THERE'S A PARTY end date: 18.09.95 Mowa tu oczywiście o Intel Outside II, który odbył się w dniach 29-30 sierpnia. Postaram się, specjalnie dla tych, którzy nie byli na party, przybliżyć to, co się na nim działo. I to wcale nie od strony organizacyjnej, chociaż z pewnością o nią też zahaczę. Zacznijmy więc szoł... Pociąg... to miejsce, w którym odbywa się jedna trzecia każdego raportu. Niestety, ponieważ niektóre fragmenty z pewnościa wyciąłby naczelny, więc co bardziej osobiste szczegóły pominę milczeniem. Napomknę tylko, że jechaliśmy na Party z Wrocławia. Nie wiem, jakie dokładnie grupy były w tym samym pociągu, niemniej kilka znanych osobstości się tam znalazło. Dlatego, kiedy już byłem w dobrym humorze, zabrałem sie za przeprowadzanie wywiadów. Oto co osiľgnľłem: Godz. 2.05 Larry: Przeczytaj mi godzinę, bo nie widzę zbyt dobrze. Berserker: Jest pięć po yyyy drugiej.. Do jakiej gazety robisz wywiady??? L: Gedan! Przedstaw sie i opowiedz swoje wrażenia. Berserker: Berserker. Na razie jest dobrze. ????: Jest zajebiście!!! Walt: Kurwa, chujowo, bo wódy nie ma więcej... Larry: Ale wyglądacie na trzeżwych panowie! Następny! Błazen: ?????????1/2??1/2?1/2?1/2? Larry: Kurwa, mów do mikrofonu... Błazen: Parę słów? Hihihi!!! Kurwa, jestem najebany. Jestem Błazen, Independent. Larry: Ale mów jak wrażenia, nieważne... Błazen: Wrażenia??? Jestem najebany jak świniak! (Ogólny śmiech) Larry: Dobra, teraz ty (do jakiegoś gościa obok) ?????: Przepraszam, czy tu rozdają numerki??? Larry: Jakie numerki? ?????: Noo, te, do kolejki (staliśmy pod kiblem w pociągu i była spora kolejka) Larry: Następni, następni!!!! Dan: Jestem Dan! Larry: Wow! Dan, Dan, Dan!!! Dan: Jestem lamer! Larry: O kurwam jakie zwierzenia! Błazen: Tak, on jest kurwa lamer! ....... Tak oto podyskutowałem sobie z niezłą grupkę pod kiblem. Niestety, kilka osób tak się przedstawiało, że nie mogłem rozszyfrować ich ksyw. Sorry! Poszedłem dalej, pełen nadziei na zdobycie nowych materiałów... Larry: Przemierzam wagon jadalny, obecność: dwie osoby. Jest godzina, yy kurwa nie wiem. (Dotarłem do jakiegoś przedziału) L: Przedstawmy się po kolei i mówmy, co sądzimy o jeżdzie w pociagu... ???: Jest zarąbiście (nie podał ksywy) L: Sądziłem, a ty??? ???: Świetnie (nie podał ksywy) L: Kurde, ale macie dużo do powiedzenia! Następny proszę. Technomancer: Technomancer jestem. Jest fajnie, wiesz? Ten pociąg tak stuka i stuka i zaczyna mnie wkurwiać i zaraz komuś jebnę, bo mnie to stukanie ZABIJE i trzymajcie mnie, ale jest fajnie bo tak stuka i stuka i stuka... L: ...I stuka i stuka. Następny. Mecenas: Wiesz, fajnie jest i co prawda nie jeżdżę pociągiem tylko samochodem, ale nie muszę się zastanawiać i mogę trochę pospać. L: Jak na razie to chyba nie możesz, hehe! Next please. Keji (Kedżi??): Super, właściwie to fajnie. Fajne towarzystwo po prostu. L: Wierzyłem w toooo! No, a teraz Lifter (pokazał mi faka). A więc panie Lifter. Czytałem ostatnio pana artykuł pod tytułem "Juzef W. w chełmie". Co pana skłoniło do napisania tego artykułu? (śmiech. A propos, artykuł jest w Facie 17 i jest po prostu zajebisty!) Lifter: