Official party report by Celic/Rektum (Polish version) Jazda na party i party, czyli "chlanie, rzyganie, pokutowanie" Wszystko zaczęło się tak niewinnie. Pojechałem do Omegi z dziewczyną, no i on na mnie spojrzał, jakbym miał najebane w głowie. Mówił mi, że w sumie jechać lepiej samemu, ale jak chce to niech jedzie z nami. No i to był mój pierwszy błąd, bo jechałem z dziewczyną. Z drugiej strony to przyjechałem z Niemczech do Ziuty, a nie żeby objeżdzać sobie samemu Polskę. O 19 z minutami wyjechaliśmy ze Szczytna. W pociągu był jeszcze QBA i dwóch innych gostków. Przejazd jedno godzinny do Olsztyna był w miarę kulturalny. Wiara podpisała się na kiblu, w korytarzu i to wszystko. W Olsztynie doszło paru innych gości i zaczeło robić się wesoło. Co teraz? Najpierw skoczymy do monopolowego po sprzęt, a później do baru, bo było jeszcze ponad dwie godziny na pociągu. No i pierwsze piwko poszło w barze. Kupiłem w sumie 5 piw i jedną półówkę, aby wystarczyło na drogę. Czekanie nawet dosyć szybko zleciało, bo pogadałem sobie z kilkoma chłopcami no i porobiłem parę zdjęć. Na peronie stało już więcej ludzi, którzy jechali na party, także byliśmy już 10. W pociągu full house, a więc zabraliśmy miejsce między przedziałami przy wyjściu, rozłożyliśmy śpiwór, aby było gdzie siedzieć, no i zaczęło się polewanie. Przez pół godziny bractwo się już schlało, bo płynęła sama wódka. Moja dziewczyna została oczywiście posadzona w przedziale, aby nie widziała co się u nas działo, hehe. W połowie drogi musieliśmy zmienić miejsce i poszliśmy do drugich drzwi, bo tam gdzie byliśmy śmierdziało piwem, wódką no i papierosami. Nie wiedzieliśmy kto to zrobił, więc poszliśmy dalej, bo nie było przyjemnie. W drodze do Białegostoku przyczepili się jacyś rezerwiści i krzyczeli "Białystok rządzi". My oczywiście chcieliśmy aby krzyczeli to po angielsku, więc powiedzieliśmy im, aby krzyczeli "Białystok suxx" i chłopcy odtąd krzyczeli suxx. Załoga już nieźle była schlana i zaczęły się tańce różnego rodzaju. Ja sobie trochę odpuściłem i poszedłem do dziewczyny, aby się na mnie całkowicie nie wkurwiła. Po 5 godzinach jazdy nareszcie dotarliśmy do Białymstoku. Zaczęło się szukanie party place. Była niezła piździawa także musieliśmy znaleźć je szybko, bo chciało się spać, jeść, no i te inne sprawy. O 5.30 byliśmy już na miejscu. Jak narazie to nikogo nie było no i przy wejściu siedziało trzech gostków z LBD. Po zapłaceniu wstępu (120 tys) dali nam votkę i identyfikator. Widziałem już lepsze, ale chuj z tym. Po dwóch dniach i tak o tym nikt nie będzie myślał. Dostaliśmy klasę na drugim piętrze i wszyscy się przygotowali do spania. Poszedłem sobie pogadać z organizatorami i powiedzieli mi, że są jakieś świetne hoteliki w pobliżu, więc wziąłem małą za rękę, bo już konała na stole i pojechaliśmy do hotelu. O 14tej, gdy wróciliśmy na party place większość wiary była na miejscu. Okazało się, że straciłem najlepsze, bo były gliny i zwineli Petersa, oraz jakiegoś innego gostka do izby wytrzeźwień. Jakiś jebany chuj podpalił tablicę i stół w którejś z klas no i chcieli zamknąć party, ale jakoś się udało uratować to wszystko i party trwało dalej. Gdy weszłem do klasy, dwóch gostków konało na podłodze obok swych fraktali. Reszta albo spała na stołach, albo siadziała przy komputerach. Norby nie mógł uwierzyć w