Starachowice Party... Tak, tak długo oczekiwana przez wszystkich impreza w Starachowicach called Primavera Party przeszła już do historii. Czy było to party udane? Czy wystawiono coś, co by zwalało z nóg? Zapowiadało się cool, w kilku komputerowych periodykach można było przeczytać, że organizatorzy nie chcą na tym party zarobić, a zyski ze sprzedaży biletów mają prawie w całości przeznaczyć na nagrody porównywalne w swej wysokości do nagród na zachodnich Cparty. Zapowiadano również, że nie bćdzie żadnego nieodpowiedzialnego zachowania ze strony organizatorów, a tak bulwersująca wielu scenowców ochrona ma na celu li tylko ochronę sprzętu przed osobnikami o co bardziej lepkich "paluszkach". Trzeba obiektywnie przyznać, że organizacja Primavera Party nie była zła, a już na pewno na łeb na szyję biła organizatorów poprzednich "copy party" w Żywcu i Poznaniu. Oprócz pojedyńczych excesów jak np: usadzenie kATANIEGO , czy wyrypanie Goluma ochroniarze zachowywali się poprawnie.Inną kwestią jest to, że ewentualne przegięcie z ich strony byłoby jednoznaczne z wyrokiem śmierci, ponieważ zdeprymowana chamskim zachowaniem tak zwanej ochrony np. na party w Poznaniu, duża część sceny już wcześniej zapowiadała, że w razie jakiegoś nieodpowiedzialnego zachowania ze strony "security" po prostu wywiozą ich na "taczkach". Na szczęście do żadnych większych zadym nie doszło i obyło się bez strat własnych. Dla wielu gwózdz programu, czyli tzw: competitiony odbywały się na sali sportowej. Wszystko byłoby cool, ponieważ w tak komfortowych warunkach to się jeszcze w Polsce żaden compot nie odbył. Przestronna sala z siedzeniami wreszcie mogła pomieścić wszystkich chętnych, a nie jak to było np. w Poznaniu, gdzie "big-screena" ustawiono w małej świetlicy, w której nie dla wszystkich starczyło miejsca. W Starachowicach zamiast zwykłego standartowego ekranu rozwieszono wielkie prześcieradło. Z początku wielu ludzi miało wątpliwosci co do tego pomysłu, ponieważ prześcieradło nie było dobrze napięte i istniała możliwość pewnych zniekształceń obrazu. Jednak już pierwsze próbne pokazy rozwiały wątpliwości i trzeba przyznać, że był to udany pomysł. Niestety, niestety wszystko co z pozoru dobre ma wady. Sala była cool, ale istotnym problemem były okna. Ponieważ w takich salach nie montuje się żaluzji czy czegoś podobnego, niemożliwym było przeprowadzenie compotów gdzie oprócz soundu ważny jest i obraz za dnia. Następną sprawą było nagłośnienie, które nie Czas pokazał, że był to problem niemożliy do przeskoczenia dla organizatorów. Do tego jednak problemu wrócę w dalszej części tego artykułu. Teraz o nagłośnieniu, które nie należało niestety do najlepszych. Po prostu sprzęt był dość archaiczny, korektor szwankował, a kolumny często się rozłączały. Zdarzyło się nawet tak, że chyba 2 intra poleciały z soundem tylko jedno kolumnowym! O ich powtórzeniu nie mogło być jednak mowy, ponieważ organizatorzy uznali, że sound dwu kanałowy jest wystarczający do oceny całego intra! No comment... Pierwszą konkurencją było gfx compo. Poziom nie był najwyższy i nie ma tu właściwie o czym pisać. Wystawiono 14 lepszych lub gorszych podróbek Valejo, 28 picturów ze smokami żywcem ściągniętymi z ostatniego numeru "Fantastyki". Następnie odbył się compot muzyczny. Nasi muzycy wystawili ponad 60 modułów, a w związku z tym, że niemożliwe jest przesluchanie tylu utworów postanowiono zrobić selekcję i ostatecznie usłyszeliśmy 15 "modułów" . Tym razem selekcję miało przeprowadzić nie grono muzyków, jak to było w Poznaniu, a zespół osób, które z muzyką to nie mają nic wspólnego. Po selekcji w Poznaniu zaczęły mnożyć się oskarżenia i pomówienia członków komisji selekcyjnej, jakoby ci już poprzez samo uczestnictwo w komisji zapewnili sobie przejście selekcji. W