Nudy. L: Oooo, wyczerpująca odpowiedż na wyczerpujące pytanie. Ale czy to prawda wszystko jest? Lifter: Pewno, sto procent prawdy, autentycznie, przysięgam! L: Z tego wynika że mądra młodzież rożnie nam w naszym kraju. Wyszedłem z tego przedziału po dłuższej pogawędce i muszę stwierdzić, że ludzie, którzy tam siedzieli, nic chyba nie pili!!!! To szok, jeśli chodzi o Amigową scenę. Przechodząc, widziałem przedział w którym spał Scorpik. Tam raczej od napojów wyskokowych nie stroniono. Czas upływał miło, aż do momentu kiedy... L: Witamy Lorda Gila przy mikrofonie! Powiedz jak wrażenia z pociągu... Lord Gil: Chujowe! L: A dlaczego tak sądzisz?? Lord Gil: Za mało wódki, kurwa! Podyskutowaliśmy sobie z Lordem, po czym chciał nas odprowadzić do przedziału. Przechodząc obok inych przedziałów, otwierał drzwi i bekał albo śmiał się histerycznie do ludzi, którzy w nich spali. Potem otworzył przedział z napisem "Zarezerwowane" i zaśmiał się w twarz śpiącemu kanarowi. Wraz z Doktorem/Skulls szybko spierdolił, a kanar dorwał mnie. Zarzucił nam tylko, że jest już cisza nocna (była 2.45) i wrócił do wagonu. Potem wróciłem do wywiadów: L: Ksywa, grupa. Norveq: Norveq/Beton Dezign! Cycki osiem! L: Jakie cycki osiem??? Norveq: No, cycki kobiece osiem... L: Acha! Dobree... Potem udałem się do przedziału na spoczynek. Tak zaspałem, że nie nagrałem nic więcej w pociągu. Ale może to i dobrze... Dzień II: Do Warszawy dojechaliśmy ok 6.00 rano. Z resztą to chyba nieważne. Niemniej, z pociagu wysypywali się zaspani ludzie i wychodzili z dworca, w kierunku Klubu Stodoła, znanego tym, którzy byli na Party w zeszłym roku. Kiedy tam dotarliśmy o 6.45 przed Stodołą był już tłum, może ok. 100 osób, które tak jak rok temu, koczowały na trawnikach. Z braku czasu dorwałem Klafa... L: Cześć Klaf! Mów! Klaf: Nieee, nie! L: Mów! Klaf: Nieeeeeeee! L: Mów, bo jak potem zaśniesz w ubikacji, to nie będziesz nic mówił. Klaf: Nie, potem, potem... L: Czy nie przeraża cię cena biletu w postaci blisko ćwierć miliona złotych? Klaf: Przeraża mnie! Skurwysyny! ... i kogoś jeszcze: L: Co sądzisz o podróży w pociagu? Koszu: Ja? Ja nic nie sądzę! Chuj! A dla jakiego maga przeprowadzasz wywiady? L: Niech się zastanowię... Dla Fata! Koszu: Nie będę mówił! L: Dla Gedana, dla Gedana! Koszu: Nie wierzę! L: Masz, akredytację ci pokaże! Koszu: (do Fryzjera) Oooo Fryzjer, ja cię poznaje z mordy. Byłeś na Pivaku?..... (do mnie) Jestem najebany i czuję się dobrze! No tak, czego się mogliśmy spodziewać. Chodziłem sobie wokół budynku i cóż widzę??? L: Co sądzicie na temat party, które się jeszcze nie zaczęło? Sivy: Yyyy, Sivy/Babol Prodakszyn (a nie Jabol?) Yyyyy, chujowo, na razie. Co będzie dalej, zobaczymy. L: A będziesz tańczył w tym roku? Sivy: Nie, nie będę! Wtedy stało się!!! Drzwi do klubu "Stodoła" stanęły otworem... Tak, ale ten otwór był nieco mały. Po prostu, zwykła połówka drzwi, którą miało przejść ok 500 osób (The Knight: A nieco dokładniej to prawie dwa razy tyle) Szybko rzuciliśmy się w kierunku wejścia. Szczęśliwie udało się mi stanąć mniej więcej naprzeciwko drzwi, w odległosci