RAPORCIK Z DRUGIEGO C-PATY W WARSZAWIE, czyli:
                    "Nie wszystko piwo, co się klei!"

Koncepcja:  PETERS & XTD
Antykoncepcja:  chyba tylko pierdoleni księża
Scenariusz:  PETERS & XTD
Reżyseria:  PETERS & XTD
Dialogi:  Tylko zapamiętane
Kostiumy:  (patrz: DALTHON)
Napoje:  piwo, wóda i inne napoje niewiadomego pochodzenia
Miejsce Akcji:  szkoła im. "Demolki i Rozpiździelu"
Czas Akcji:  6.11.1992 - 8.11.1992
Tekst:  coding: XTD  music: PETERS
Teksty poboczne:  coding: PETERS  music: XTD
Wcięcia:  coding: PETERS & XTD  music: PETERS & XTD
gfx: BALCER

Występują:

JOKER:
Kadi
Dalthon
Peters
LUZERS:
Pavelo
Black Conrad
POWER of NOTHING:
Gruby
THRILL KILL KULT:
Mok
S.S
G-FORCE:
Dr.Piotr
OPEN the SKY
Sir Tenley
PIC SAINT LOUP:
Scorpik
Cloo
KATHARSIS:
Psv
Raf
Barnash
Kola
Backfire
Tocont
Cat
Andy Brent
GENERATION:
Pic
Fencer
Himark
Ara
Skalniak
CREDO:
Tormentor
Chronos
Thanatos
Maxym
Bouli
Pmpf
Aps
Imte
Nemesis
DEFENSYWA:
Mały
Partyzant
Ira
Sivy
Denethor
Ali
Asterix
Pepe
Eyo
Solar
Abdul
ACTION DIRECT:
Sir Dex
Ninja
Don Kichot
Mad Max
Iceman
Animal
Jakub Husak
Crougar
Amigaman
Dr.DF0
Little Horror
Pic
Cezar
Moonprince
Nibbler
XTD
INF:
Katani
Blood
Crab
Slaine
Sagittarius
Jackal
Chuck
Trantor
Seju
ANGELS of DEATH:
Kokesz
Jackson
Kopernik
Kane
Gigo
WARSAW PACK:
Pentax
HABIT:
Senior
Habit Junior
OLD BULLS:
Hudi
The Generat
Zbuka
Shean
Blind
Sabe
Gacuch
Wasyl
The Bill
Sator
Bycek
Procesor
T.P.S.M.:
101
No Named
Hunter
Kolo
Kabo
Aro
INVESTATION:
Przemek S.
Norby
Ziemniak
Big Rob
Tip Top
Sodom
THE SKULL:
Due
The Bax
Szef
Tmc
Oscar
CONSTELATION 64:
Bad
TERMOS:
Match
Jas
GRACE PL:
Uncle Mat
Dixan05
Jet
Muad'dib
Butcher
JAZZ:
Bee Hunter
Highlander
TPP:
Phantom
Thorgal
ROTTEN BRAINS:
Edi
Fusion
Misiu
HIRON:
Matt
Grey
THE CLAN:
Falcon'75
Rotten
Thanatos
Mephisto
FREEZER:
Solaris
Einstein
SUSPECT:
Tom
Trash Head
Tracker
Davy
Kane
Creator
BFA
Pillar
Kalosz
DELIRIUM:
Profesor Geniusz
Rafael
Fast Gonzo
DEFORM:
Snoopy
Irek P.
Mad Mack
Musashi
Pluton
Gde
SEQ
Kiniu
PROXIS:
Niuniek
Blazon
Pancho
Spec
Vidar
Bert
Caesar
HYSTERIA:
Graf
TIC TAC:
Lisiu
BETA TEAM:
Lovely
Larsen
Gunman
FUTURE:
Blind
ELYSIUM:
Kuba
OTHERS:
Sky
Gaj
MAD ELKS:
Kopara
Sca
Fli
Fly
Mr.Dak
DIOXIDE:
Kurczak
Power and Cray
IGNITION:
Chaser
Twl
Axmar
John
THERMOS:
PP
Shocker
AKWILON:
Janus
BRAINIAX:
TCDS
Revisor
DRUNKARDS:
STVE
MPO:
Peem
FUNZINE:
Passat
Mac.Ralph
Saddam
Jabbar
CRAZY BOYS:
Crazy Doctor
Goonie
Jester
Kozi
Thatcher
WFMH:
Brain
Tori
Mr.Soft
Robin
Thorgal
Thunder
Zybul
Tagor
Crime
FLYING COWS Inc.:
Plexa
Echo
Ufo
Tiger
Kebab:
Mr.Raf
Duddie
DIGITAL FIRE:
Lesiu
Siemion
TIGERS:
Boss
PEPSI DRINKERS:
Chyras
Strus
Dark
Piotrek
Antek
Maniak
ALCHEMY:
Cromax + Kasia
Frodo
Axel
Vico
CRACKEN:
Jerzy
SKODA DIABLO:
D.C.S.
Jordan
NIEZALEŻNI:
Bellu
Wardol
Mr.Ice
Jarri
Mr.Root
Cyrehl Owl
Chris
Caterpillar
Dlugi
Michal
Charles Kluge
Jetboy
Olaf
Kaz
Mzyga
Vader
Koval
Lucky
Ciomek
Dempsey
Dumpling
Dodger
Gazela
Jarko
Dabrowski Jarek
Larous
Fazi
Adamsoft
Siewiera Krzysztof
Einstein
Mustang
SVS
Rysiek
Korsarz
Marshall
Kulfon
Hali
Draconus
Warlok

