.  Szkoda, że zjawiło się tak
mało ludzi.  Mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie lepiej (Root mówił,
że raczej nie zrobią Intela IV, ale mam nadzieję, że zmienią zdanie).

Na  koniec  jeszcze  jeszcze jedna sprawa, zauważyłem dziwną rzecz, sporo
osób  twierdzi, że impreza była słaba.  Cóż każdy ma swój punkt widzenia,
dziwi  mnie  tylko  to,  że  osoby  te wcale nie były na Intelu.  Mimo to
słyszałem  od  kilku  osób:  "Nie byłem na Intelu, ale słyszałem, że było
cienko".  Jak nie byłeś to nie mów jak było.  Nie byłeś Twoja strata, ale
nie opowiadaj jakichś duperszmitów, skoro nie wiesz jak było naprawdę.

                                  Belos


 Personal Message Little Horror 2 Belos

Belos masz jakiś chujowy standard, który zamienia ź na ż, zrób coś z tym!