THERE'S A PARTY

                            end date: 18.09.95
    
Mowa  tu  oczywiście  o  Intel  Outside II, który odbył się w dniach 29-30
sierpnia.   Postaram  się,  specjalnie dla tych, którzy nie byli na party,
przybliżyć  to,  co  się  na  nim  działo.   I  to  wcale  nie  od  strony
organizacyjnej,  chociaż  z  pewnością  o nią też zahaczę.  Zacznijmy więc
szoł...

Pociąg...   to miejsce, w którym odbywa się jedna trzecia każdego raportu.
Niestety,  ponieważ niektóre fragmenty z pewnościa wyciąłby naczelny, więc
co  bardziej  osobiste  szczegóły  pominę  milczeniem.  Napomknę tylko, że
jechaliśmy  na  Party z Wrocławia.  Nie wiem, jakie dokładnie grupy były w
tym  samym  pociągu,  niemniej  kilka znanych osobstości się tam znalazło.
Dlatego, kiedy już byłem w dobrym humorze, zabrałem sie za przeprowadzanie
wywiadów.  Oto co osiľgnľłem:

Godz. 2.05

Larry: Przeczytaj mi godzinę, bo nie widzę zbyt dobrze.

Berserker: Jest pięć po yyyy drugiej.. Do jakiej gazety robisz wywiady???

L: Gedan! Przedstaw sie i opowiedz swoje wrażenia.

Berserker: Berserker. Na razie jest dobrze.

????: Jest zajebiście!!!

Walt: Kurwa, chujowo, bo wódy nie ma więcej...

Larry: Ale wyglądacie na trzeżwych panowie! Następny!

Błazen: ?????????1/2??1/2?1/2?1/2?

Larry: Kurwa, mów do mikrofonu...

Błazen:   Parę  słów?   Hihihi!!!  Kurwa, jestem najebany.  Jestem Błazen,
Independent.

Larry: Ale mów jak wrażenia, nieważne...

Błazen: Wrażenia??? Jestem najebany jak świniak!

(Ogólny śmiech)

Larry: Dobra, teraz ty (do jakiegoś gościa obok)

?????: Przepraszam, czy tu rozdają numerki???

Larry: Jakie numerki?

?????: Noo, te, do kolejki

(staliśmy pod kiblem w pociągu i była spora kolejka)

Larry: Następni, następni!!!!

Dan:   Jestem Dan!

Larry: Wow! Dan, Dan, Dan!!!

Dan:   Jestem lamer!

Larry: O kurwam jakie zwierzenia!

Błazen: Tak, on jest kurwa lamer!

.......

Tak  oto podyskutowałem sobie z niezłą grupkę pod kiblem.  Niestety, kilka
osób  tak  się przedstawiało, że nie mogłem rozszyfrować ich ksyw.  Sorry!
Poszedłem dalej, pełen nadziei na zdobycie nowych materiałów...

Larry:   Przemierzam  wagon jadalny, obecność:  dwie osoby.  Jest godzina,
yy kurwa nie wiem.  (Dotarłem do jakiegoś przedziału)

L:  Przedstawmy się po kolei i mówmy, co sądzimy o jeżdzie w pociagu...

???: Jest zarąbiście (nie podał ksywy)

L: Sądziłem, a ty???

???: Świetnie (nie podał ksywy)

L:  Kurde, ale macie dużo do powiedzenia!  Następny proszę.

Technomancer:   Technomancer  jestem.  Jest fajnie, wiesz?  Ten pociąg tak
stuka  i  stuka  i  zaczyna  mnie wkurwiać i zaraz komuś jebnę, bo mnie to
stukanie  ZABIJE i trzymajcie mnie, ale jest fajnie bo tak stuka i stuka i
stuka...

L: ...I stuka i stuka. Następny.

Mecenas:   Wiesz,  fajnie  jest  i  co  prawda  nie jeżdżę pociągiem tylko
samochodem, ale nie muszę się zastanawiać i mogę trochę pospać.

L: Jak na razie to chyba nie możesz, hehe! Next please.

Keji (Kedżi??):  Super, właściwie to fajnie.  Fajne towarzystwo po prostu.

L:   Wierzyłem  w  toooo!   No,  a teraz Lifter (pokazał mi faka).  A więc
panie  Lifter.   Czytałem  ostatnio  pana artykuł pod tytułem "Juzef W.  w
chełmie".   Co  pana  skłoniło  do  napisania  tego artykułu?  (śmiech.  A
propos, artykuł jest w Facie 17 i jest po prostu zajebisty!)