Za tą listę dziękuję Docentowi, który napisał program "wpisowy", oraz tym,
którzy  wpisywali  się  na  nią  (szkoda,  że  każdy  w inny sposób).  Mam
nadzieję,  że  żadna  grupa,  ani  osoba nie "wsiąkła".  Ale lecimy dalej!
Niestety,  w  tym  raporcie  będą  dwa  rodzaje  osobnych,  łączących  się
gdzieniegdzie wypowiedzi, gdyż nie męczyliśmy z Petersem ludzi wspólnie, a
jedynie  każdy  na  swoją  rękę,  spotykając  się  od czasu, do czasu przy
kieliszku,  tudzież  piwku.   Postaramy się jednak, aby ten raporcik był w
miarę spójny, tak jak to było w poprzednich raporcikach.  (Peters, powiedz
coś!   - X) (To działa!  Nawet fajnie się tak dyskutuje z tobą gdy cię nie
ma!  - P) (A co, lepiej na odległość?  - X)

Tak więc zaczynamy!

Dawno, dawno temu, gdzieś koło tego...

Dostaliśmy  zaproszenia  i  ucieszyliśmy  się  bardzo,  bo zapowiadało się
kolejne   boskie   C-Party  w  Warszawie.   Zaproszenia  były,  zgodnie  z
zapowiedzią,  kolorowe.  Co prawda jednokolorowe, ale...  skłamałem!  Były
dwukolorowe  i  gdyby nie "dżwi" to...  Co prawda nie skakaliśmy z radości
na  tą  wiadomość  (wiadomo,  ostatnie  C-Party  nie  było szokujące), ale
mieliśmy  nadzieję, że ta impreza nie okaże się niewypałem.  Na giełdzie w
kolejarzu,  gdzie handlujemy sobie gierkami, używając boskiego x-cOPY, nie
doznajemy takich przeżyć, a tutaj nagle...  co ja pierdolę!  Jakie gierki!
HANDEL?!   Fuck  this!  Jeszcze raz.  Na giełdzie w kolejarzu, gdzie dupki
handlują  sobie  gierkami,  oznajmiliśmy  wszystkim  grupom  i  grupkom tą
wspaniałą  wiadomość.   Ludzie  szaleli,  wariowali,  skakali  po  stołach
dewastując  komputery,  łamali dyski, aż tu nagle...  obudziłem się?  Nie,
nic się nie wydarzyło.  FUCK!  Wśród szalejących grup znajdowały się takie
znakomitości,  jak:   SUSPECT,  LUZERS,  BRAINIAX,  TETLOX, JOKER i ACTION
DIRECT  (w  mojej  osobie).   Dla niektórych to C-Party było pierwszą tego
typu  imprezą,  więc  cieszyli  się oni, jak gwizdki.  I nagle, niewiadomo
skąd...  Co?  Jest już...

