Gravity O ile w roku 1995 zorganizowano tylko jedno party, o tyle w roku 1996 zorganizowano ich cztery razy więcej. Tą czwartą imprezą było Gravity. Zlot ten miał miejsce w Opolu, a organizacją zajęła się grupa Anadune. Głównymi sponsorami były firmy Optimus i RMF, firma Sanyo udostępniła swoje telewizory partowiczom. Już na długo przed tym party krążyły na jego temat niemalże legendy. Miało to być party jakiego wschodnia część Europy jeszcze nie widziała. Co najważniejsze spodziewano się ponad tysiąca ludzi. Wszystko to brzmiało pięknie. A 15 mln starych złotych za pierwsze miejsce w demo compo pozwalało mieć nadzieję na furę czadowych produkcji. Na party place przeznaczono halę Gwardi. Obiekt ten świetnie nadawał się do powierzonego mu celu. Zjawiłem się tam około godziny dziesiątej i od razu doznałem szoku, spodziewałem się fury ludzi, a zobaczyłem garstkę, jak się później okazało garstka ta niewiele się powiększyła i liczyła około trzysta osób (ludzie dlaczego nie jeździcie na party????), oprócz scenowców byli także ludzie z Opola zwabieni możliwością pogiercowania na PSXach. Już wtedy rano spotkałem Steve Jonsa, który to znajdował się w stanie nirwany, wieczorem jego upojenie zaprowadziło go na izbę wytrzeżwień. Pozostał mu do zapłacenia rachunek opiewający na sumę 167 zł nowych. (Jak tam Steve pracujesz już nocami, czy sprzedałeś komputer, starsza chyba była niepocieszona). Mogę tylko napisać, że w drodze powrotnej na widok każdego patrolu policyjnego z ust Steva sypały się potoki wulgaryzmów. Z tego co się orientuję to izbę odwiedził jeszcze jeden gostek z party, ksywki jego niestety nie pamiętam. Oprócz konsol było kilka blaszaków, na których cały czas ktoś szpilał, było także obiecane virtual reality niestety chętnych było dużo a sprzętu mało. Czas do kompotów ludzie spędzali na swój sposób, dla jednych było to picie alkoholu (czasami w zbyt dużych ilościach), dla innych rozmowy ze znajomymi, były oczywiście konkursy, takie jak naciąganie gumki na głowę, czy też łapanie chipsów rzucanych przez prowadzącego, był konkurs na wiedzę scenową, który to prowadził Norby. Co do tego konkursu to pytania były chyba za trudne, wnioskuję to z niskiego procentu prawidłowych odpowiedzi, a może to my za słabo znamy historię sceny. Byli też tacy, którzy z nudów poszli do kina. Ja osobiście jako zwolennik amerykańskich koszul w kratę (dla niezorientowanych - najlepsza jest amerykańska koszula w kratę, dlaczego? powód jest prosty - idziesz nad rzekę, popijasz winko, wpinasz kołnierzyk, najlepsza jest amerykańska koszula w kratę - cytat z "Uprowadzenia Agaty") sam odwiedzałem rzekę Odrę i tam delektowałem się tanim winem w gronie poedobnych mi amatorów dobrego winka, no był wśród nas jeden wyjątek (Hi Ctp!!!), ale nie psuło to atmosfery (tutaj mała uwaga, najlepsze jest wino marki "Disco"). Na big screnie puszczano demka Amigowe i blacharskie, na pobocznym ekranie rzondził C=64. Były także prezentacje komercyjnych programów. Tak na marginesie to dało się słyszeć głosy ludzi, dla których całe to party było jedną wielką komercją - czy było to stwierdzenie sprawiedliwe to pozostawiam ocenie samych partowiczów inna sprawa, że na każdej imprezie znajdą się ludzie niezadowoleni. Nadszedł w końcu czas kompotów. Kolejność mogę trochę poprzekręcać, ale to chyba nie jest istotne. Msx compo omówię bez podziału na cztero i więcej kanałowe. Na nagłośnienie nie mógł chyba nikt narzekać, jak na mój gust było w porządku. W selekcji siedzieli Scorpic, Revisq i chyba jeszcze jeden gostek (sorry, że nie pamiętam wszystkich ksywek) moduły były takie sobie. Napiszę tak: nie raziły uszów, ale czegoś co by się wryło w moją pamięć nie usłyszałem. Muszę ze smutkiem stwierdzić, że na trzech party