GELLOWEEN

Obchodzone  w listopadzie w naszym kraju Święto Zmarłych jest smutne i
pełne  zadumy,  w krajach anglosaskich natomiast ten dzień (helloween)
tętni życiem i radością. Zapewne do tych zachodnich tradycji nawiązały
grupy   Gel  Design  i  Tilt  organizując  Gelloween  -  kolejny  zlot
użytkowników Amig.

Impreza  odbywała  się  w  dniach  12-13  listopada  w pięknym budynku
Bydgoskiego  Technikum  Kolejowego,  a  jej sponsorem był koncern Coca
Cola. Organizatorzy zaskoczyli uczestników podniesieniem ceny biletów.
W  zaproszeniach opiewała ona na 100 tys. zł, a okazało się, że trzeba
zapłacić  120  tys.  zł.  Niestety,  podwyżka  ceny nie szła w parze z
polepszeniem  jakości oferowanych usług. Dla przykładu: na party Intel
Outside  w  Warszawie za niewiele większą cenę zapewniono bufet czynny
non-stop oraz wiele atrakcji, takich jak crazy compo (kilka), koncert,
niespodzianka  i  projekcje  trzech  filmów. Na Gelloween bufet owszem
był,  ale  czynny  tylko  do  wieczora  i  bardzo  marnie zaopatrzony.
Sytuację ratorwały okoliczne sklepy i pizzerie.

Na party, jak to na party - jedni zajmowali się kopiowaniem nowych dem
oraz  programów  Publick  Domain i shereware, inni wymieniali uwagi ze
starymi  znajomymi  lub  nawiązywali  nowe  przyjaźnie, a jeszcze inni
pokazywali aktualnie opracowywane gry.

Przy  okazji  dem,  chciałbym  dodać,  że  można  zauważyć zwiększenie
wymagać  sprzętowych.  Wiele  dem,  które się ostatnio ukazały, wymaga
komputera  z  kościami AGA, procesorem 68020 w górę, twardym dyskiem i
conajmniej  2  MB  Fastu. Z ciekawszych prac autorów gier udało mi się
zobaczyć  prawie  skończoną wersję gry wyglądającej jak Wolfenstein (z
peceta).

Jako  że  od  czasu  pierwszych  compo  organizatorzy nie przewidzieli
żadnych  atrakcji,  każdy  kto  akurat  nie  zajmował się kopiowaniem,
próbował  rozerwać  się  na  własną rękę, denerwując tym lotne brygady
harcerek  i  harcerzy  usiłujących  utrzymać  porządek.  Trzeba jednak
przyznać, że party odbywało się bez większych ekscesów.

Jedynymi  atrakcjami  (poza  normalnymi  compo  oczywiście) były: cola
compo  polegające  na  wypiciu  trzech  kubków  coli w jak najkrótszym
czasie  oraz  projekcja fragmentów kasety nagranej podczas party Intel
Outside, która można było kupić.

Były  także konkursy. W music compo po eliminacjach zostało 15 modułów
z  71 zgłoszonych. Jak zwykle selekcja budziła mnóstwo kontrowersji i,
nie  tylko moim zdaniem, kilka z przedstawionych do głosowania modułów
miało  żenujący  poziom,  podczas gdy kilka całkiem niezłych odpadło w
przedbiegach.  Cóż,  o  gustach komisji przeprowadzającej selekcję nie
należy dyskutować.

Następnym  konkursem  było intro compo. Zaprezentowano 17 intr o mocno
zróżnicowanym  poziomie.  Ewenementem  było  to,  że za intro uznawano
produkcje krótsze niż 64 KB, a nie jak zazwyczaj 40 KB.

W  ray i GFX compo przedstawiono po kilkadziesiąt obrazków, ale wydaje
mi  się,  że  ogólny poziom był nieco słabszy niż na poprzednim party,
choć  zdarzały  się  prace  naprawdę  ładne.  Odniosłem  wrażenie,  że
większość   autorów   zaprzestała   przerysowywania   prac  malarzy  i
rysowników,  i  zaczęła realizować własne pomysły. To bardzo pozytywna
tendencja.

Około  północy odbył się kulminacyjny punkt imprezy, czyli demo compo.
Dema  (aż  czternaście) prezentowały się całkiem nieźle i pomimo kilku
słabych,  można się pokusić o stwierdzenie, że pod względem demek było
to najowocniejsze z rodzimych party. Ciekawe, że prawie wszystkie dema
wymagały  komputera  z  kościami  AGA  - mówiąc prosto A1200 lub 4000.
Zwycięskie demo było jeszcze bardziej wymagające, bez Fastu i kilku MB
na twardym nie dało się uruchomić.

Rano  następnego  dnia  odbyło  się uroczyste wręczenie nagród. Oprócz
nagród pieniężnych laureaci konkursów na intro, grafikę, muzykę i demo
otrzymali jeszcze butelki Coca Coli, a także skromne nagrody rzeczowe.
Nagród  w  kategorii  rayów  nie  przyznano, swoją drogą szkoda, że do
momentu  kiedy  większość  uczestników  opuściła  part, nie były znane
wyniki.

Jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko poziom dem i intr, to party należałoby
uznać za sukces. Jakość prac muzycznych i graficznych należałoby uznać
za  przeciętną.  Natomiast  biorąc  pod uwagę stosunek tego, co trzeba
było  zapłacić,  do  tego,  co  w  zamian otrzymaliśmy - party było po
prostu kiepskie.

JETBOY/ELYSIUM