                        PIĄTEK! Piątek 6.11.1992!

Stoimy  na  peronie  dworca głównego w Gdyni, gdzie zebrało się sporo osób
mających tylko jeden cel:  przeżyć całe życie i odejść w spokoju!  Coś nie
tak...   Chyba  jednak  celem  było...  No co?  Oczywiście COPY PARTY!  Na
dworzec  przyszedł Coza i się rozpłakał.  On miał w domu małe "Alcatraz" i
powiedział, że nie może jechać, ale jak mu się uda, to przyjedzie na drugi
dzień.    Pożyczyłem  mu  chusteczkę  (haftowaną,  co  ma  cztery  rogi...
zupełnie  jak  Coza),  którą  otarł łzy, pot z czoła, wilgoć z Pumpers'a i
wiele  innych  rzeczy.   Zwrotu  chusteczki  oczywiście  nie chciałem (nie
wypada...   facet  z pociągu).  Na dworcu znajdowali się Luzersi w osobach
Pavela i Black Conrada, Suspect w wielu osobach, Brainiax w dwóch osobach,
Joker  w  kilku  osobach, oraz Action Direct w mojej osobie.  Było jeszcze
kilku  ludzi,  którym  się  zapewne  nudzi...  Co?  Gdzie?  Kiedy?  TERAZ!
Peters  splunął trzy razy (DWA I PÓŁ, kurwa, nie przeinaczaj faktów!  - P)
przez  lewe  ramię i trafił w Kalosza, który tym samym zgubił przyniesioną
na  szczęście  podkowę,  która  uderzyła w nogę KANE'a, któremu to z kolei
zbiło  się lusterko, które miał w kieszeni, razem ze szklaną kulą i fusami
od  herbaty.   Wszystko więc wskazywało na to, że podróż będzie udana, tym
bardziej, że każdy wstał z łóżka lewą nogą, co zapewne wynikało z tego i z
owego.  Tak więc wjeżdża...

                                 POCIĄG!

