Polish Autumn Report


Tutuł jest standardowy, ale nic innego nie przyszło mi do głowy.  Szczerze
mówiąc  to  nienawidzę  różnego  rodzaju  sprawozdań,  więc  aby  się  nie
powtarzać, przedstawię Wam, drodzy i tani czytelnicy, tekst, który powstał
jakiś miesiąc przed Party a który nazywa się


                          Polish Autumn Previev

                      To będzie mniej więcej tak ...

Poznański  dworzec  kolejowy.   Stara,  zmurszczała  babcia  czeka  już od
godziny na pociąg, który ma ją zawieść, ku dawno nie widzianemu wnuczkowi.
Wyładowane  jajkami  torby  stoją na ziemi, a z jednej z nich wystaje noga
jakiegoś  wielkiego  kurczaka.   To  wszystko  dla  kochanego  wnuczka.  Z
niecierpliwości  babcia obgryzła już wszystkie swoje paznokcie i nie miała
teraz  co  robić,  gdyż  siedząca  obok pani nie zgodziła się, żeby babcia
obgryzła  także jej paznokcie.  Pociąg się spóżniał i babcia już nie mogła
wytrzymać,  już  miała  siłą obgryżć paznokcie sąsiadce, gdy wtem dworcowy
głośnik   zacharczał,   zatrzeszczał   i  jakiś  zaspany  głos  powiadomił
podróżnych,  iż  pociąg  z  Nowego  Tomyśla  za  chwilę  wjedzie na peron.
Uradowana   babcia   porzuciła  zamiar  wpierdolenia  pazurów  sąsiadki  i
chwyciwszy  torby  w  ręce,  podbiegła  ku  nadjeżdżającemu już pociągowi.
Stanęła  na białej linii i tak manewrowała, żeby znależć się jak najbliżej
drzwi.   Przez  myśl jej nawet nie przeszło, by mogła stać mimo, iż podróż
miała  trwać  tylko  pięć  minut.   Wiedziała z doświadczenia, że nikt jej
miejsca  nie  ustąpi, jeżeli sama sobie go nie wywalczy.  Pociąg hamował i
babcia  szybkim  galopem  podbiegła  w  kierunku  najbliższych  drzwi.   Z
rozdzierającym  uszy  zgrzytem,  wagony zatrzymały się i babcia z tryumfem
stanęła   przed   drzwiami.   Rozejrzała  się  dookoła  i  z  zadowoleniem
skontastowała  iż  wygrała zawody.  Wyciągnęła rękę by otworzyć drzwi, gdy
te  nagle  otworzyły  się  gwałtownie  i  z wewnątrz usłyszała okrzyk :  "
Lenin,  kurwa  wysiadamy,  to  już  Poznań !!".  Ach, poczekam aż wysiądą,
pomyślała  babcia.   Stała  więc  spokojnie,  czekając aż wszyscy wysiądą.
Spojrzała w kierunku otwartych drzwi i zdążyła tylko zobaczyć spadającą na
nią  postać.  Całym swoim cielskiem gruchnęła o beton, a to coś, co na nią
spadło,  potoczyło  się  dalej.  Z wagonu dobiegł ją głos :  "Sivy, uważaj
kurwa jak wychodzisz, bo komuś krzywdę przez przypadek zrobisz".  "Pierdol
się"  dobiegło  ją  z  drugiej  strony.   Drugi  osobnik wysiadł z wagonu,
kurczowo trzymając się klamki.  Pierwszy, zwany Sivym, siedział na peronie
i kręcił głową próbując zlokalizować miejsce w którym się znajduje.  Drugi
podszedł do niego i podał mu rękę chcąc pomóc wstać.  Żle jednak wymierzył
i  minął  się  z  ręką  Sivego padając w tył.  W ostatniej chwili próbował
podeprzeć  się  ręką  i  traf chciał, że trafił prosto w koszyk z jajkami.
"Kurwa,  co  to  jest" krzyknął.  Sivy, gdy to zobaczył, zaniósł się takim
śmiechem,  że  pierwszy  lepszy  psychiatra,  od  razu  zamknąłby  by go w
zakładzie dla osobników szczególnie niebezpiecznych.  Lenin wyciągnął rękę
z  "jajecznicy"  i  wytarł  ją  o  fartuch  oszołomionej  babci,  która  z
wytrzeszczonymi  oczyma  patrzyła na rozgrywającą się na jej oczach scenę.
"Co  się  kurwo  gapisz ?  Nie trzeba przeszkadać kulturalnym ludziom przy