około 5-6 metrów od nich. Tkwiłem w bezruchu przez jakieś piętnaści minut, potem zrobiłem trzy kroki, gdyż ktoś z tyłu usiłował naprzeć na ochroniarzy pilnujących wejścia, potem znowu stałem... W sumie sam proces wchodzenia zajął około 90 minut! To było straszne! Kompletny brak przewidywania ze strony organizatorów! W zeszłym roku problem był zupełnie taki sam, z tym, że było trochę mniej osób. A tutaj? Coś strasznego! Po przejściu pierwszych drzwi, moim oczom ukazał się przedsionek, w którym należało wypłacić 200.000 zł (starych), aby dostać wotkę do głosowania i dość ładnie wykonany identyfikator. To plus! Tyle że np. na odwrocie votki, gdzie znajdowała się ankieta (specjalna! ) było pytanie: "W jakim polskim mieście organizowane są najlepsze Party?" Odpowiedż nasuwała się sama, ale żeby zrobić na złość organizerom, napisałem potem, że w Starachowicach. Ale wróćmy do tematu. Wchodziliśmy po kolei, gdyż każdy miał swój numer. Ja miałem 182. Po przejściu drugich drzwi, należało podejść do stolika, na którym stała sobie Amiga 2000 (chyba). Obsługiwał ją jakiś gość, któremu (jak mówił Fryzjer) należało objaśniać, jak pisze się ksywę! To troche przegięte. Nie dość tego, kurwa, gość za namową nieżle jebniętego The Generata, wpisywał uporczywie moją ksywkę przez jedno "R". Nie dało mu się wyjaśnić, że powinny być dwa. Ponadto, skurwiele robili sobie jaja z nazwy naszej grupy - "Skulls". Ja wiem, ze jesteśmy lamerami i nikt nas nie zna, ale jak mówię łosiowi, że powinno być S - K - U - L - L - S, a on pisze Skulxz, na dodatek mówiąc, że ładniej wygląda, to krew mnie kurwa zalała... Nie odezwałem się słowem, ale tutaj wyrażam swoją opinię i piszę, że ci dwaj zafarbowani gnoje powinni jeszcze się uczyć w podstawówce. Ale może nie bulwersujmy się nadto. Stodoła jak stodoła, nie będę jej opisywał. Duża sala, w tym roku wydawała mi się o połowe conajmniej mniejsza, bar, w którym non stop podnoszono ceny, i Manga Room, gdzie można było na okrągło oglądać doskonałe animowane bajki. Mr.Root to jednak ktoś, kto naprawdę myśli. On to bowiem zorganizował. Bravo Root! Przynajmniej ty nie dałeś się ocipieć! Dodam, że weszliśmy, nie pamiętam, ale chyba koło 11, może 10, a Party miało zaczynać się około 17! Także przez pięć godzin można było poogląda? sobie Manga w przytulnym pokoiku, na niezłym sprzęcie. Teraz przytoczę może fragmenty wywiadu z The Generatem, który przeprowadzili moi kumple: Neuromancer/Skulls i Seba/Skulls (wasze głosy słyszałem). N & S: Dlaczego "The Generat"? The Generat: A dlaczego nie? N & S: A dlaczego jesteś tu i siedzisz, zamiast organizować Party? The Generat: Jestem chwilowo tu, bo nie jestem tam i aktualnie właśnie tutaj... N & S: Dlaczego masz białą czapeczkę? The Generat: Bo nie mam czapeczki czerwonej. Zwróćcie proszę uwagę na głębię tego wywiadu i niezwykłe przesłania jakie zawierał w swoich odpowiedziach pytany. Szczerze go p... Hawk! Potem, ponieważ nie miałem nic do roboty, pokręciłem się po party place i spotkałem Emera, gościa, który znany jest może z artykułu "Wizyta w piekle". Byłem ciekaw, czy jest satanistą, gdyż