Najpierw  wjechała lokomotywa...  ciężka, ogromna...  niech lepiej spływa!
Coś tu nie gra.  Aha!  Kalosz nie wziął magnetofonu (nie będzie "CP-VOICES
2",  a  więc  również  PARTY-QUESTION  z  nowymi głosami).  Wagony do niej
podoczepiali,  jeden dla ludzi, drugi dla wandali.  I pełno ludzi w każdym
wagonie, a w naszym jak gdyby przeszły...  nieważne.  Otoczyłem konduktora
rewizyjnego i obgadałem z nim bilety.  Obgadaliśmy je na wszystkie strony,
że  papierowe,  że  się  szybko  drą  i  że w ogóle nie warto ich kupować.
Lepiej  od  razu zapłacić połowę ceny.  Byliśmy pod tym względem z kanarem
jednomyślni.  Jak już się wszyscy zapakowali (my, czyli stado wandali), to
się   dopiero  zaczęła  prawdziwa  podróż,  czyli  chlanie,  palenie  i...
opowiadanie  nieprzyzwoitych  dowciapów.  Nagle świst...  Nagle...  No co?
Lokomotywa  ruszyła!   Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem, i kręci się w
głowie  BFA,  bo  już  wypalić  skręta  i  piwo  wypić, a poza tym faza go
chwyciła  za  telewizor  (kolorowy,  sprzedam tanio...  meblościankę (jaką
walizkę?)).    Wyjechaliśmy   z   trójmiasta.    Aha!   Pociąg  był  nowy,
nowiusieńki,  taki  że klamki lizać!  Oczywiście nie doceniliśmy tego, ale
to  szczegół.   Po  cholerę  take  nowe  pociągi  podstawiają, jak inni je
rozpierdalają?   Na  początku zaczęła się dyskusja:  czy ktoś wziął dyski?
Okazało  się,  że  ależ  owszem,  czemu  nie, gardłom też należy się.  Ale
większość  preferowała  twardyski  i  cyk!   Z ciemności zalanego światłem
peronu  wynurzył  się  milczący  człowiek  mówiąc:   "Trawka, trawka, komu
trawki  bo dostanę czkawki?" (czyżby przyszła Coza?  - X).  Zakupiliśmy od
niego  trawki,  ale  i  tak  dostał czkawki.  Gdy pociąg ruszył do naszego
przedziału  zajrzał  gościu  i  zaproponował  nam  kupno piwka.  Grzecznie
odmówiliśmy  ("My mamy więcej od pana!").  Każdy po chwili rozłożył własne
stoisko  z  napojami  alkoholowymi, ale podaż przewyższyła popyt i wszyscy
musieli  własny  towar  skonsumować  w  pośpiechu (sorry, nie w pośpiechu,
tylko  w  expresie,  bo  to  był  pociąg  expresowy).   Na początku, wbrew
mitologicznym   religiom,  nie  było  chaosu  (wbrew  innym  mitologicznym
religiom  nie  było  również  krasnoludków - X) (w ogóle na party nie było
chaosu  (chaosa), gdyż nie przyjechał nikt z Sanity, za to był rozpiździel
(bynajmniej  nie  Mr.Rozpiździel)  -  P).   Chaos  zaczął się później, gdy
ludzie zaczęli kursować do kibla, lub do WARSu (jedno i to samo, z tym, że
kibel  jest  za  darmo),  aż  w końcu ktoś wyjął POLONEZA w...  słoiku (to
Gruby  -  X),  a  jako kieliszek służyło mu wieczko od tego słoiczka.  Gdy