Lifter: Nudy.

L:   Oooo,  wyczerpująca  odpowiedż  na  wyczerpujące pytanie.  Ale czy to
prawda wszystko jest?

Lifter: Pewno, sto procent prawdy, autentycznie, przysięgam!

L: Z tego wynika że mądra młodzież rożnie nam w naszym kraju.

Wyszedłem  z  tego przedziału po dłuższej pogawędce i muszę stwierdzić, że
ludzie,  którzy  tam  siedzieli,  nic  chyba  nie pili!!!!  To szok, jeśli
chodzi  o  Amigową  scenę.  Przechodząc, widziałem przedział w którym spał
Scorpik.  Tam raczej od napojów wyskokowych nie stroniono.

Czas upływał miło, aż do momentu kiedy...

L:  Witamy Lorda Gila przy mikrofonie!  Powiedz jak wrażenia z pociągu...

Lord Gil: Chujowe!

L: A dlaczego tak sądzisz??

Lord Gil: Za mało wódki, kurwa!

Podyskutowaliśmy  sobie  z  Lordem,  po  czym  chciał  nas  odprowadzić do
przedziału.   Przechodząc  obok  inych przedziałów, otwierał drzwi i bekał
albo śmiał się histerycznie do ludzi, którzy w nich spali.  Potem otworzył
przedział  z  napisem  "Zarezerwowane"  i  zaśmiał  się  w  twarz śpiącemu
kanarowi.   Wraz z Doktorem/Skulls szybko spierdolił, a kanar dorwał mnie.
Zarzucił  nam  tylko,  że  jest  już  cisza  nocna (była 2.45) i wrócił do
wagonu.  Potem wróciłem do wywiadów:

L: Ksywa, grupa.

Norveq: Norveq/Beton Dezign! Cycki osiem!

L: Jakie cycki osiem???

Norveq: No, cycki kobiece osiem...

L: Acha! Dobree...

Potem  udałem  się  do  przedziału  na  spoczynek.   Tak  zaspałem, że nie
nagrałem nic więcej w pociągu.  Ale może to i dobrze...

Dzień II:

Do  Warszawy  dojechaliśmy  ok  6.00  rano.   Z  resztą to chyba nieważne.
Niemniej, z pociagu wysypywali się zaspani ludzie i wychodzili z dworca, w
kierunku  Klubu Stodoła, znanego tym, którzy byli na Party w zeszłym roku.
Kiedy  tam  dotarliśmy  o  6.45  przed Stodołą był już tłum, może ok.  100
osób,  które  tak  jak  rok  temu, koczowały na trawnikach.  Z braku czasu
dorwałem Klafa...

L: Cześć Klaf! Mów!

Klaf: Nieee, nie!

L: Mów!

Klaf: Nieeeeeeee!

L:  Mów, bo jak potem zaśniesz w ubikacji, to nie będziesz nic mówił.

Klaf: Nie, potem, potem...

L:   Czy  nie  przeraża  cię  cena  biletu w postaci blisko ćwierć miliona
złotych?

Klaf: Przeraża mnie! Skurwysyny!

... i kogoś jeszcze:

L: Co sądzisz o podróży w pociagu?

Koszu:   Ja?   Ja nic nie sądzę!  Chuj!  A dla jakiego maga przeprowadzasz
wywiady?

L:  Niech się zastanowię...  Dla Fata!

Koszu:  Nie będę mówił!

L:  Dla Gedana, dla Gedana!

Koszu: Nie wierzę!

L:   Masz,  akredytację ci pokaże!  Koszu:  (do Fryzjera) Oooo Fryzjer, ja
cię  poznaje  z mordy.  Byłeś na Pivaku?.....  (do mnie) Jestem najebany i
czuję się dobrze!

No  tak,  czego  się mogliśmy spodziewać.  Chodziłem sobie wokół budynku i
cóż widzę???

L:  Co sądzicie na temat party, które się jeszcze nie zaczęło?

Sivy:   Yyyy,  Sivy/Babol  Prodakszyn  (a  nie  Jabol?) Yyyyy, chujowo, na
razie.  Co będzie dalej, zobaczymy.

L:  A będziesz tańczył w tym roku?

Sivy: Nie, nie będę!

