(INVERT of CARTEL & AFC)


Trzeba   by  napisać  troszkę  o  tym  śmiesznym  wydarzeniu  które  miało
niewątpliwie  miejsce w Tarnowie 28-29 grudnia ubiegłego roku.  Oczywiście
będzie  mowa  o  'wybitnym'  party jakie odbywa co roku w tym czasie.  Tym
razem (już piątym) poczyniono pewne odstępstwa i party zamiast nazywać się
jak rok temu Visual zostało przemianowane na Christmas Party 5.0

Mimo  iż  z  reguły  ludzie  uczą  się na błędach, to tym razem było chyba
najgorzej w całej historii takich imprez.  No ale do rzeczy...

Na  imprezie  zjawiłem  się  rankiem 28 grudnia.  Na bramce byłem jako 71.
Oczywiście  w  drzwiach  serdecznym  uśmiechem  powitała  mnie  p.   Maria
'Zębatka'  Padoł.   Trochę  się  przestraszyłem,  ale  pomyślałem,  że  to
maskotka  imprezy  :)  Oczywiście  nie  obeszło  się  bez  wypisania stosu
makulatury z którego póżniej przeklepywano dane na Amisię.

Zagospodarowanie samej sali było dosyć chujowe.  Sala dosyć duża i wszyscy
jakoś  wybierali  miejsce przy ścianie.  Robiło to zajebisty efekt pustki.
Pominę tu fakt że na samej imprezie było może z 200 osób.  Duża część tego
grona  to komodorowcy.  Co się tyczy amigowców, to pojawiła się duża część
grupki   Clan,  całe  AFC,  oraz  jacyś  'impotenci'  którzy  wędrowali  w
poszukiwaniu  stuffu.   Właściwie  to  większe grupy nie rzuciły mi się na
oczy, więc sorry że kogoś pominąłem.

Na  miejscu  zdarzenia  było stoisko z ciepłym żarciem.  Niestety muszę tu
pocieszyć  ludzi  którzy  odwiedzili  to party rok temu:  Tym razem w cenę
'wjazdu'  nie  wliczyli  żadnego  białego  barszczyku  .  Każdy musiał się
wyżywić  sam.   Jedynym  plusem  było to, iż 'restauracja' czynna była non
stop i w każdej chwili można było zjeść coś ciepłego.

Kiedy  przyszedł  czas compo większość ludzi zajęła miejsca na trybunach i
rozpoczął  się  pokaz.  Na początek poszły moduliki komodorowskie.  Powiem
szczerze, że poziom był dosyć wysoki, ale oczywiście organizatorzy zjebali
sprawę  nagłaśniając salę takim chujowym sprzętem.  Po prezentacji modułów
chyba  komuś  wszedł  do  głowy  pomysł  zrobienia  sample compo.  Takiego
konkursu  zupełnie nie rozumie.  Właściwie byłem zainteresowany co to może
być takiego.  Na początek zapowiedziano 4 sample konkursowe.

Kiedy  uruchomiono  pierwszy  sampel,  to  efekt  był koszmarny.  Z kolumn
pierdolnął  taki  jazgot,  że  pół  sali pewnie trzymało się za uszy (było
ciemno,  ale ja będąc na środku sali nie mogłem tego znieść, więc domyślam
się  co  czuli  ludzie  pod ścianami).  Powiedziałbym, że pomysł że sample
compo  był niewypałem.  Oczywiście w tym jazgocie dało się usłyszeć jakieś
stopy, czy solówki gitarowe, ale co to za praca twórcza jeżeli kaszani się
samplerem kawałki muzyki i w dodatku puszcza na takim sprzęcie.  W trakcie
słuchania  4  sampla  przeżegnałem  się  bo  to chyba był koniec męczarni.
Oczywiście  nastały  pewne  zmiany  i  ilość  sampli  się  chyba potroiła.
Zaczęto  puszczać  takie  pasztety, że co bardziej niecierpliwi wychodzili
zapalić...ja poszedłem na barszczyk :)

Kiedy  przyszła  kolej na music compo dla Amigi, to już oczywiście wszyscy
nastawili  uszy  na  wspaniałe brzmienia, ale kaszaniący sprzęt skutecznie
utrudniał  delektowania się muzyką.  O ile mi wiadomo przeprowadzono jakąś
tam selekcję, ale nie mam pojęcia ile modułów oddano do konkursu, przeszło
16.   Ogólnie  poziom  był średni.  Wystawiono kilka konwersji kolęd które
brzmiały żałośnie, ale przynajmniej były na czasie.