ruszone  zostały  zapasy  twardysków,  zaczęło  się  robić  gorąco  (opary
alkoholowe   rozgrzewały  powietrze  wewnątrz  pociągu).   Ludzie  zaczęli
rezerwować  sobie  firanki PKP, odrywać podgłówki, rwać podłogi, sprawdzać
wytrzymałość  pociągu  na  różne żywioły (woda, ogień itp.).  Pociąg chyba
wytrzymał,  nic  nam  nie  mówił  na ten temat (może się bał?).  Kalosz po
spożyciu  dużej  dawki  etanolu zaczął dziwnie się zachowywać.  Może aż za
dziwnie,  jak  na  taką  dawkę.   Nie  był  zbyt  mile widziany w żadnym z
zajętych  przez  nas  przedziałów.   Wszyscy  wiedzieli,  że  może  to się
skończyć...  I skończyło się, na dywanie jednego z przedziałów pojawił się
elegancki, kolorowy fraktal ("O, makaronik!  A tamto co to?").  Kalosz już
powoli  znajdował  się  w  piątym  wymiarze  gdy pociąg wjechał na Dworzec
Centralny.   Jak przystało na prawdziwy pociąg, stanął na peronie, a przez
megafony rozległo się:  "Warszawa!  Chołota wysiadać!".  Wysiedli wszyscy,
wynieśli  Kalosza,  który  wyniósł  ze  sobą  fraktala  i  zapuścił  go na
pobliskim  śmietniku.   Miejscowe  żurki  się ucieszyły, bo dostały świeżą
porcję  ciepłego jeszcze jedzonka.  (Skończyła mi się koncepcja.  Co ty na
to,  Peters?   -  X) (Jak na lato.  Zgadzam się z tobą, że miejscowe żurki
ucieszyły  się.   Miały  wyżerkę  przez  dość  długi okres czasu.  No, ale
przejdźmy  do  właściwego  raporciku.  - P).  Kalosz chwilowo przestał nas
interesować (nie był on aż tak interesujący), bo ujrzeliśmy machającego do
nas  Mr.Roota.   Poza tym spotkaliśmy Scorpika i jego dziewczynę.  Część z
nas pojechała samochodem Roota, a reszta tramwajem (ja skromnie pojechałem
samochodem  - X) (nie chwal się Extend - P) (a co to, mój samochód?  - X).
Wejście  na  Party  należało  do rzeczy przyjemnych.  Przyjemny był tłok w
przejściu,   identyfikatory,   które   dostaliśmy.   Przyjemny  był  nawet
napierdolony  Mad  Max,  który  na przywitanie zatańczył dla nas (to chyba
było  pogo).   Alleluja,  nie  ma  chuja,  jesteśmy na C-Party.  Zajebista
szkoła,  jest  gdzie  rzygać, jest gdzie spać i jest czym oddychać, pomimo
nieciekawego  stężenia  powietrza.  Był bufet, ale Kurwa zdzierała kasę za
żarcie (bigosik był!  - X).  Zaczęliśmy chodzić po ludziach (Ałała, nie po
ludziach - P) w celu wymiany uścisków dłoni.  Nawiasem mówiąc, to:  (( ( )
)))  )( (( ) ))(.  (Czuję, że ktoś znowu czyta ten raporcik i sobie myśli:
"zjebie  nas,  czy  nie?",  więc  zapewniam was, że nie, chociaż...  - X).
Powinniśmy  w  tym miejscu zjebać...  się z nóg, bo byliśmy trochę wcięci,
ale nie aż tak bardzo.  Teraz Peters powie wierszyk:

Hahahahaha! Nie ma lewara,
to będzie wiersz jednowersowy,
a dwa ma przecież, więc problem z głowy.
Teraz to ma już trzy, a jak napiszesz cztery,
to pięć już będzie. Fuck! To jest
wiersz bez rymów (a na początku
był jeden, więc o co chodzi?).
Chyba ten wiersz nam nie wychodzi.
To nic nie szkodzi

- Peters powiedział, przy czym zesrał się i już nic nie mówił.

Extend zaingerował w moją twórczość, ja to wszystko pierdolę - PETERS.

Teraz XTD powie wierszyk:

Hahahahaha! Nie ma lewara,
może weź BCP, nic nie mówię,
hahahahahahaha, srały muchy -
do poduchy, ale czemu przecinek?
Co jeszcze? Ze dwa kleszcze.
Weź postaw znak zapytania i
nie pisz tego.


Dobra.   Nie piszę.  Ale stwierdzam z czystym sumieniem, że bezczelnie nie
ingerowałem  w  twórczość  Extenda,  w  przeciwieństwie do niego.  To może
teraz  ja  się  wypowiem  (X).   Miał  być  wierszyk,  a Peters okazał się
dyktafonem  i  nawet mój śmiech zapisał.  Na szczęście w porę się wyłączył
(taśma  się  skończyła).   Ale co to ja chciałem?  Aha!  To jest raporcik,
więc  kontynuuję  myśl.  Po C-Party udaliśmy się na dworzec, żeby...  Nie,
nie.   Nie  tak szybko, to dopiero początek (chociaż Peters pewnie pamięta
tylko  koniec).   (Co  to za jakieś dziwne dygresje?  - P) (Dygresje są to
takie    małe    wypukłości    na    ciele    grzyszczy    zamieszkujących
południowo-zachodnią  część  Chin,  zresztą spytaj się Cromaxa...  - X) (A
konkretnie,  jak  one  wyglądają?  - P) (Spytaj się Cromaxa - X) (co to za
odpowiedź?   Cromax  miał kłopoty z drewnem.  - P).  Tak więc...  Niech no
luknę,  co  było  wyżej  w raporciku.  Wierszyk, drugi wierszyk, zapowiedź
wierszyka, komentarz, "naiwasem mówiąc" i...  Właśnie!  Zaczęliśmy chodzić
po  tych  biednych  ludziach,  z  których  każdy  okazał  się  być  istotą
inteligentną.   Ja  (P)  z Dalthonem, Pavelem, Stvem i Gazelą poszliśmy po
paliwo   płynne.    Zauważyliśmy,  że  dookoła  party  pełno  było  wraków
samochodów.   Po  party ich ilość na pewno się zwiększyła.  Gdy wróciliśmy
na  party  zaczęło się robić coraz weselej, a Mr.Root krążył i uświadamiał
sobie, że z party robi się wielka libacja.  I było to zgodne z prawdą (tak
w połowie - X) (to znaczy na łeb po połowie - P).  Ci, którzy mieli dostęp
do  sprzętu  przegrywali  sobie  rożne programiki, coś tam robili itp, itd
(nie,  nie,  nie!!!   - X) (nie ma sprawy - P), ATD.  Inni mieli dostęp do
innego  sprzętu  i...   Nie  ma  porównania!   Inni zostają w tyle.  Sz.P.
Peters  udostępnił  mi klawiaturę.  Jak się macie?  Myk, myk, piszę dalej.
Ludzie  byli  na  tyle fajni, że od kilku osób dostałem piwo (bardzo dobre
zresztą,  bo  takie  piwo,  które się dostaje, smakuje najlepiej).  Peters
gdzieś  tam  sączył  połówkę  (niejedną  - P), a ja gdzieś tam sączyłem od
ludzi  piwo  i było cool.  Cool też był na party i był też Hudinsky.  Jaki
to jest zajebisty człowiek, to nie pytajcie.  Cromax zjawił się dopiero na
drugi  dzień, ale o tym napiszę dopiero na drugi dzień, podczas opisywania
drugiego  dnia.   Fajne  nowe grupy się potworzyły.  Były tam m.in.Credo i
Defensywa,  czyli nowi weterani polskiej sceny.  Coś nie tak?  Jak się nie
zna  wyrazów  obcych,  to  się  ich  nie implementuje!  (Nie mam co pisać,
Peters  -  X)  (Przypominam, że hasło należy do kategorii rzecz - P).  Tak
więc,  biorąc  pod  uwagę  powyższe  nawiasy,  zakręcę kołem.  Brrrrrrr...
rrr...   rr...   r...  r...  r...  cyk!  Pięć złotych za każdą spółgłoskę!
Wybieram  spółgłoskę  "A",  jak  "bAletnicA".   Peters, co znajduje się na
kole?   Dyski  wodne, a to wszystko we wspaniałej lodówce z odkurzaczem na
lewym błotniku.  Ale wracając do hasła...  Wygrał pan!  Hasło brzmi:

AAAAAAAAAAALE BZDURY PIERDOLĘ!

Nie  ma  co  rąbać,  przechodzimy  do  raporciku.   Wyjątkowo  dużo  ludzi
poznałem,  wyjątkowo  dużo  ludzi  mnie szukało (X) i wyjątkowo mało ludzi
zdołało  mnie  znaleźć,  chociaż ja znalazłem wszystkich.  Mmmmmm...  "No,
oczywiście  tankowaliśmy"  -  P.   "It's  a pity!" - Ninja.  "Nikt nie był
napity...   no,  może  troszeczkę..."  -  P.  "Cytując cudze słowa, użyłem
cudzysłowów,  bynajmniej  nie  poniekąd,  co  ty na nie to?" - X.  "Ja nie
to..." - P.

Pytanie  za  100  punktów.   (On  kłamie, za 99 punktów!  - P).  Ile czasu
będziemy  jeszcze  pierdolić?   (odpowiedź  zawarta  jest w tekście - użyj
stopera  - X, P(?), B(?), P(???), CH...(???)).  Pavelo chciał z nami pisać
ten  raporcik,  ale...  ale nikt go nie lubi i nie będzie pisać!  Zresztą,
ciężko  by  było  przez  telefon  pisać  raporcik.   Pierwszy dzień mijał.
Właściwie,  to  było  fajnie, bo ludzie byli fajni.  A ja jakoś nie mogłem
zasnąć,  a  kiedy się kładłem spać, to...  inni już wstawali, więc tak się
rozpoczął...  DRUGI DZIEŃ C-PARTY!