Wtedy  stało się!!!  Drzwi do klubu "Stodoła" stanęły otworem...  Tak, ale
ten  otwór  był  nieco mały.  Po prostu, zwykła połówka drzwi, którą miało
przejść  ok  500  osób (The Knight:  A nieco dokładniej to prawie dwa razy
tyle)  Szybko rzuciliśmy się w kierunku wejścia.  Szczęśliwie udało się mi
stanąć  mniej  więcej  naprzeciwko drzwi, w odległosci około 5-6 metrów od
nich.   Tkwiłem  w  bezruchu  przez jakieś piętnaści minut, potem zrobiłem
trzy  kroki,  gdyż ktoś z tyłu usiłował naprzeć na ochroniarzy pilnujących
wejścia,  potem znowu stałem...  W sumie sam proces wchodzenia zajął około
90  minut!   To  było  straszne!   Kompletny  brak przewidywania ze strony
organizatorów!   W  zeszłym  roku problem był zupełnie taki sam, z tym, że
było   trochę  mniej  osób.   A  tutaj?   Coś  strasznego!   Po  przejściu
pierwszych  drzwi,  moim  oczom  ukazał się przedsionek, w którym należało
wypłacić  200.000  zł  (starych),  aby  dostać  wotkę do głosowania i dość
ładnie  wykonany identyfikator.  To plus!  Tyle że np.  na odwrocie votki,
gdzie znajdowała się ankieta (specjalna!  ) było pytanie:

        "W jakim polskim mieście organizowane są najlepsze Party?"

Odpowiedż  nasuwała  się  sama,  ale  żeby  zrobić  na  złość organizerom,
napisałem potem, że w Starachowicach.  Ale wróćmy do tematu.  Wchodziliśmy
po  kolei,  gdyż  każdy  miał  swój  numer.   Ja miałem 182.  Po przejściu
drugich  drzwi,  należało  podejść do stolika, na którym stała sobie Amiga
2000  (chyba).   Obsługiwał  ją  jakiś  gość,  któremu (jak mówił Fryzjer)
należało objaśniać, jak pisze się ksywę!  To troche przegięte.

Nie  dość  tego,  kurwa,  gość  za  namową nieżle jebniętego The Generata,
wpisywał  uporczywie  moją  ksywkę  przez  jedno  "R".   Nie  dało  mu się
wyjaśnić,  że  powinny  być  dwa.   Ponadto, skurwiele robili sobie jaja z
nazwy  naszej  grupy - "Skulls".  Ja wiem, ze jesteśmy lamerami i nikt nas
nie zna, ale jak mówię łosiowi, że powinno być S - K - U - L - L - S, a on
pisze  Skulxz,  na  dodatek mówiąc, że ładniej wygląda, to krew mnie kurwa
zalała...   Nie  odezwałem  się  słowem,  ale tutaj wyrażam swoją opinię i
piszę,   że  ci  dwaj  zafarbowani  gnoje  powinni  jeszcze  się  uczyć  w
podstawówce.  Ale może nie bulwersujmy się nadto.

Stodoła  jak  stodoła,  nie  będę  jej  opisywał.   Duża  sala, w tym roku
wydawała  mi  się  o  połowe  conajmniej  mniejsza, bar, w którym non stop
podnoszono  ceny,  i  Manga  Room,  gdzie  można  było  na okrągło oglądać
doskonałe  animowane  bajki.   Mr.Root to jednak ktoś, kto naprawdę myśli.
On  to  bowiem  zorganizował.   Bravo Root!  Przynajmniej ty nie dałeś się
ocipieć!  Dodam, że weszliśmy, nie pamiętam, ale chyba koło 11, może 10, a
Party  miało  zaczynać  się  około 17!  Także przez pięć godzin można było
poogląda? sobie Manga w przytulnym pokoiku, na niezłym sprzęcie.

Teraz   przytoczę   może   fragmenty   wywiadu   z  The  Generatem,  który
przeprowadzili  moi kumple:  Neuromancer/Skulls i Seba/Skulls (wasze głosy
słyszałem).

N & S: Dlaczego "The Generat"?

The Generat: A dlaczego nie?

N & S:  A dlaczego jesteś tu i siedzisz, zamiast organizować Party?

The  Generat:   Jestem  chwilowo tu, bo nie jestem tam i aktualnie właśnie
tutaj...

N & S: Dlaczego masz białą czapeczkę?

The Generat: Bo nie mam czapeczki czerwonej.