takie można było odnieść wrażenie czytając wspomniany text. Okazało się, że nie jest. Ma tylko, jak to określił "konflikt z Szefem". Zapytany o rozmiar tego konfliktu odpowiedział: "jak kurwa stąd do Szefa". Dla niewtajemniczonych, Szef, to Bóg. Ale może przytoczmy wywiad w całości: L: Cześć Emer! Zapytam może jak wrażenia. Czy podoba ci się party? Emer: Party jest zajebiste!!! L: A tak na poważnie? Emer: Poważnie, jest zajebiste! L: Nie przeszkadza ci, że tylu ludzi jest? Emer: A jest dużo ludzi? L: Około tysiąca. Mr.Wolf (z boku): Osiemset sześćdziesiąt osiem... Emer: Także jest, kurwa, dość tak ludzi, kurwa..." Nie wyciągnąłem z Emera specjalnych informacji na temat Party. Postanowiłem więc pogadać z Mr.Wolfem: Mr.Wolf: Nooo, Mr.Wolf on line. No i co? L: No i teraz co o party sądzisz? Mr.Wolf: Nie podoba mi się to, że chuje siedzą w sali przed komputerami. L: A co mają niby robić? Mr.Wolf: No pogadać sobie, a się tylko gapią w jakiś preview. L: Oo, idę obejrzeć, hehe. Dobra, dzięki. Cóż, ten rozmówca też nie zdradził swoich opinii na temat Party. Może kiedy indziej... Looknąłem sobie na program party, ale zapamiętałem tylko to, że o piątej, czyli 17 miał zacząć się GFX Compo. Niestety, była już 18.30 i nic!!! Leciały najlepsze numery Monty Pytona (nie pamiętam tytułu filmu) ale poza tym, nic się nie działo! Dopiero po pewnym czasie, po dość długim czasie, rozpoczęło się Music Compo... Pewien głos oznajmił, że puszczonych będzie tylko dziewięć modułów, gdyż tylko one nadawały się do puszczenia. Ogólnie, głos osądził, że compo będzie chujowe, a przynajmniej to miał na myśli. Niestety, wszystkie moduły z Party, nawet te nie puszczone, przesłuchiwałem potem w domu i doszedłem do wniosku, że kilka innych, np. moduł Jakuba Husaka, powinno być przepuszczonych przez selekcję. A selekcjonował Mr.Root i ktoś jeszcze, o ile nie miałem mylnych informacji. W każdym bądż razie, nie był to ani XTD, ani Dreamer, ani Bartesek, ani Snoopy, czyli krótko mówiąc żaden z czołowych muzyków sceny. Ale wróćmy do przebiegu compo... Nagłośnienie stereo moim zdaniem przesądziło sprawę. Nie będę się nawet specjalnie rozpisywał. Nawet dobrze nie słyszałem niektórych modułów, bo linia basów zagłuszała pozostałość. Po prostu słyszałem jeden kanał, podczas gdy siedzący po drugiej stronie słyszeli drugi. Ponadto, rzeczywiście, poziom compo nie był najwyższy. Jakoś tak się złożyło, że muzycy się nie popisali. Muszę dodać, że do najlepszej dziewiątki, ze 106 oddanych modułów, zakwalifikował się moduł Liftera, najlepszego polskiego article writera (tak przynajmniej mówią chartsy). Postanowiłem z nim pogadać i zapytać o wrażenia z compo: L: Słuchajcie! Mam przed sobą Liftera, znanego polskiego muzyka i na świeżo - jak wrażenia po kompotach, a właściwie po music compo. Lifter: Spoko! L: Czyli do dupy? Lifter: Niee, awansowałem do compo (z rozbawieniem). L: A co sądzisz o konkurentach? Lifter: Hehe, kiedyś z nich coś będzie, może. Niee, żartuję. Byli wspaniali. L: A jak wrażenia po compo? Lifter: Bez jaj, no. Słuchaj, powiem ci inaczej. Fatalne było nagłośnienie. Pamiętam gdzie