Info o party było już gdzieś tak w Sierpniu, także było sporo czasu na skompletowanie się. Na dodatek party miało się odbyć w Poznaniu (a gdzie, w Swarzędzu?). Miało to być moje pierwsze party. Wcześniej powstała nasza pokurwiona grupa i pomysł na maga, postanowiliśmy, że PRAWDA #1 wyjdzie na party. Nawet cena 60 klocków za wstęp okazała się nie być zbytnią przeszkodą dla mnie, była natomiast przeszkodą dla tej pizdy mak rafiego. Ostatecznie na party place przybyło 50% członków z naszej grupy, a mianowicie ja,Zibi, Zbychu,Waluś i jeszcze jeden taki idiota. Impreza odbywała się w Poznaniu i ja też mieszkam w Poznaniu dlatego też nie zażyłem rozkoszy podróży pociągiem, ale tak dla zwyczaju opiszę podróż samochodem. Wstałem o ósmej rano w sobotę (a ty o której wstałeś?) zapaliłem sobie fajkę, zeszłem na dół, starzy już nie spali. Spytałem czy włożyli wczoraj jabole do zamrażarnika. Odpowiedź była twierdząca i z uśmiechem na ryju pobiegłem po schodach do góry, po drodze dusząc peta na czole tatusia. Otwarłem lodówę i na czczo wbombałem jednego jabola chypcikiem, rozjebałem butelkę o ścianę i z okrzykiem "kurwa śniadanie" poszedłem się ubrać do mojego pokoju. Tam ostatni raz włączyłem przed spakowaniem komputer i puściłem moduł "zabij tatę i mamę" na całą epę. Sąsiadka coś tam brynczała więc wjebałem jej przez otwarte okno dwa granaty i od razu się uciszyła kurwa. Zżarłem śniadanie (bigos+kiełbasa), nie wiedząc, że śniadanie jeszćże mi o sobie przypomni. Spakowałem manatki, załadowałem jabole (ojciec chciał w tym celu pożyczyć stara sąsiadów) i ruszyliśmy ma emprezę. Po drodzę wygulgałem następne dwa jabole i wyrzuciłem je przez okno pierwszy wybił okno, w przejeżdżającym ikarusie i trafił w kierowcę, który trafił w drzewo, króre trafiło w przechodniów, którzy trafili do szpitala (jeden na Junikowo). Druga butelka trafiła w głowę milicjanta co to stał akurat na skrzyżowaniu, coś mu się pokręciło, bo chwilę potem przejechał go Liaz. Stary nie chciał być gorszy i wpompował też jedną flaszkę, w chwilę później zakurwił w przechodzącą przez pasy babcię, jucha się ponoć mocno polała. Przed party też przechodzili jacyś tam z plecakami, jak jednemu zakurwił to wszystkie klawisze mu powylatywały. Po szczęśliwym i bezkolizyjnym (no tak jak pisałem, prawie bezkolizyjnym) dotarciu na miejsce zacząłem się rozpakowywać. Na miejscu była już kupa wiary, wchodzę do sali organizatorów i się okazuję, że cała jest już zajęta. Trochę się wkurwiłem bo w informatorze pisało: ... organizowane przez Mad Elks, Lesiu indep., FCI, Showtime, Dioxide i INNE LOKALNE GRUPY. Ha, ha, pierwszy minusik już na samym początku. Po chwili znalazłem jednak jedną salę wolną, było w niej tylko kilka osób, tam też się ulokowałem. Po chwili ala była już pełna zwaliła się kupa wiary. Były tam same znane, najlepsze polskie grupy, ludzie byli kool, nie było żadnego złodziejstwa, były to min. CHAM, CYBERNETIX, CYBERDRYME SYSTEMS i może coś jeszczę. Nazw w tej chwili nie pamiętam. W przeciwnym rogu usiedli sobie tacy goście i zaczęli kodować intro. Jako, że picie się już skończyło to sobie pomyślałem, że należy chyba iść na stację po litry, po drodzę wskoczyłem po Kurczaka-pijackiego abstynenta. Po chwilowym szukaniu znalazł się jeden monopolowy oddalony o jakieś 300 m. Zakupiłem 100 butelek, Kurczak kupił 65 kast piwa, wszystko włożyliśmy do siatki i wróciliśmy drogą powrotną, wypiłem to co miałem i zacząłem odwiedzać ludzi, taki jeden z boku non stop kopiował, ostrzegam wszystkich przed nim, to był "RG CORP", z takim to się lepiej nie zadawać. Rozdawałem komu się dało słowa Prawdy, w zamian otrzymywałem inne publikacje. Music compo się zbliżało, pomyślałem, że przydała by się ta bańka czy dwie. Pozostał jeden problem - nigdy nie byłem muzykiem. Nic nie szkodzi pomyślałem, zrobiłem