Zwróćcie  proszę uwagę na głębię tego wywiadu i niezwykłe przesłania jakie
zawierał w swoich odpowiedziach pytany.  Szczerze go p...  Hawk!

Potem,  ponieważ nie miałem nic do roboty, pokręciłem się po party place i
spotkałem  Emera,  gościa,  który  znany  jest  może  z artykułu "Wizyta w
piekle".   Byłem ciekaw, czy jest satanistą, gdyż takie można było odnieść
wrażenie  czytając  wspomniany text.  Okazało się, że nie jest.  Ma tylko,
jak  to  określił  "konflikt z Szefem".  Zapytany o rozmiar tego konfliktu
odpowiedział:   "jak  kurwa stąd do Szefa".  Dla niewtajemniczonych, Szef,
to Bóg.  Ale może przytoczmy wywiad w całości:

L:  Cześć Emer!  Zapytam może jak wrażenia.  Czy podoba ci się party?

Emer: Party jest zajebiste!!!

L: A tak na poważnie?

Emer: Poważnie, jest zajebiste!

L: Nie przeszkadza ci, że tylu ludzi jest?

Emer: A jest dużo ludzi?

L: Około tysiąca.

Mr.Wolf (z boku): Osiemset sześćdziesiąt osiem...

Emer: Także jest, kurwa, dość tak ludzi, kurwa..."

Nie   wyciągnąłem   z   Emera   specjalnych  informacji  na  temat  Party.
Postanowiłem więc pogadać z Mr.Wolfem:

Mr.Wolf: Nooo, Mr.Wolf on line. No i co?

L: No i teraz co o party sądzisz?

Mr.Wolf:  Nie podoba mi się to, że chuje siedzą w sali przed komputerami.

L: A co mają niby robić?

Mr.Wolf: No pogadać sobie, a się tylko gapią w jakiś preview.

L: Oo, idę obejrzeć, hehe. Dobra, dzięki.

Cóż,  ten  rozmówca  też  nie zdradził swoich opinii na temat Party.  Może
kiedy indziej...

Looknąłem  sobie na program party, ale zapamiętałem tylko to, że o piątej,
czyli  17  miał  zacząć  się GFX Compo.  Niestety, była już 18.30 i nic!!!
Leciały najlepsze numery Monty Pytona (nie pamiętam tytułu filmu) ale poza
tym, nic się nie działo!  Dopiero po pewnym czasie, po dość długim czasie,
rozpoczęło się Music Compo...

Pewien  głos  oznajmił, że puszczonych będzie tylko dziewięć modułów, gdyż
tylko  one  nadawały  się  do puszczenia.  Ogólnie, głos osądził, że compo
będzie  chujowe,  a  przynajmniej  to  miał na myśli.  Niestety, wszystkie
moduły  z  Party,  nawet  te nie puszczone, przesłuchiwałem potem w domu i
doszedłem  do  wniosku, że kilka innych, np.  moduł Jakuba Husaka, powinno
być  przepuszczonych  przez  selekcję.   A  selekcjonował  Mr.Root  i ktoś
jeszcze,  o  ile  nie miałem mylnych informacji.  W każdym bądż razie, nie
był to ani XTD, ani Dreamer, ani Bartesek, ani Snoopy, czyli krótko mówiąc
żaden  z  czołowych  muzyków  sceny.   Ale  wróćmy  do  przebiegu compo...
Nagłośnienie stereo moim zdaniem przesądziło sprawę.

Nie  będę  się  nawet  specjalnie  rozpisywał.  Nawet dobrze nie słyszałem
niektórych  modułów,  bo  linia  basów  zagłuszała pozostałość.  Po prostu
słyszałem  jeden  kanał,  podczas gdy siedzący po drugiej stronie słyszeli
drugi.   Ponadto, rzeczywiście, poziom compo nie był najwyższy.  Jakoś tak
się  złożyło,  że  muzycy się nie popisali.  Muszę dodać, że do najlepszej
dziewiątki,  ze  106  oddanych  modułów, zakwalifikował się moduł Liftera,
najlepszego  polskiego  article  writera (tak przynajmniej mówią chartsy).
Postanowiłem z nim pogadać i zapytać o wrażenia z compo:

L:   Słuchajcie!   Mam  przed  sobą Liftera, znanego polskiego muzyka i na
świeżo - jak wrażenia po kompotach, a właściwie po music compo.

Lifter: Spoko!

L: Czyli do dupy?

Lifter: Niee, awansowałem do compo (z rozbawieniem).