Jeżeli  chodzi o GFX compo, to także żadnych niezwykłych prac.  Było kilka
pasztetów zaniżających poziom, który i tak był niezbyt wysoki.

Samego demo compo na komodorka nie mogę do niczego porównać, bo raczej nie
mam  pojęcia  jaki poziom należy uważać za wysoki.  Co się tyczy Amigi, to
nudne  i  przestarzałe  efekty, nieciekawy design...  żadnych nowości.  Na
uwagę  zasługuje  tu  fakt  wystawienia  do  compo  demka cudzej roboty (w
dodatku  zagranicznego).   To  czyste  lamerstwo  zgłaszać  do copmo cudze
demko.   Nie będę wymieniał nazwisk i nie pytajcie mnie dlaczego to MR.UHU
z  Clanu.   Oczywiście  koleś  zaczął  się  wymawiać  że  chciał sprawdzić
organizatorów.   Niestety  udało  mu  się nie wzbudzić żadnych bójek, bo z
tego całego bajzlu wokół compo nikt nie kumał o co chodzi.

W  czasie  przerw  między  pokazami każdy chciał umilić sobie czas jakimiś
porcjami  alcoholu.   Z  początku  byłoby  nieżle,  ale uzbrojony strażnik
skonfiskował  flaszeczkę,  więc  nikomu  więcej  nie uśmiechała się strata
kolejnych  zapasów.   Jeżeli  ktoś coś złapał pod stołem (a było nisko) to
jego.   Oczywiście  strażnik  z  odbezpieczonym  rewolwerem i pałką w ręce
czekał tylko aż ktoś się wychyli z buteleczką.

W  pewnej  chwili  miałem dość żarcia z bufetu i chciałem zaopatrzyć się w
jakimś  sklepie nocnym.  Oczywiście kiedy chciałem wyjść p.Maria 'Zębatka'
zgłosiła  sprzeciw.   Chodziło  naturalne  o  obawy  związane z wnoszeniem
alkoholu.   Mimo  wszystko chęć wyjścia była silniejsza i...  jakoś mi się
udało.   Kiedy  jednak chciałem wejść zostałem brutalnie napastowany przez
ową  delikwentkę (znów w obawie o wniesiony alkohol).  Mimo iż to dojrzała
kobieta  i  pewnie  zna  się  na  rzeczy,  to jednak mnie się wcale to nie
podobało  (i  tak  nie  macała  tam gdzie można przemycić kawał butelki :)
Zmacała też kolegę który ze mną wchodził, ale on jakoś się uśmiechał...

Między  3.00  a  4.00  ogłoszono  wyniki.  Tu też zdrowy człowiek dostałby
pierdolca.  Wszystkich laureatów wyczytywano po nazwisku, dlatego nie mogę
powiedzieć  kto  zajął  pierwsze  miejsce w żadnym z konkursów.  Wręczenie
nagród  było  także na odwal się, więc nie ma co opisywać całej ceremonii.
Jeżeli  ktoś  chce  się  pośmiać, to za pierwsze miejsce w demo compo była
paczka  dysków,  paczka  bombek  na  choinkę  i  chyba  dwie kasety video.
Najbardziej  śmieszyła  mnie  mina jednego komodorowca który dostał paczkę
HD'ków  za  pierwsze  miejsce  w  czymś  tam...   Nie wiem kto przydzielał
nagrody,  ale  musiał  to  być  kompletny  idiota.   Właściwie to do samej
wartości  też nie ma co się przyczepiać bo to w końcu wcale nie prestiżowe
party.   Samemu trafiła mi się kaseta Audio za 3 zł.  Za 3 miejsce w music
compo, ale co miał zrobić biedny komodorowiec który dostał małe plastykowe
pudełeczka  na  dyski  (i  niech  ktoś  zgadnie  dlaczego  na  3.5  cala).
Kompletna kaszana i tyle...

Cała organizacja doprowadziła do tego, że ludzie rozjechali się pierwszymi
pociągami   do   domu.   Około  5.00  rano  pozostała  jeszcze  około  1/4
uczestników.   To  Ci bardziej zagorzali którzy kończyli coś kopiować, lub
nie mieli jak się dostać do domu.

Podsumowując:  Było to chyba najgorzej zorganizowane party w ubiegłym roku
(nie  licząc  chyba  Oświęcimia).   Nic  niezwykłego, no cóż...  pozostaje
wierzyć, że w przyszłym roku będzie lepiej (odpukać...)

                          INVERT of CARTEL & AFC

Korzystając  z okazji pozdrowienia dla Toudiego do którego zginął mi adres
(pamiętam tylko ulicę...  sorry, ale odezwij się plizz!)