ja siedziałem... L: Chodzi ci o stereo? Lifter: Tak, bo parę modułów, które znałem wcześniej, to gdybym nie wiedział jak brzmią, to bym po prostu ich nie poznał... W module Scorpika było słychać tylko bas i bym za niego złamanego grosza nie dał, bo wiesz... Ale ogólnie nie było żle!" To dopiero pierwsza strona medalu. O to samo zapytałem Dana / Polka Bros. (The Knight: Tak na marginesie to na tym party DAN był ciągle jeszcze członkiem OBSESSION) L: Rozmawiam, kurde, z Danem. Jak oceniasz wyniki, to znaczy przebieg competition? Dan: Jest czad, hehehe! L: Ale ogólnie, jak wydawało ci się, jakie były moduły? Dan: Słuchaj, moduły były dobre, niektóre, bo pierwsze cztery były do dupy! L: A nie uważasz, że zjebali nagłośnienie? Dan: Było słabe nagłośnienie, a po drugie za mało modułów przeszło. L: Ale ogólnie, plus czy minus? Dan: Duży minus!" Jak widzicie, Danowi najwyrażniej się nie podobało. Ale to jeszcze za mało, żeby wyciągnąć wnioski i postawić obiektywną ocenę. Dlatego, dołączyłem się do dyskutującej na temat music compo grupki: L: Można? Dar: Można, jasne! L: Ksywa, grupa? Dar: Noo, do konkretnej grupy nie należę, ale taką ksywkę Dar sobie wybrałem, ale chciałem powiedzieć jedno na temat tego Intel Outside. Tu na pewno są goście obok mnie, którzy na pewno powiedzą to samo na temat tego competition. Że music compo to jeden wielki, kurwa, totalny syf! L: A nie sądzisz, że to wina nagłośnienia? Dar: Stary, nagłośnienia? Jak słyszysz, kurdę, przez pół godziny "umc, umc"? L: Ale sorry, to było stereo. Wiesz, jeden kanał z jednego głośnika, drugi z drugiego, wiesz? Bethoven: Mogę? L: Spoko. Bethoven/Freezers: Wiesz, ale jedni robią "umc, umc" na jednym kanale, a drudzy na drugim, a on, skoro siedział przy lewym głośniku, to nie powinien słyszeć tylko perkusji, bo to sie zmienia przecież, a to było po prostu gówno totalne. Dar: Sorry, specjalnie polazłem na sam środek, przy przedostatnim module, no i nie było żadnej różnicy. Naaapierdalało i tam jakiś instrumencik sobie grał la la la la la la la la. No nic takiego, żeby się można w to zaaaasłuchać." Tutaj UWAGA! TO MOŻE BYĆ SENSACYJNE WYZNANIE I NIE ODPOWIADAM ZA NIE, JEŚLI OKAŻE SIĘ NIEPRAWDĄ. CZYTAJCIE: Bethoven: Dla raportu do Gedana Bethoven/Freezers. Jest taka sprawa, że nie było mnie na całym compo. Wyszedłem za chwilę i usłyszałem tylko moduł, który był rippem z demka ostatniego, które wyszło na party nie pamiętam jakim... L: Ale jaki moduł? Bethoven: Nie pamiętam jaki moduł, nie pamiętam numeru, ale to był moduł z "142" dema (może "342" - nie słyszałem - Larry), muzyka była GRU (chyba Groove, ale nie słychać - Larry) i to był rip sampla totalny, ja, gdy usłyszałem tego sampla, bo to był sampel charakterystyczny dla Groove, ja po prostu wyszedłem z music compo. Taki lamer musi dostać za ten moduł!" Bardzo ciekawe wyznanie, ale ja mam ich dla was więcej, tyle że w póżniejszej części articla. A co sądziliście o tym??? Kontynuując: Dar: Stary, (do mnie) no, no, no ,no, tu widzisz, obraziłeś mojego kumpla (Bethovena), no bo jak mogłeś spytać, jaki to był moduł, skoro wszystkie tak samo