>> EASTERN CONFERENCE'95 - RAPORT << Informacje o tym party krążyły przez długi czas w formie pilków tekstowych, a także zostało wydane oficjalne zaproszenie, nie licząc ukazania się informacji na temat tej imprezy w spacjalnym wydaniu NTB oraz papierowym Amiga Magazynie. Uczestnikom obiecywano wiele atrakcji (jak zwykle zresztą), w miarę wysokie nagrody oraz niezłe warunki bytowania na party. Na sam wyjazd na to party zdecydowali się prawie wszyscy członkowie SAF'u. Tylko trzem kumplom nie udało się z różnych powodów (praca, brak czasu itp.) przyjechać na ten zlot. Dojazd z Gdańska (Tczewa) do Białegostoku był wręcz tragiczny. Jazda trwała blisko osiem i pół godziny, w tragicznych wręcz warunkach (bez miejscówek). Dodatkowo w Morągu wsiadło kilkudziesięciu pijanych żołnierzy i w ogóle przestało być ciekawie. Doszło do "małego" incydentu, kiedy to powiedziałem do Tinner'a parę słów na temat zielonych beretów, które to nasi kochani wojacy mieli na głowach. Przypadek sprawił, że przechodzący jako ostatni w grupie przez nasz wagon żołnierz usłyszał moją uwagę. Jako, że był nieźle wstawiony, źle zrozumiał moje wywody i pomyślał, że "czuję" coś do wojska. Zawołał paru koleżków (oczywiście także "na gazie") i zaczeło się. Przez godzinę musieliśmy (a było nas tam bodajże 9 osób) uspokajać tych wojaków i tłumaczyć im, że zaszło drobne nieporozumienie. Na szczęście (dla nas, nich, sprzętu) znalazł się wsród nich jeden bardziej inteligentny (niedoszły student), który przetłumaczył pozostałym to, co myśmy im tak zawzięcie tłumaczyli przez tę godzinę. Gdy dowiedzieli się jeszcze, że jedziemy z Gdańska, to się jakoś dziwnie uspokoili. Dalej dojazd odbywał się już bez przeszkód. Po wyjściu z dworca w Białymstoku natknęliśmy się na większą grupkę Amigowców i wspólnie ruszyliśmy na poszukiwania party-place. Po ok. pół godziny znaleźliśmy tę szkołę. Na szczeście organizatorzy wpuszczali nas bez problemu do środka (była może 4 rano), gdzie każdy po uiszczeniu kwoty 120 tys. dostawał votkę (ze znakiem na drugiej stronie, zabezpieczającym przed kserowaniem votek) oraz identyfikator i agrafkę. Następnie razem udaliśmy się do sali, którą przydzielili nam organizatorzy i zaczeliśmy rozstawiać sprzęt. Niedaleko nas w salach były grupy Sadist, Interceptors i chyba Casyopea. Pózniej do naszej sali dołączyła grupa Inferno i jeszcze jacyś nie zrzeszeni. Tutaj może od razu mała uwaga do grupy Inferno. Słuchajcie no, goście! Niech już Wam będzie, że bez pytania o zgodę weszliście do naszej sali (naszej, bo uiściliśmy za nią kaucję), ale wypadałoby chociaż po sobie posprzątać na odchodnym. Tymczasem Wy zostawiliście taki syf po sobie, że zagadka. Myślę, że będziecie na party w Warszawie, a wówczas wyjaśnimy sobie tę sprawę. Moje zarzuty nie dotyczą Magic'a, który to okazał się być fajnym gościem. Dobra, wracamy do party. Niestety do czasu poszczególnych konkursów praktycznie nic się nie działo (jeśli nie liczyć wyświetlania japońskich filmów). Organizatorzy nie potrafili podać mi dokładniejszych godzin rozpoczęcia poszczególnych compo. Każdy starał się na własną rękę zapełnić sobie jakoś czas. Nawiązywano nowe znajomości itp. Kto poczuł się głodny, ten mógł udać się do bufetu, który serwował całkiem dobre żarcie. Co do cen, to dało się wytrzymać. Powoli zaczęły odbywać się konkursy. Pierwszym było music-compo. Poziom był podobno bardzo słaby, gdyż żaden moduł nie przeszedł selekcji. No cóż. Nie mi oceniać poczynania ludzi, którzy znają się na muzyce (za selekcję odpowiedzialny był XTD i Bethoven). W ostateczności selekcjonerzy zdecydowali się na puszczenie wszystkich modułów (coś ok. 30). Następne było bodajże gfx-compo. Tutaj także było mało prac (chyba z jakieś 20), ale niektóre z nich były naprawdę fajne. Osobiście spodobały mi się prace Kazik'a/?. Po tym konkursie nastał czas na ray-compo. Ponownie niewiele prac (20) i tylko kilka z nich naprawdę wyróżniających