L: A co sądzisz o konkurentach?

Lifter:   Hehe,  kiedyś  z  nich  coś  będzie, może.  Niee, żartuję.  Byli
wspaniali.

L: A jak wrażenia po compo?

Lifter:    Bez  jaj,  no.   Słuchaj,  powiem  ci  inaczej.   Fatalne  było
nagłośnienie.  Pamiętam gdzie ja siedziałem...

L: Chodzi ci o stereo?

Lifter:   Tak,  bo  parę  modułów,  które  znałem wcześniej, to gdybym nie
wiedział jak brzmią, to bym po prostu ich nie poznał...  W module Scorpika
było  słychać  tylko  bas  i  bym  za  niego  złamanego grosza nie dał, bo
wiesz...  Ale ogólnie nie było żle!"

To dopiero pierwsza strona medalu.  O to samo zapytałem Dana / Polka Bros.
(The  Knight:   Tak  na  marginesie to na tym party DAN był ciągle jeszcze
członkiem OBSESSION)

L:   Rozmawiam,  kurde,  z Danem.  Jak oceniasz wyniki, to znaczy przebieg
competition?

Dan: Jest czad, hehehe!

L: Ale ogólnie, jak wydawało ci się, jakie były moduły?

Dan:   Słuchaj,  moduły  były  dobre, niektóre, bo pierwsze cztery były do
dupy!

L: A nie uważasz, że zjebali nagłośnienie?

Dan:  Było słabe nagłośnienie, a po drugie za mało modułów przeszło.

L:  Ale ogólnie, plus czy minus?

Dan: Duży minus!"

Jak  widzicie,  Danowi  najwyrażniej  się nie podobało.  Ale to jeszcze za
mało,  żeby  wyciągnąć  wnioski  i  postawić  obiektywną  ocenę.  Dlatego,
dołączyłem się do dyskutującej na temat music compo grupki:

L: Można?

Dar: Można, jasne!

L: Ksywa, grupa?

Dar:   Noo,  do  konkretnej  grupy  nie  należę, ale taką ksywkę Dar sobie
wybrałem,  ale  chciałem powiedzieć jedno na temat tego Intel Outside.  Tu
na  pewno  są  goście obok mnie, którzy na pewno powiedzą to samo na temat
tego competition.  Że music compo to jeden wielki, kurwa, totalny syf!

L: A nie sądzisz, że to wina nagłośnienia?

Dar:   Stary,  nagłośnienia?  Jak słyszysz, kurdę, przez pół godziny "umc,
umc"?

L:   Ale  sorry,  to  było stereo.  Wiesz, jeden kanał z jednego głośnika,
drugi z drugiego, wiesz?

Bethoven: Mogę?

L: Spoko.

Bethoven/Freezers:   Wiesz, ale jedni robią "umc, umc" na jednym kanale, a
drudzy  na  drugim,  a  on,  skoro  siedział  przy  lewym głośniku, to nie
powinien  słyszeć tylko perkusji, bo to sie zmienia przecież, a to było po
prostu gówno totalne.

Dar:  Sorry, specjalnie polazłem na sam środek, przy przedostatnim module,
no  i  nie  było  żadnej różnicy.  Naaapierdalało i tam jakiś instrumencik
sobie  grał  la la la la la la la la.  No nic takiego, żeby się można w to
zaaaasłuchać."

Tutaj  UWAGA!   TO  MOŻE  BYĆ SENSACYJNE WYZNANIE I NIE ODPOWIADAM ZA NIE,
JEŚLI OKAŻE SIĘ NIEPRAWDĄ.  CZYTAJCIE:

Bethoven:   Dla raportu do Gedana Bethoven/Freezers.  Jest taka sprawa, że
nie  było  mnie  na  całym  compo.  Wyszedłem za chwilę i usłyszałem tylko
moduł,  który  był  rippem  z  demka ostatniego, które wyszło na party nie
pamiętam jakim...

L: Ale jaki moduł?

Bethoven:   Nie pamiętam jaki moduł, nie pamiętam numeru, ale to był moduł
z  "142" dema (może "342" - nie słyszałem - Larry), muzyka była GRU (chyba
Groove,  ale  nie  słychać  -  Larry) i to był rip sampla totalny, ja, gdy
usłyszałem  tego sampla, bo to był sampel charakterystyczny dla Groove, ja
po prostu wyszedłem z music compo.  Taki lamer musi dostać za ten moduł!"