napierdalały... Poziom był żenujacy moim zdaniem. No napierdalałooo, nooo! Bethoven: Napisz ode mnie, że każde party, bo nie mówię, że Intel Outside jest takie, ale każde party, z muzyką na compo, to jest jedna wielka chujnia, to jest parodia muzyki po prostu. Larry: Ale stereo nie powinno być? Bethoven: Stereo? Zależy jak kto kolumny ustawi, ale powinno być mono. Larry: To tyle jeśli chodzi o kompo. A co sądzicie w ogóle o party. Czy nie jest za dużo ludzi, organizacja jaka? Bethoven: Fajnie, że jest dużo ludzi, organizacja jest taka sobie, w sumie spoko jest... Zoltar/Technology: Mogę być w wywiadzie? Dla jakiej gazety? Larry: Dla Gedana, spoko. Zoltar: Ty Larry jesteś? Ładna "Hujoza", czytałem, panel, grafika, jest tak wzorowana na ROMie, muzyka jest zajebista, bo jest Dana, oczywiście, a artykuły, to przeczytałem tak... (tu następuje lista - Larry). Bethoven: Chciałem jeszcze przesłać faki dla Dreamera. Zoltar: Scena śmierdzi, scena śmierdzi... [...] Dar: I do organizatorów. Chciałbym, zeby sobie nareszcie sprawili playerka, który rozróżnia więcej niż ProTrackera, żeby po prostu się nauczyli czytać, no." Teraz zapytałem o jeszcze jedną rzecz, która może się wydawać dosyć kontrowersyjna, mianowicie o to, że widoczne były ksywy autorów modułów. L: Co sądzicie o tym, że wszystkie ksywy były pokazane w ProTracku? ????: To jest pierwsze doświadczenie na polskiej scenie, kurwa. Na zachodzie, jak coś leci, to jest powiedziane, kto, co i za ile... Bethoven: Ja uważam, ze nie powinno być ksywy autorów, to pierwsza sprawa. Po drugie, to jest parodia... [...] A o ksywach nie rozmawiajmy, bo były zupełnie nieznane. Jakim cudem Mercury się dostał... (The Knight: Odwal się Betuś! Mercury jest młodym muzykiem, który powoli wpływa na szerokie wody. Nie wypadł sroce spod ogona i przeszedł już kilka muzycznych selekcji na różnych CParties) Na zakończenie tej obszernej dyskusji, coś, znowu nieco drapieżnego, o selekcji: Bethoven: Selekcje, które są robione przez lamerów totalnych... Bo kto był w selekcji, ja słyszałem, że Mr.Root był w selekcji. Jest taka sprawa, że moduły, które robili profesjonalni polscy muzycy, nie przedostały się. Takiej selekcji nie powinno w ogóle być. A jeżeli już, to powinna być przeprowadzona przez czołowych polskich muzyków, a nie przez lamerów, którzy nie doceniają nic. (The Knight: No cóż, Bethoven jest na tyle młodym scenowcem, że nie pamięta czasów gdy Mr.Root był na samym szczycie chartsów. Co jak co ale zastanowiłbym się trochę zanim bym nazwał Roota lamerem. A może Betusiowi woda sodowa uderzyła do główki?) To wszystko, co chciałem napisać na temat dyskusji z tymi kilkoma osobami. Odnosiło się to głównie do music compo, ale kilka tematów innych również sie znalazło. Ogólnie, większość rozmawiających ze mną osób, gdyż nie wszystko nagrywałem, uważała, że compo niestety sie nie udało. Spowodowała to być może za ostra selekcja. Tylko 9 modułów - to trochć mało. A chciałoby sie posłuchać dobrej amigowej muzyki. Spory fragment party uleciał mojej uwadze, gdyż nic się nie działo przez ten czas. Kompletnie... GFX compo, które miało