jakie odwiedziłem w tym roku nie usłyszałem muzyki, która powaliłaby mnie na kolana. Z gfx i ray compo było podobnie. Kilka rzeczy było fajnych, ale ogółem bez rewelacji, od czasu Polish Summer Party nie widziałem nic ciekawego w tej dziedzinie. Wszystko to są oczywiście tylko i wyłącznie moje osobiste spostrzeżenia i nie będę zdziwiony jeśli w jakimś innym raporcie przeczytam, że muzyka i grafika była cool. Wszystko to zależy od gustu oglądającego, najlepszym wyjściem będzie dla was odwiedzanie party, wtedy sami będziecie mogli oceniać. Na Amiga demo compo wystawiono cztery produkcje, grupy które coś wystawiły są już chyba wszystkim znane i niestety jest to cały czas to same wąskie grono. Mieliśmy okazję zobaczyć demka grup: Floppy, Venture, Amnesty i Venus Art. Ta ostatnia wygrała to compo. Na mnie demka te zrobiły pozytywne wrażenie, ale tu znowu ktoś może się ze mną nie zgodzić. Powód jest prosty demka oglądam niemal wyłącznie na party (czasami zdarzy mi się wstąpić do jakiegoś kumpla z A1200 i tam coś obejrzeć, są to jednak sporadyczne wypadki) jeśli do tego dochodzi rozmiar ekranu i porządne nagłośnienie to jak dla mnie jest to dawka niemalże śmiertelna, stąd ktoś kto patrzy na mnie z boku podczas demo compo, widzi gostka z rozdziawioną gębą i szeroko otwartymi oczami. Na pC demo compo wystawiono pięć produkcji i tutaj także zostałem wprowadzony w stan szoku. W porównaniu z tym co miałem okazję zobaczyć na Intelu te demka były cool. Może to trochę niepatriotycznie z mojej strony tak chwalić wyroby blacharskie, ale trzeba szczerze przyznać, że demka te były dobre. Odbyło się także crazy demo compo, było to chyba najhałaśliwsze compo dzięki wokalowi Zorki-19 of PSB (hi Zorka!!!). Po kompotach rozpoczęło się rave party, część ludzi szalała przy rytmach muzyki, a część snuła się chwiejnym krokiem po budynku i w jego obrębie. Należy tu nadmienić, że okło godziny 23.00 była już ogólna trzoda i syf, niektórzy byli już zalani w trupa, jakiś gostek leżał koło kibla z ładbym acz niemile pachnącym fraktalem na bluzce, a jacyś dowcipnisie pomalowali go markerami. Teraz mała przestroga dla ludzi którzy przyjeżdżają na party samochodami. Jeśli wasz szofer zaczyna pić zabierzcie mu kluczyki. Jeden z takich mądrali o ksywce Comanche, z którym to przyjechałem, po wypiciu odpowiedniej ilości alkoholu postanowił się przespać w aucie, było mu oczywiście zimno, postanowił zagrzać w samochodzie. Plan jego wyglądał tak: zapalić auto (na ssaniu oczywiście) poczekać chwilę aż się zagrzeje, a potem włączyć dmuchawę. Niestety realizacja tego planu skończyła się na samym zapaleniu, ponieważ Comanche padł, nie wie nawet kiedy się obudził. Faktem jest, że sporo paliwa poszło w powietrze. Rano odbyło się ogłoszenie wyników i rozdanie nagród (co oczywiście też nie obyło się bez głosów niezadowolenia) Wydaje mi się jednak, że po trochu sami sobie jesteśmy winni, jeśli będziemy przyjeżdżać tłumnie to i nagrody będą lepsze. Po rozdaniu ludzie rozjechali się do domów. Czas podsumować to party. Dla mnie było zajebiście, ja zawsze dobrze się czuję na party i zawsze je dobrze wspominam, bo jadę tam dla tego klimatu i tych ludzi, którzy są przecież rewelacyjni, wszystko co dzieje się obok jest tylko otoczką, która ma nam uprzyjemnić zabawę, a to czy zabawa będzie dobra czy zła, zależy tylko i wyłącznie od nas. Na koniec kilka ciekawszych cytatów. Nie są one dosłowne, ale w pełni oddają sens tego co powiedzieli ich autorzy. "Hej Xtd czy jeśli połączysz swoje dwa pecety to będziesz miał 32 kanały muzyczne " tekst wypowiedziany przez Norbiego do Xtd. "Nie udawaj, że rzygasz na to co mówię" - Xtd do rzygającego Barteska. "Nie ważne co o mnie mówią, ważne że wogóle o mnie mówią" - słowa Hiva. Belos/Mawi