Bardzo  ciekawe  wyznanie,  ale  ja  mam  ich  dla  was  więcej, tyle że w
póżniejszej części articla.  A co sądziliście o tym???  Kontynuując:

Dar:  Stary, (do mnie) no, no, no ,no, tu widzisz, obraziłeś mojego kumpla
(Bethovena),  no  bo jak mogłeś spytać, jaki to był moduł, skoro wszystkie
tak   samo   napierdalały...    Poziom  był  żenujacy  moim  zdaniem.   No
napierdalałooo, nooo!

Bethoven:  Napisz ode mnie, że każde party, bo nie mówię, że Intel Outside
jest  takie,  ale  każde  party,  z  muzyką na compo, to jest jedna wielka
chujnia, to jest parodia muzyki po prostu.

Larry: Ale stereo nie powinno być?

Bethoven:  Stereo?  Zależy jak kto kolumny ustawi, ale powinno być mono.

Larry:  To tyle jeśli chodzi o kompo.  A co sądzicie w ogóle o party.  Czy
nie jest za dużo ludzi, organizacja jaka?

Bethoven:   Fajnie,  że  jest  dużo  ludzi, organizacja jest taka sobie, w
sumie spoko jest...

Zoltar/Technology:  Mogę być w wywiadzie?  Dla jakiej gazety?

Larry: Dla Gedana, spoko.

Zoltar:   Ty Larry jesteś?  Ładna "Hujoza", czytałem, panel, grafika, jest
tak wzorowana na ROMie, muzyka jest zajebista, bo jest Dana, oczywiście, a
artykuły, to przeczytałem tak...  (tu następuje lista - Larry).

Bethoven:  Chciałem jeszcze przesłać faki dla Dreamera.

Zoltar: Scena śmierdzi, scena śmierdzi...

[...]

Dar:   I  do  organizatorów.   Chciałbym,  zeby  sobie  nareszcie sprawili
playerka,  który  rozróżnia  więcej  niż  ProTrackera,  żeby po prostu się
nauczyli czytać, no."

Teraz  zapytałem  o  jeszcze  jedną  rzecz,  która  może się wydawać dosyć
kontrowersyjna, mianowicie o to, że widoczne były ksywy autorów modułów.

L: Co sądzicie o tym, że wszystkie ksywy były pokazane w ProTracku?

????:   To  jest  pierwsze  doświadczenie  na  polskiej scenie, kurwa.  Na
zachodzie, jak coś leci, to jest powiedziane, kto, co i za ile...

Bethoven:   Ja  uważam,  ze  nie  powinno  być  ksywy autorów, to pierwsza
sprawa.  Po drugie, to jest parodia...  [...] A o ksywach nie rozmawiajmy,
bo  były  zupełnie  nieznane.   Jakim  cudem  Mercury  się dostał...  (The
Knight:   Odwal  się  Betuś!   Mercury  jest młodym muzykiem, który powoli
wpływa  na  szerokie  wody.   Nie  wypadł sroce spod ogona i przeszedł już
kilka muzycznych selekcji na różnych CParties)

Na  zakończenie  tej  obszernej  dyskusji, coś, znowu nieco drapieżnego, o
selekcji:

Bethoven:   Selekcje,  które są robione przez lamerów totalnych...  Bo kto
był  w  selekcji,  ja  słyszałem,  że  Mr.Root  był w selekcji.  Jest taka
sprawa,   że   moduły,  które  robili  profesjonalni  polscy  muzycy,  nie
przedostały  się.  Takiej selekcji nie powinno w ogóle być.  A jeżeli już,
to  powinna  być  przeprowadzona  przez  czołowych polskich muzyków, a nie
przez lamerów, którzy nie doceniają nic.

(The  Knight:   No  cóż,  Bethoven  jest  na tyle młodym scenowcem, że nie
pamięta  czasów gdy Mr.Root był na samym szczycie chartsów.  Co jak co ale
zastanowiłbym się trochę zanim bym nazwał Roota lamerem.  A może Betusiowi
woda sodowa uderzyła do główki?)

To wszystko, co chciałem napisać na temat dyskusji z tymi kilkoma osobami.
Odnosiło  się  to głównie do music compo, ale kilka tematów innych również
sie znalazło.   Ogólnie,  większość  rozmawiających  ze mną osób, gdyż nie
wszystko   nagrywałem,   uważała,   że   compo  niestety  sie  nie  udało.
Spowodowała  to  być  może  za  ostra  selekcja.   Tylko  9  modułów  - to
trochć mało.  A chciałoby sie posłuchać dobrej amigowej muzyki.