być wieczorem poprzedniego dnia zostało nadane rano dnia drugiego. Podobnie Ray compo. Wieczorem za to odbyły się jeszcze dwa kompoty. Pierwszym był 4k Intro Compo. Cóż, niektóre produkcje były naprawdę ciekawe, zresztą na pewno do was dotrą, prędzej czy póżniej. Niemniej jedno interko, grupy Union, przedstawiało landscape i było to jedyne intro z muzyką. Tworzoną algorytmicznie, bo przyznacie, że zrobić moduł na 1.5 kb to trochć trudne. Niestety, z przykrością powiadamiam, że takową muzyczką bawiliśmy się też w naszym interku, które nie zostało wypuszczone. Pochodziła ona z jakieś niemieckiej ksiażki. Także zawiadamiam, bo jeszcze nie mam wyników, że muzyczka grupy Union była kradziona. Ale to nie zmienia faktu, że landscape był niezły. Przypuszczam zresztą, że wiele rzeczy było kradzionych, a odkryliśmy tylko czubek góry lodowej. Drugim kompotem, na który czekali wszyscy, był Demo Compo. I tu upadłem. O ile grafiki i muzyki nie stały na najwyższym poziomie, o tyle koderzy postarali się. Piszę koderzy, choć wiem, że do powstawania dem przyczyniło sie wiele osób, ale tak jest krócej. No więc dema, prawie wszystkie wywoływały nader pozytywne efekty. W sumie uważam, że dema zaprezentowały się najlepiej na całym party. Brawo! Fakt, że niektóre nie chodzą bez kilku mega pamięci fast, ale mimo to można kilka obejrzeć na gołych A1200, a nawet na 500 gdyż kilka demek było nocache. Zapomniałem napisać, że odbyło się też VHS Compo. Były to niesamowite dema, które nagrano potem na kasety wideo. Świetne... Acha, tego niestety nie widziałem, ale podobno było też Crazy Anim Compo. Wieczorem, koło 12 miała być niespodzianka. Wszyscy wiedzieli jaka to będzie niespodzianka, więc ogarniało ludzi coraz większe podniecenie. Niestety, przed występem nagiej pani zagrał Jamrose. Chała, przynajmniej dla mnie. Kobieta była niesamowita, ale śpiewali z dubbbingiem, także panience zmieniał się głos co drugi utwór. Wystąpił też jakiś łysol Daniel, co śpiewał total disco polo, w wersji soft rave. Zapomniał niestety włączyć mikrofon i na końcu, po piosence, która leciała z jakiegoś magnetofonu, kiedy chciał podziękować, poruszał tylko ustami... Potem włączył mikrofon... no i powiedział "dziękuję". Wszyscy czekali na rozbieraną niespodziankę, także pod sceną zrobił się tłok. Podczas oczekiwania puszczano hard rave, ludzie skakali sobie ze sceny na bańkę, The Generat tańczył w ślusarskich okularach, ogólnie dało sie odczuć, że Stodoła ma pełne świetlne wyposażenie. A potem.... Kobieta, która wyszła na scenę, moim zdaniem była gorsza od zeszłorocznej. Zdjeła biustonosz, majteczki i wybiegła. Od razu... Także nie można było sobie specjalnie nic pooglądać. Uważam, ze zeszłoroczny streptease był lepszy. II Dzień Party (a III mojego wyjazdu) Można się było ostro wkurwić, gdyż goście, którzy chcieli rozpocząć kompoty, postanowili obudzić ludzi. Puszczali ostre kawałki i jakieś bekania, rzygania, alarmy, co spowodowało przebudzenie sie większości śpiącej sali. Potem odbyło się GFX Compo. W sumie grafiki na średnim poziomie, niektóre wybitne, niektóre do dupy. Wkurzały tylko