kiedy samplowane piosenki AC/DC. Magiel, co to siedział obok przygotował mi dysk i zaniosłem go do sali specjalnej (104). Dałem dysk jakiemuś gościowi, okazał się nim być XTD (hi!), a ten lujnął go do pudła. Poszedłem na dalszµ libację. Później, a może wcześniej zauważyłem palarnio-pijalnie na schodach, przyłączyłem się do towarzyszy. Po chwili zabawy coś mi zabulgotało i bez chwili namysłu wydaliłem to na taczkę, co stała z boku. Proszę zauważyć, że nie wydaliłem yego na podłogę, ale na taczkę, dobroć przemawia przez człowieka. Gościu rozbił butelkę o schody i coś się wylało. Robił się gnój, po jakimś czasie to wróciło, znowu droga do taczki... - O bigosik zawołałem, ale było już za późno, obsługa party już przy mnie stała z Kałasznikowem model 67 kalibel 7,66 mm. Wiedziałem co mi grozi, ale pomimo tego wróciłem na miejsce zbrodni, okazało się że ktoś posprzątał za mnie te butelkę i inne syfy (dzięki) Zacząłem obchodzić wszystkie sale. Byłem u tych i u tamtych. Poznałem różnych gości z elity, okazało się, że różnią się od reszty ludzi ze sceny tym, że obie ręce zginają im się w prawą stronć, ponadto niektóre osobniki mają na czubie głowy rdzeń wyrastający z kości czaszkowej, dzięki niemu rozpoznają się wśród otoczenia. Poznałem też, albo gadałem z Pythonem (naprawdę mieszkasz w Cedynii?), Cadaverem (mam super gazetę o harleyowcach, nazywa się AwOl i jest zajebista), Backfire (spójrz w charty, chyba nie ma gafy?), Irka P., Norbyego, redaktorów Barbapapy, byli też Dreamer, Snoopy, Peters, Zybul z WFMH z Mr. Softem, część IIIusion, Lenin, Ninja no i cała wiara z Poznania. Coś tam sobie tankowałem, gdy przypomniałem sobie, że trwa właśnie music compo. Idę, patrzę, a tam tłok jak w japońskim metrze ledwie uszedłem kilka metrów, a już się zmęczyłem. Stanąłem leciał właśnie piąty moduł, Extend coś tam gadał o kurwach, pożyczyłem długopis i wypisałem listę i nie czekając na resztę modułów poszedłem odpocząć. Jak się póżniej okazało music compo wygrał DREAMER. Wystawionych było 10 muz, wyselekcjonowanych przez XTD. Jednak z tego co mi wiadomo to selekcja ta nie była prowadzona w sposób nazbyt uczciwy, kwalifikowali się przede wszystkim kolesie selekcjonera, a poza tym nie był on tego dnia w najlepszej formie. Ale gdyby nie było selekcji to musielibyście słuchać mojego i siedemdziesięciu innych modułów. W tym czasie nastąpiła przerwa podczas, której nie wiem co robiłem. Później było grafix compo, poszedłem w środku trwania, wypisałem parę numerków i wróciłem do nas. Te compo wygrał SEQ. Nagle wchodzi do sali organizator i się pyta czy tu jest Zibi, bo brat czeka przy wejściu. Trochę się wystraszyłem bo paliłem właśnie sobie któregoś marlborasa, poza tym śmierdziało na pewno ode mnie rzygami. No nic idę, pogadałem sobie i pojechał do rżony. Chyba się nie kapnął bo starałem się mówić nosem i w dół (a zresztą huj z tym). Przed demo compo do sali wpadł Dreamer z ekipą i wydzierał się, że wygra. Zobaczycie, że wygram, zobaczycie, wołał. I wygrał. Przegrałem sobie od niego PAPER WHITE #3 i dałem mu PRAWDĘ #1. Goście w rogu cały czas kodowali na intro compo. Chciałem zobaczyć chociaż jedno cometition w całości, dlatego już kilka minut przed 20 wyruszyłem w kierunku sali. Zająłem miejsce z boku, trochę zasłaniał mi jakiś głośnik, ale coś tam widziałem. Przed compo Kopara ogłosił, że na 1-wszym piętrze ktoś podpalił okno, w związku z tym potrącą wszystkim po 100 koła. Pierwsze było demo Damage, całkiem niezłe, potem było demo Casyopei, które cały czas się wieszało i było nagradzane największymi salwami śmiechu. Goście krzyczą, że nie ma fastu, na to organizatorzy otwarli Amigę i pokazali wszystkim fasta. Potem był jeszcze Prosiak, Overvision i demo Tiltu. I tu malutka dygresja, wygrało demo TILTU, ale do dziś nikt go nie ma. To mi śmierdzi