to, że naprawdę przyjechałem no i przywitałem się z kilkoma osobami jak Dave/Vacuum, Exolon, Waterhead, Skowron i innymi. Posiedziałem sobie trochę na party, ale w sumie to nic ciekawego nie było, oprócz samego faktu, że poznałem ludzi jak XTD, Dreamer, Bethoven, Zefir czy Magiel. Było dużo lamerstwa no i postanowiłem pójść na pizzę. Chciałem wyciągnąć Qbę i Omegę do miasta, ale nie chciało im się i spali dalej. Gdy wróciłem dwie godziny później Omega tak się schlał, że się wyjebał na boisku przez własne nogi i mu ręce krwawiły. Miał w ogóle niezłą fazę i przez cały czas szukał kontaktu z podłogą. Na korytarzu Dreamer kłócił się z Extendem. Extend mówił mu, że żaden moduł nie przeszedł selekcji i puscił wszystkie, ale nie mógł Dreamer'owi wytłumaczyć dlaczego nie puścił akurat jego. Dreamer był niezle naładowany i myślałem już, że skoczy na Extenda, ale niestety nic takiego nie było, no i schowałem aparat znów do kieszeni. Popiłem sobie co nieco i zaprowadziłem dziewczynę z powrotem do hotelu, bo mówiła mi już, że nigdy więcej nie pojedzie ze mną na takie party. Przyjechałem sam z powrotem mówiąc jej, że jadę zobaczyć kompoty, ale nie mówiłem jakie, hehe, także wskoczyłem do delikatesów i kupiłem wódkę i colę. Na party już minął picture compo i intro compo, ale w sumie to ci lepsi siedzieli na górze i sobie popijali. Extend śpiewał jakieś tam piosenki, no i wyciągnąłem tą flaszkę, aby się z nimi napić. Ranger dał mi jeszcze dyski z obrazkami z kompotów także miałem wszystkie modulsy i obrazki z party. QBA, Norby i Dreamer siedzieli w stołówce a więc poszedłem do nich aby sobie pogadać. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że to byli najbardziej kulturalni ludzie na party. Norby był wkurwiony na TRSI, bo się czepiali o byle co i mówił, że odejdzie z grupy. Moim zdaniem to TRSI istnieje jeszcze tylko w Polsce oprócz Flake'a, który robi VirusWorkshopa. O 1.30 chciało mi się spać, a że już dużo ludzi leżało na stołach lub na glebie pomyślałem sobie, że też pójdę i przyjdę nad ranem z powrotem. W hotelu dziewczyna oczywiście czuwała i chciała wiedzieć czy jestem pijany, ale chyba nie byłem. Te dwie flaszki na 5 osób to nic. O 9.30 nad ranem gdy przyszedłem na party place już prawie nikogo niebyło. Byłem wkurwiony, bo myślałem, że będzie jakiś komputer aby przegrać stuff z twardziela dla Rangera i Gunmana, a tu chuj. Wszyscy już byli spakowani a zostało jeszcze z 20 gostków. Podsumując te party to muszę powiedzieć, że mi się bardzo opłacało być tam, bo poznałem dużo Polskich swapperów i artystów (GFX lub Music), ale z tego co słyszałem innym się nie podobało. Dużo mówiło, że było to najgorsze party dotychczas, a inni mówili, że po prostu jest chujowizna. Nie wiem, bo niebyłem jeszcze na innych parties w Polsce. Organizacja mogłaby być o trochę lepsza i obstawa mogła wyjebać trochę więcej bydła z party, no ale jakoś dawali się przekupić. Pamiętam jedną scenę, jak bramkarz wszedł do klasy, a my mieliśmy flaszkę wódki w ręce. Po pięciu minutach gadania z nim powiedział, że on nic nie widział i poszedł. Myśmy jeszcze kulturalnie wyglądali, ale jak taki gość ma za zadanie wypierdalać ludzi, którzy mają alkohol to nas by też miał wyjebać, no nie? Będę kończyć, bo już zaczynam smucić. Ciekawe co inni napisali o tym Party. Zobaczymy wkrótce. Celic/Rektum