Z  samego  rańca  przyszedł  Zbyszko  z Bogdańca.  Wszyscy go przywitali i
zobaczyli,  że  niesie  ze  sobą  Kaczkę Dziwaczkę.  Widać wesoła ta nasza
kaczka,  bo  się  wyrwała  na  Party  z krzaczka, tego nad rzeczką, bo tam
mieszkała,  dlatego była taka skurwiała.  Jakby nie mówić, było wspaniale,
gdyby  nie  piękne, wielkie fraktale.  I pełno ludzi w każdym wagonie, a w
jednym  krowy, a w drugim słonie...  Zaraz, zaraz.  W KAŻDYM wagonie miało
być  PEŁNO  ludzi,  więc  coś tu się nie zgadza.  Ale was Brzechwa w chuja
zrobił!  Następną sprawą na C-Party było wylosowanie składu Jury.  Losować
Scorpik,  co  ustaliłem  wcześniej,  więc  przygotowałem  dość  trudne  do
otworzenia  losy.   Pomimo potu na czole, udało się jednak wylosować kilku
ludzi.   Byli  nimi:   Root, Raf, Gacuch i Mad Max.  Ponieważ sz.p.Raf nie
pojawił  się  na  czas,  zastąpił  go Scorpik.  Potem było to, co było już
wcześniej,  czyli tankowanie.  Cloo się zjawił.  Hudinsky i Cool pokłócili
się  ze  Scorpikiem.  Cromax chodził we wszystkie strony, a C.Kluge kręcił
się  wokół  siebie  i  okolicznego sprzętu.  Do Kloss competition nikt nie
podszedł  poważnie, a szkoda.  Ja nie robiłem Klossa, jak sugerują to inne
magazyny (tym razem nasz raporcik nie jest pierwszy).  Kloss był autorstwa
Hudinsky'ego  z  paroma  moimi  poprawkami.   Czarną  robotę  odwalił więc
Hudinsky.    W   zasadzie   można   powiedzieć,  że  moduł  jest  wspólny.
"Buuueeeeee-competition"   było   udane.   Wygrał...   nie  pamiętam.   Na
big-screen'ie  leciały  jakieś  video-dema  i  dema.  Był pokaz możliwości
komputera  Amiga  4000.  Wielu ludzi zaczęło dochodzić do wniosku, że czas
przeprowadzić  selekcję.   Zabrałem dyski z modulesami i poszedłem, wraz z
jury,  do sali z komputerem i wzmacniaczem.  Dźwięk był bardzo dobry, więc
można  było  uczciwie  dokonać  selekcji.   Po wielu cierpieniach i mękach
(selekcja  to  nie taka prosta rzecz) zostało wybranych 14 modułów z ponad
czterdziestu.   Były  to  prace,  które  według jury, były najlepsze, więc
jakiekolwiek  uwagi  zachowajcie  dla  siebie (tak swoją drogą, to możecie
sobie  wyobrazić,  co  odpadło, chociaż prawdę mówiąc, niektóre z tych, co
odpadły  nie  były  takie  złe,  ale tylko NIEKTÓRE).  Wyszedłem na salę i
zobaczyłem  gromadę ludzi.  Zasiadłem do komputera i zapuściłem Tracker'a.
Wokół  mnie  kręciła  się masa ludzi, którzy jakoś nie bardzo pozwalali mi
prowadzić  compo.   Jakiś  dupek  przyniósł  sprzęt,  który okazał się być
niewypałem,  ale  o  tym  napisałem  już  w  artykule  "PRZEPROSINY", gdyż
wypadało  mi,  pomimo  wszystko,  przeprosić  muzyków za to, że ich moduły
zostały  w  tak  chamski  sposób  potraktowane.   Gdyby  komuś chciało się
ustawić sprzęt, to byłoby fajnie, ale każdy tylko siedział na dupie, a ci,
którzy  nie  siedzieli,  czekali, aż się zwolni miejsce.  Było to następne
dupowate  music-competition.  Jedynie w Gdyni, gdzie było jednak zbyt mało
osób,  aby  brać to compo pod uwagę, ktoś pomyślał, że zwykły wzmacniacz i
dobre  kolumny, to wystarczający sprzęt, aby dźwięk był dobry.  Ale koniec
narzekań.  Oto trzej zwycięzcy:

