Zlot Użytkowników Komputerów Commodore Ponieważ nie tak dawno wróciliśmy z pewnej nieudanej imprezy ( łapiemy tą jakże łatwą aluzję ? ) to na widok kolejnej włosy stanęły nam dęba. Nagle dowiedzieliśmy się, że w Tychach organizowany będzie zlot Commodore`owców. Ale ponieważ organizator nie rozpoczynał się na litery `G`, `A` ani na `K` doszliśmy do wniosku, że może być całkiem udana. I była ! ( Aluzja na aluzji,ależ my dzisiaj uszczypliwi.) Do wyjazdu zachęcił nas Zuza,który był na tej samej imprezie rok temu i bardzo sobie chwalił. Nic to, wzięliśmy się w kupę w ilości trzech osób ( czyli prawie śladowej ) i załadowaliśmy do Tych w składzie : Zuza, Roy B.Kyan i Mr.M. Co prawda trafić było trudno, dość szumna kombinacja autobusów i pociągów ale jak już dotarliśmy to Uhh! Ogień nie Redakcja.Ceny wreszcie normalne ( ale my dowcipni ) czyli 10.000 za wejście i 50.000 za stolik. Te ostatnie bilety miały oczywiście numerek upoważniający do losowania nagród. A było w czym wybierać. Sponsorów oczywiście nie podamy ( i do tego jesteśmy zaczepni ) ale nagrody to przytoczymy : wszelkie dyskietki,pudełka, stacja dysków do Amigi i najlepsze naszym zdaniem - trzy dniowy pobyt w dowolnym hotelu Europy.Nic tylko jechać.Dodatkowym jajem był fakt,że wygrał ją los z numerem `13`! Budynek podzielony był na dwie części. Jedną zajmowali Commodore`owcy spod znaku `64`, był to korytarz i sale lekcyjne w ilościach zbliżonych do 5 lub 4. Nie podamy wybitnych przedstawicieli tej sceny bo nie nawiązywaliśmy kontaktów.Szkoda. Amigowcom oddano całą salę gimnastyczną i dobrze im tak. Duszno było jak cholera. Niektóre osoby z wodogłowiem poczęły lekko pogwizdywać ( ale ciężki dowcip ) i całe szczęście, że się póżniej oziębiło bo mogło być gorzej. W tym zaduchu mnogo było od Amig. Oczywiście Zlot nie jest Copy Party i przrdstawiciele grup występują tam rzadko ale udało się zidentyfikować przedstawicieli PEPSI DRINKERS ( Chyras ),KATHARSIS ( Stolik ), FUTURE REVOLUTION ( Lustra w ubikacji ) czy chociażby ABYSS DESIGNERS (To taki nowy kontakcik). Podobno rozegrano konkurs KICK OFF`a ale pierwsze o tym czytamy. Ponieważ nie jesteśmy w tym dobrzy nie zainteresowało nas to zbytnio. W bufecie nawet coś podawano ( po Warszawskim Party byliśmy przekonani,że Bufet nie służy do niczego ). Bigos był wyśmienity,tani i łatwy w obsłudze. Zapiekanek nie jedliśmy ale podobno też niczego sobie. Popić było czym. Nawet nie kupując napojów gazowanych każdy uczestnik miał ich pełno na bluzkach,spodniach stolikach i na twarzy.Może dlatego,że każdy otwierany napój eksplodował w promieniu 10 metrów...Ale przecież podarowanemu napojowi nie patrzy się na datę ważności. Krótko mówiąc : Zlot był tradycyjnie udany,choć pod względem sceny Commodore 64 poprzedni był lepszy.Ogól Może trochę dłużej mówiąc : Zlot był tradycyjnie udany,choć pod względem sceny Commodore 64 poprzedni był lepszy. Ogólnie mówiąc - było fajno.Może tylko przegięcie z wentylacją sali gimnastycznej. W każdym bądż razie niektórzy mogą brać przykład z organizatorób bo odwalili kawał dobrej roboty. Oby za rok znów sukces ! ( Next Life )