Spory  fragment  party uleciał mojej uwadze, gdyż nic się nie działo przez
ten   czas.    Kompletnie...    GFX   compo,  które  miało  być  wieczorem
poprzedniego  dnia zostało nadane rano dnia drugiego.  Podobnie Ray compo.
Wieczorem  za  to  odbyły się jeszcze dwa kompoty.  Pierwszym był 4k Intro
Compo.  Cóż, niektóre produkcje były naprawdę ciekawe, zresztą na pewno do
was  dotrą,  prędzej  czy  póżniej.   Niemniej jedno interko, grupy Union,
przedstawiało  landscape  i  było  to  jedyne  intro  z  muzyką.  Tworzoną
algorytmicznie, bo przyznacie, że zrobić moduł na 1.5 kb to trochć trudne.
Niestety,  z przykrością powiadamiam, że takową muzyczką bawiliśmy się też
w  naszym interku, które nie zostało wypuszczone.  Pochodziła ona z jakieś
niemieckiej  ksiażki.   Także  zawiadamiam, bo jeszcze nie mam wyników, że
muzyczka  grupy  Union  była  kradziona.   Ale  to  nie  zmienia faktu, że
landscape   był  niezły.   Przypuszczam  zresztą,  że  wiele  rzeczy  było
kradzionych, a odkryliśmy tylko czubek góry lodowej.

Drugim  kompotem, na który czekali wszyscy, był Demo Compo.  I tu upadłem.
O  ile  grafiki  i muzyki nie stały na najwyższym poziomie, o tyle koderzy
postarali   się.    Piszę  koderzy,  choć  wiem,  że  do  powstawania  dem
przyczyniło  sie wiele  osób,  ale  tak jest krócej.  No więc dema, prawie
wszystkie  wywoływały  nader  pozytywne  efekty.   W sumie uważam, że dema
zaprezentowały  się  najlepiej  na całym party.  Brawo!  Fakt, że niektóre
nie  chodzą bez  kilku mega pamięci fast, ale mimo to można kilka obejrzeć
na gołych A1200, a nawet na 500 gdyż kilka demek było nocache.

Zapomniałem  napisać,  że  odbyło  się też VHS Compo.  Były to niesamowite
dema,  które  nagrano  potem  na  kasety  wideo.   Świetne...   Acha, tego
niestety nie widziałem, ale podobno było też Crazy Anim Compo.

Wieczorem,  koło  12  miała  być niespodzianka.  Wszyscy wiedzieli jaka to
będzie niespodzianka, więc ogarniało ludzi coraz większe podniecenie.

Niestety,  przed występem nagiej pani zagrał Jamrose.  Chała, przynajmniej
dla  mnie.   Kobieta  była  niesamowita, ale śpiewali z dubbbingiem, także
panience  zmieniał  się  głos  co  drugi  utwór.  Wystąpił też jakiś łysol
Daniel,  co  śpiewał  total  disco  polo,  w  wersji soft rave.  Zapomniał
niestety  włączyć  mikrofon  i  na  końcu,  po  piosence,  która leciała z
jakiegoś magnetofonu,  kiedy  chciał podziękować, poruszał tylko ustami...
Potem włączył mikrofon...  no i powiedział "dziękuję".

Wszyscy  czekali  na  rozbieraną niespodziankę, także pod sceną zrobił się
tłok.   Podczas  oczekiwania  puszczano hard rave, ludzie skakali sobie ze
sceny  na bańkę, The Generat tańczył w ślusarskich okularach, ogólnie dało
sie odczuć, że Stodoła ma pełne świetlne wyposażenie.  A potem....

Kobieta, która wyszła na scenę, moim zdaniem była gorsza od zeszłorocznej.
Zdjeła biustonosz, majteczki i wybiegła.  Od razu...  Także nie można było
sobie  specjalnie  nic  pooglądać.  Uważam, ze zeszłoroczny streptease był
lepszy.