Starachowicach chciano uniknąć takiej dość przykrych insynuacji i komisja składająca się ze swapperów i grafików miała zapewnić obiektywną ocenę modułów. To co jednak usłyszeliśmy na music compo było straszne. Z tych 15 modułów, które przeszły tzw "obiektywnµ selekcję", może trzy albo cztery godne były jakiejś uwagi. Reszta należała do takich muzyczek, które po kilku paternach przestajesz słuchać z powodu jednostajności, niedopracowania i po prostu braku nowego pomysłu jakiegoś X of Y. Ja nie wiem kto oprócz koparki i Phantoma siedział w tych jury, ale tak się zastanawiam jaka idea przyświecała wielce szanownej komisji selekcyjnej, że przepuściła większość szmir(oprócz modułów Snoopiego, Scorpika, PSL), a prawdziwie dobre moduły Dreamera, XTD, Accorda czy Trackera poszły won? Być może szanowni selektorzy postanowili, że czas na nowych nieważne jak dobrych muzyków, a starzy chociaż wciąż najlepsi niech lepiej kończą ze sceną i ustąpią miejsca "kipiącej młodości i nowości"?!? Czy to jest obiektywizm? A może zwykłe chamstwo w rodzaju: "jestem w selekcji, nie lubię Cię, mam władzę więc Cię nie przepuszczę!!!". Gdy następnym razem ktoś będzie wybierał memberów do komisji, to niech wybierze ludzi którzy mają pozytywne nastawienie do świata i sceny, czyli takich, którzy nie ograniczeni żadnymi animozjami wybiorą rzeczywiście najlepsze moduły. Po północy zaczęło się demo compo, na którym mogliśmy "podziwiać": -dysk muzyczny sztuk dwie -gazetkę sztuk jedną -animowany film sztuk jedna -sadomachodigi?demo - jeden ,a oprócz tego 4 w miarę dobre dema. O dziwo, to właśnie nie żadne demko, a filmik animowany wygrał tę konkurencję. Tak się zastanawiam, czy jest jeszcze sens robić przyzwoite dema z kupą efektów? Przecież jeżeli jakiś niezbyt obeznany z Amigą gość przyjeżdza na party i widzi demko z jeszcze jedną kręcącą się kulką dotową składającą się np z 5000 punktów, a następnie ogląda śmieszny filmik, to pewne jest, że zagłosuje właśnie na ten ostatni. No bo kogo właściwie obchodzi taki nowy rekord Polski, świata, wszechświata? Chyba tylko ułamek siedzących na sali i wypełniających votki. Także nowym trendem w robieniu demek będzie, a chyba nawet już jest animowanie, zero efektów, cool design i czadowa muzyka. A nowe rekordy i efekty? A kogo to właściwie obchodzi!?! Ostatnie odbyło się intro compo. Ponieważ owo mogło być przeprowadzone tylko w nocy, organizatorzy nie dali się dać wyspać partowiczom. Około szóstej rano z lekkim godzinnym poślizgiem ruszyło w końcu pierwsze interko. Wszystko byłoby cool, gdyby nie to, że powoli zaczęło wychodzić słoneczko, a dzięki temu powoli, ale nieuchronnie obraz na big screenie zaczął znikać! Od drugiego interka grupy TRSI, to właściwie już nic nie było widać. Mamy tutaj wielką pretensję do organizatorów, ponieważ szansę na prezentacje swoich interek wszystkie grupy powinny mieć jednakową. Oczywiście nie chodzi nam o to, że słoneczko wzeszło, bo gdyby nie pojawiło się tamtego ranka na niebie świadczyło by to zapewne o końcu świata. Można jednak było przewidzieć taką sytuację i zmienić na wcześniejszą godzinę rozpoczęcie się tego compo. Ostatecznie zwyciężyło interko grupy "CASIOPEYA". Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo interko prezentowało się cool, ale przed każdym efektem gość, który je "kodował" informował gawiedż skąd to wyrypał dany efekt. Dlaczego to właśnie interko wygrało? To chyba na zawsze pozostanie tajemnicą. Reasumując party było całkiem niezłe. Jednak wyniki compotów, no i przede wszystkim dobór członków komisji selekcjonującej moduły może budzić uzasadnione wątpliwości. Miejmy nadzieję, że organizatorom następnego CParty, uda się w końcu rozwiązać problem związany z selekcją i że następnym razem wygrają rzeczywiście najlepsi! Posmucił - JACKAL of MYSTIC