dogaduszki komentującego z reżyserki gościa, któremu albo nie podobały się kolory rysunków, albo morda pieska itp. Potem, albo przedtem, nie pamiętam już puścili Ray Compo. W sumie spóżnili się o ok. 9 godzin od zapowiadanego terminu, ale to nic. Dezorganizacja wdarła się do Stodoły już od samego otwarcia drzwi. Widać było, ze dużo ludzi się już pakuje. Ja posiedziałem jeszcze trochę i wraz z kumplami wyszliśmy na pociag ok.12.00. Jeszcze o crazy kompotach. Były to 1 z 10, dla którego przewidziana był CD32, oczywiście nieistniejąca. Konkurs na najlepiej zarapowany kawałek, w sumie niezły, konkurs na najleiej zatańczony kawałek (tutaj wybił się Dalton, który tarzał się po ziemi jakby miał padaczkę). Na drugi dzień poproszono gościa z Almathery (która swoja drogą zbierała prace ludzi, bo zamierza zrobić polską płytkę CD), który był anglomanem, żeby sędziował konkurs na najlepszą wiązankę przekleństw po angielsku. Żenujace, nie tyle kompot, co poziom ludzi w nim startujacych. Same madafaka'i, san'ofa'bicze, w sumie nic interesującego. Na pewno o czymś zapomniałem, albo tego nie widziałem, bo nie mogłem być w trzech miejscach jednocześnie, ale mniej więcej tak to wyglądało. Znów prawie niewidoczne były amigantki, czyli kobiety na party. Fakt, że były i zapewne udzielały się w gronach znajomych, niemniej tylko jedna chyba wystąpiła w jakimś kompocie, a może dwie... Ale kobiet widziałem dużo, głównie zajęte, niemniej coraz ich więcej. Tak trzymać! Cóż, pora na małe podsumowanie. Party uważam za udane, ale nie odpowiadało mi kilka rzeczy: - słaba organizacja przy wejściu - wkurwiająca obsługa - słabe compoty drugiego dnia (przeklinanie compo - po angielsku...) - spóżnienia - konferansjerka (chociaż różnie można to widzieć) - brak zapowiadanych kompotów, jak Amiga Power i coś tam jeszcze - zjebane nagłośnienie - selekcja modułów - za mało krzeseł - cena wstępu - chamscy bramkarze - kilka wpadek podczas kompotów - wielki tłok i ścisk (!?) - selekcja modułów Plusy: + atmosfera + ilość osób + rave party + niespodzianka + manga room + identyfikatory + big screen + jakość demo compo A uważam je udane nie ze względu na poziom organizacyjny. Sądzę, że gdyby nie ludzie, którzy byli fajni, party byłoby do dupy. Zresztą zawsze ludzie mają wpływ na wygląd imprezy. A co do organizacji - starali się, chcieli zrobić kilka rzeczy, ale troche zawalili. Chodzi szczególnie o trzymanie się czasu. Wydawało się, ze dla organizatorów nie istniały zegarki. Ja osobiście bałem się wyjść do McDonalda, bo nie wiedziałem, czy przypadkiem nie ma GFX Compo, które miało być zresztą dwie godziny wcześniej. No, ale jakoś to było. Myślę, że jeśli będzie Intel III to organizatorzy nie popełnią po raz kolejny tych naprawdę podstawowych błędów, jak choćby drzwi wejściowe szerokości jednego metra... P.S> Sorry za nieskładność tekstu, ale wiele rzeczy docierało do mnie po fakcie. Selekcję z Rootem przeprowadzał jeszcze Cat, a jak twierdzi Easy Rider, który wszedł do pomieszczenia selekcjonerów, każdy moduł przesłuchiwano jedynie przez 10 sekund. To o czymś świadczy! LARRY / SKULLS & GET