lamerstwem. Kurwa jeżeli penery wypuściły demo na compo to mają obowiązek je wypuścić w Polskę, jedna nagroda nie wystarczy im czy co? Wiem, że było coś tam jeszcze nie gotowe i nie mogli wypuścić dema zaraz po compo, ale dzisiaj jest 25.XI i nadal tego dema nie ma. Kurwa chuje to tak? Oddawać nagrodę albo spierdalać do gnoju zasrane skurwysyny. TILT TO LAMERZY, nie za produkcje, ale za zachowanie. NIE DOPUSZCZAĆ TILTU DO ŻADNYCH COMPETITIONS. Osobiście nie znam nikogo z tamtej, grupy więc nie wiem co to są za ludzie, ale jeżeli się gdzieś nie wytłumaczą z występku to będą na spalonej pozycji. Dostali siano za demo czy nie kurwa? KURWA KURWA KURWA KURWA KURWA KURWA. Dobra srać na smrodów. Był pokazany też slideshow na 1200 i demo, które muszę stwierdzi? iż jest najlepszym demem jakie kiedykolwiek powstało na Amigę. Demo nazywa się RAY WORLD i zostało zrobione na 1200 przez DEFORM i INVESTATION. Zakodował je MUSASHI i wreszcie pokazał co potrafi. Wszystkie Hardwired, Desert Dream i Technological Death się chowają. Zostały w pełni wykorzystane znakomite możliwości 1200. Dzięki temu demu party pozostanie na długo w pamięci. Grafika i muzyka też są na bardzo wysokim poziomie. Ludzie byli zachwyceni, co chwila z sali dobiegały rzęsiste oklaski. Świat ma się czego uczyć od Musashiego. Smutną rzeczą jest to, że pomimo tak dużej frekwencji wypuszczono tylko 4 dema na compo. I tu należą się słowa nagany dla tak wielkich grup jak Mad Elks czy Union. Po pokazaniu wszystkich dem publiczność była z lekka zawiedziona ilością i poziomem dem na pięćsetkę, nagle jakiś gościu zakrzyknął "Ej, puście jakieś demo!", sala wybuchnęła śmiechem. Do wad competitions należy zaliczyć to, że dla wielu brakowało krzeseł i musieli oni stać przez cały czas, ponadto na stole przed bik skrinem stała aparatura, która niektórym ograniczała widok. Compo prowadził Plexa i nie wychodziło mu to znakomicie. Poza tym po compo organizatorzy olali wyborców zostawiając karton przed salą 104, w każdej chwili ktoś mógł go podjebać i było by po klockach. Paru rozbawionych partowiczów zostało wydalonych (między innym znany muzyk). Rozpoczęło się szybkie kopiowanie dem. Po chwili miałem 3 dema na pięćsetkę. Organizatorzy powinni wszystkie wypuszczone produkty nagrywać na swoje dyski, aby po compo każdy mógł sobie bez problemu przegrać co chciał. Wiem, że do dzisiaj nie mają wielu wypuszczonych produktów, nie wyszło też żadne partro i tu widzimy wyższość party Żywieckiego. Bardzo dużą zaletą był natomiast bezpłatny nocleg i sprawa kaucju za salę, w ten sposób w uniknięto większych zniszczeń gdyż każdy dbał, aby pieniądze wróciły do portfela. Denerwowali mnie natomiast nuczyciele, którzy od czasu do czasu włazili do sal i mącili spokój partowiczów, to miało być party, a nie lekcje. Organizatorzy do dzisaj nie mają też oficjalnych wyników!!! To woła o pomstę do nieba. Wróćmy jednak do przebiegu party. Chciało mi się pić jak holera, a bufet już był zamknięty, przypomniało mi się, że Kurczak miał parę piw. Okazało się że zostały mu jeszcze dwa!! Odkupiłem jedno i obeszliśmy wszystkie sale. Były jakieś ulotki o Deformie, że wraca itd. Poszedłem spać na krześle. Następnego dnia miało się odbyć tylko intro compo więc nie czekając na koniec zmęczony oddaliłem się ze sprzętem z terenu tego party. Licząc, że na party przybyło 450 osób i mnożąc to przez 60000 wychodzi nam 27 BANIEK! Na nagrody poszło pewnie z dziesięć, na szkołę nic zaś nie poszło!!! (mieli do wyboru, albo nie ma nauczycieli i płacą, albo są nauczyciele i mają za darmo!!), sponsorzy pewnie też troszkę dołożyli. No nie czyżby organizatorzy zarobili na party (po cztery banie od łebka)? Ogólnie party mi się podobało, choć NA PEWNO mogło być lepsze. Chciałbym pozdrowić wszystkich których poznałem i z którymi gadałem tu i tam. ZIBI