się. Nastąpiła chyba jakaś przerwa i po ok. 30 minutach rozpoczęło się intro-compo. Bardzo mało prac (7). Na uwagę zasługiwało intro TRSI, Joker'a. Parę było typowo napisanych dla jaj. Co myślę o tego typu produkcjach znajdziecie w innym artykule. Tutaj nie będę się nad tym rozwodził. Warto wspomnieć, że Joker wystawił poza konkursem dwa intra (mini music-dysk oraz mini slide-show). Wszystko to zakodował Dalthon. Ponownie nastąpiła mała przerwa, w czasie której puszczano film. Po ok. 30 minutach postanowiono rozpocząć demo-compo. Z tego co pamiętam oddano 9 prac. W tym parę napisanych dla jaj, parę w Amosie (co w niczym nie umniejsza trudu, jaki włożyli ich autorzy w zrealizowanie tych dem). Był to dla nas (SAF'u) bardzio ekscytujący moment, jako że wystawiliśmy w tym konkursie nasze pierwsze demo. Muszę przyznać, iż zaskoczyła mnie (i nie tylko mnie) reakcja oglądających. Nie było śmiechów, gwizdów itp. towarzyszących innym demom. Myślę, że nie wypadło ono najgorzej. Najlepszymi demami okazały się prace Freezers oraz Old Bulls (ale zaskoczenie!) na A1200. Niezłe demko pokazało także FCI, udowadniając tym samym po raz kolejny, że stać tę grupę na zrobienie czegoś "normalnego". Do końca trwania konkursu nie było pewnym czy grupa Ozone Free wystawi swoje demo. Niestety nie udało im się go skompilować (organizatorzy postanowili o godzinę szybciej rozpocząć demo-compo). Podobno później (po skończeniu się demo-compo) grupa ta pokazała jednak to demko. Oczywiście poza konkursem. Niestety nie miałem okazji obejrzeć tej produkcji, więc nie mogę nic więcej powiedzieć na jej temat. Po tych wszystkich konkursach rozpoczeło się zdobywanie "świeżych" produkcji. Niestety nikomu nie udało się dostać demka FCI. Pytałem się masy ludzi i jakoś nikt tego nie miał. Warto może jeszcze wspomnieć, że na party ukazał się między innymi: Zig-Zag Info (świetny, w nowej formie), Testament#2, Bigoz#7, Fastidium#1 (nasz mag), NTB#6, oraz najnowszy music-dysk XTD'a - Infection. Więcej nowych rzeczy nie pamiętam. Na drugi dzień rano po gwałtownym przebudzeniu (wesoła grupka TRSI pogrywała sobie w Dyna Blaster, mając dźwięk w monitorze nastawiony na maxa). Postanowiłem dowiedzieć się czegoś o wręczaniu nagród. Niestety okazało się, że zostały one już wręczone. Przypadkowo spotkany Freeman/Freezers podał mi parę szczegułów na temat zachowania się organizatorów w kwesti podliczania głosów. Powiedział mi on między innymi, że organizatorzy nie podliczali votek, gdyż po prostu wyrzucili je do kosza (!). Ja się pytam szanownego Rangera: Co to, kurwa, ma znaczyć?! Czy po to ludzie głosują i wypełniają te votki, aby później organizatorzy mogli je wypieprzyć, nie zadając sobie trudu z podliczaniem głosu?! Jak mi powiedział Freeman, pierwsze trzy miejsca zostały ustalone za kulisami. Drogą dogadania się Freezers'ów z Hudi'm, ten ostatni zgodził się na 2. miejsce, tym samym demko Lech zajeło pierwsze. Po tych informacjach poczułem się "z lekka" oszukany i moje przeświadczenie, że organizacja leży na całej linii (może poza bufetem) jeszcze bardziej się pogłębiło. Około 9. rano zaczeliśmy się zbierać z party. Posprzątaliśmy klasę, dostaliśmy zwrot kaucji i udaliśmy się na dworzec. Potem jeszcze tylko dojazd do chaty i party stało się historią. Pozostaje pytanie czy chlubną? Co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości, iż nie. Moim zdaniem było ono dużo słabsze od takiego np. Gelloween, a numer z votkami to już totalne przegięcie. LBD dużo straciło w moich oczach. Jednym zdaniem szkoda, że tak ważne dla mnie i całej grupy party, było tak beznadziejne. Praktycznie zero atrakcji, słaba organizacja, bałagan i ogólna dezorientacja, jakie towarzyszyły wręczaniu nagród, oraz rozpoczęciu poszczególnych konkursów powoduje, że party było bardzo słabe. Zbliża się wielkim krokami Intel Outside. Idę o zakład, że kontrast będzie kolosalny. Wrażenia w miesiąc po party spisał - TIMI/SAF.