wysiadaniu".   Sivy po ciężkich bojach pokonał ziemską grawitację i wstał.
Chwiejnym  krokiem  podszedł do Lenina, ale wzrok jego trafił na wystającą
nogę kurczaka.  "O, widzę, że pani przewozi zwierzęta bez zezwolenia i bez
badań  ?   Nieładnie, proszę pani, oj nieładnie".  Lenin skończył wycierać
rękę,  puścił  jeszcze  małego  pawia  do  kieszonki fartucha i powiedział
"Rekwirujemy to zwierzę".  Sivy szarpnął kurczaka za nogi i wyciągnął go z
torby.   Zadowoleni  z  siebie pomogli sobie wstać i kołysząc się na boki,
poszli w kierunku wyjścia na miasto.  Babcia nie wyszła z szoku i patrzyła
pustymi  oczyma,  jak  pociąg odjeżdża.  Sivy z Leninem zniknęli gdzieś na
moście,  a  zza  rogu  wyszedł  akurat  patrol  policji  i  patrzył się ze
zdumieniem,  na  siedzącą na betonie babcię, obok której walały się pobite
jajka  i  resztki  żura  świadczące  o  tym, że ktoś zbyt dużo nie jadł na
śniadanie.  Nasi dwaj bohaterowie tymczasem powlekli swoje zwłoki na Party
Place.   Po  zapłaceniu wejściowego haraczu wtoczyli się do pustej jeszcze
szkoły,  gdzie  po  paru  krokach  zostali  przywitani wylatującym z kibla
Petersem,   w   ręku   którego  drżała  krowa,  jeszcze  nie  wypita.   Po
niekończących się powitalnych toastach, poszła się cała trójka przywitać z
resztą towarzystwa.  Niejaki Extend przyrósł do ziemi, gdyż żadna siła nie
mogła go od niej oderwać.  Obok piętrzył się stos pustych butelek i jakieś
bliżej  nieokreślone  masy  czegoś  także  bliżej nieokreślonego.  Dookoła
kłębił  się tłum ludzi, którzy wyglądali tak jakby nie trzeżwieli od dwóch
tygodniu.   Co  parę  chwil  wybuchała petarda, a czasami przebiegał jakiś
człowiek z płonącą koszulą.  Jedyna stojąca w pokoju Amiga przywalona była
stosem  dysków,  ale  nikt nie wykazywał zainteresowania komputerem.  Poza
jednak  tym  pokojem,  cała  szkoła  pełna  była  ludzi, którzy z napiętym
wyrazem  twarzy,  patrzyli w ekrany swoich monitorów i nic nawet nie pili.
Cóż,  to  byli jacyś dziwni ludzie.  A w niektórych salach zabawa trwała w
najlepsze.   Gwożdziem programu było wyrzucenie przez okno członka jakiejś
grupy  A.....e.   Towarzyszył  temu  ogromny  aplauz zgromadzonej w oknach
publiczności,  a  także  parę  żurów, gdy kogoś zbyt mocno przycięnięto do
parapetu.   Zwłokami  nikt  się  nie  zainteresował,  a koniki sprzedawały
kartę,  pozwalająca  na  odstrzał jednego A......a.  Szło to jak woda, ale
niestety,  nie każdy mógł skorzystać, gdyż Extend wykupił większość kart i
załatwił  większość  A.......w.   Impreza  przebiegała  więc  w atmosferze
bardzo   uroczystej.    Po  wszystkich  kompotach,  odbył  się  kompot  na
najbardziej  najebanego  człowieka,  ale  jako,  że  nie znalazł się wśród
organizatorów  nikt  na  tyle  trzeżwy  by  kompot ten poprowadzić, całość
przeniesiono  na  dzień  następny.   Niestety co było dalej nie wiadomo, a
czas pokaże czy wersja ta spełni się w rzeczywistości ...


Tutaj się kończą zapiski z mojego dziennika, gdyż ktoś kartki wyrwał.  Mam
nadzieję,  że nikt się nie pogniewał o to, co napisałem.  Mam nadzieję, iż
Lifter   wybaczy  mi  opisanie  takiego,  a  nie  innego  przypuszczalnego
przebiegu  Party,  gdyż  z tego co ostatnio czytałem w Fat Agnusie, raczej
Lifter  nie  gustuje  w  opisach  przedstawiających  jedną tylko czynność.
Naprawdę mi ktoś kartki wyrwał ...


                                              Lenin of Freezers