                  II Dzień Party (a III mojego wyjazdu)

Można  się  było  ostro  wkurwić,  gdyż  goście,  którzy chcieli rozpocząć
kompoty,  postanowili  obudzić  ludzi.   Puszczali  ostre kawałki i jakieś
bekania,  rzygania,  alarmy,  co  spowodowało  przebudzenie sie większości
śpiącej  sali.   Potem  odbyło  się GFX Compo.  W sumie grafiki na średnim
poziomie,  niektóre  wybitne, niektóre do dupy.  Wkurzały tylko dogaduszki
komentującego  z  reżyserki  gościa,  któremu albo nie podobały się kolory
rysunków,  albo  morda pieska itp.  Potem, albo przedtem, nie pamiętam już
puścili  Ray Compo.  W sumie spóżnili się o ok.  9 godzin od zapowiadanego
terminu,  ale  to nic.  Dezorganizacja wdarła się do Stodoły już od samego
otwarcia   drzwi.    Widać  było,  ze  dużo  ludzi  się  już  pakuje.   Ja
posiedziałem  jeszcze  trochę  i  wraz  z  kumplami  wyszliśmy  na  pociag
ok.12.00.

Jeszcze  o  crazy kompotach.  Były to 1 z 10, dla którego przewidziana był
CD32,  oczywiście nieistniejąca.  Konkurs na najlepiej zarapowany kawałek,
w  sumie  niezły,  konkurs na najleiej zatańczony kawałek (tutaj wybił się
Dalton,  który  tarzał  się po ziemi jakby miał padaczkę).  Na drugi dzień
poproszono  gościa z Almathery (która swoja drogą zbierała prace ludzi, bo
zamierza  zrobić  polską płytkę  CD), który był anglomanem, żeby sędziował
konkurs na najlepszą wiązankę przekleństw po angielsku.

Żenujace,  nie  tyle  kompot,  co  poziom  ludzi w nim startujacych.  Same
madafaka'i,  san'ofa'bicze,  w sumie nic interesującego.  Na pewno o czymś
zapomniałem, albo tego nie widziałem, bo nie mogłem być w trzech miejscach
jednocześnie, ale mniej więcej tak to wyglądało.

Znów  prawie niewidoczne były amigantki, czyli kobiety na party.  Fakt, że
były  i  zapewne  udzielały  się w gronach znajomych, niemniej tylko jedna
chyba  wystąpiła  w  jakimś kompocie, a może dwie...  Ale kobiet widziałem
dużo, głównie zajęte, niemniej coraz ich więcej.  Tak trzymać!

Cóż,   pora  na  małe  podsumowanie.   Party  uważam  za  udane,  ale  nie
odpowiadało mi kilka rzeczy:

- słaba organizacja przy wejściu
- wkurwiająca obsługa
- słabe compoty drugiego dnia (przeklinanie compo - po angielsku...)
- spóżnienia
- konferansjerka (chociaż różnie można to widzieć)
- brak zapowiadanych kompotów, jak Amiga Power i coś tam jeszcze
- zjebane nagłośnienie
- selekcja modułów
- za mało krzeseł
- cena wstępu
- chamscy bramkarze
- kilka wpadek podczas kompotów
- wielki tłok i ścisk (!?)
- selekcja modułów

Plusy:

+ atmosfera
+ ilość osób
+ rave party
+ niespodzianka
+ manga room
+ identyfikatory
+ big screen
+ jakość demo compo

A uważam je udane nie ze względu na poziom organizacyjny.  Sądzę, że gdyby
nie  ludzie,  którzy  byli  fajni,  party  byłoby do dupy.  Zresztą zawsze
ludzie  mają  wpływ na wygląd imprezy.  A co do organizacji - starali się,
chcieli  zrobić  kilka  rzeczy, ale troche zawalili.  Chodzi szczególnie o
trzymanie  się  czasu.   Wydawało  się,  ze dla organizatorów nie istniały
zegarki.   Ja  osobiście  bałem się wyjść do McDonalda, bo nie wiedziałem,
czy  przypadkiem  nie  ma  GFX Compo, które miało być zresztą dwie godziny
wcześniej.   No,  ale  jakoś to było.  Myślę, że jeśli będzie Intel III to
organizatorzy  nie  popełnią  po  raz  kolejny  tych naprawdę podstawowych
błędów, jak choćby drzwi wejściowe szerokości jednego metra...

P.S>  Sorry  za nieskładność tekstu, ale wiele rzeczy docierało do mnie po
fakcie.   Selekcję z Rootem przeprowadzał jeszcze Cat, a jak twierdzi Easy
Rider,   który   wszedł   do   pomieszczenia  selekcjonerów,  każdy  moduł
przesłuchiwano jedynie przez 10 sekund.  To o czymś świadczy!

                                             LARRY / SKULLS & GET