1 - JAKUB HUSAK / ATD
2 - Przemek S. / InvestatioN
3 - Mr.Root / niezale?ny Team

Tym  razem  w  podawaniu  charts'ów  wyprzedziły  nas  inne magazyny, więc
ograniczymy  się  do  podania  pierwszych  miejsc.   Następnym  compo było
gfx-compo.   Dużo  było  skanów.   Kurwa!  Dlaczego w Polsce tak mało jest
dobrych  grafików?!   Odpowiedź  jest prosta - jak się cioty biorą za coś,
czego  nie  potrafią, to zostaje im tylko skanowanie.  Peters był najebany
na  compo,  więc  nie  bardzo  cokolwiek widział (prawda Peters?  - X).  W
GFX-compo wygrali:

1 - ANIMAL / ATD
2 -
3 -

Następnie było DEMO-COMPETITION, ale ja byłem za bardzo wkurwiony na swoją
grupę,  którą  pilnowałem  i nie obejrzałem dem na compo.  Może Peters coś
tutaj wstawi na ten temat.

Prawdę  powiedziawszy,  to potem...  nogi śmierdzą.  Ale tak poważnie, pół
żartem,  pół  serio, a właściwie to żartując na całego, pragnę stwierdzić,
że  później  to ja piłem to i owo.  Wypełniałem ankietę dla GENERATION (do
PRZYPADKOWNIKA)  i robiłem wiele innych rzeczy.  Rozmawiałem z masą ludzi,
których   potem   nie   bardzo   mogłem   zapamiętać,  ale  tych,  których
zapamiętałem, to już nie zapomnę (chyba).  W ogóle, to sorry, ale taki już
jestem  (jak  mnie  ktoś  lepiej  pozna, to stwierdza z reguły zupełnie co
innego,  niż  na  początku, więc sam już nie wiem, co mam robić.  - X).  I
tak   oto,   nie   wdając   się  w  szczegóły  nadszedł,  po  nocy  pełnej
niespodzianek...

DZIEŃ TRZECI, ODJAZDOWY!

Ludzie  się zwijali (z bólu, ze śmiechu), a jak się zwinęli, to pojechali.
Ja  się uspokoiłem po DEMO-COMPO (byli członkowie grupy ATD, a szczególnie
NINJA, wiedzą o co chodzi).  My w koncu też się zwinęliśmy (po skopiowaniu
kilku  ciekawych  rzeczy od kilku ciekawych ludzi) i pojechaliśmy do domu.
Na  peron  wjechał pociąg (najpierw lokomotywa...), do którego wsiedliśmy.
Bez  niespodzianek.   Gadaliśmy  przez  całą  drogę powrotną.  Aha!  Grupa
SUSPECT  (poza  BFA i Kaloszem) jak zwykle odjechała zaraz po competition,
na  drugi  dzień  (czyżby tylko po to jeździli na C-Party?).  W sumie było
fajnie.  Komentować się nie chce, bo było po prostu fajnie.  Fajne było to
i tamto, a do minusów tego C-Party można zaliczyć:

-  ---   -    ----------
- --    ----  ---  --
-----  ----- -- - - - -  - -
 -- ----  -- - -  - - -- -

Aha! Jeszcze tylko wymienię wszystkie plusy:

++ + + + ++ + + + +++++++
+ ++ +++ ++++++ +++ + ++ ++ +++
+ + ++ ++ + +  +  + + ++
 + +   + ++  ++ ++ ++ + ++

No to wszycho... lera już mi po klawiaturze chodzę. PAC!