BCRYPTOBURNERS, DEXION, FAIRLIGHT AND VIOLENCE AMEGA Copy Party w Porsgrunn, Norwegia Na norweskie party wybraliśmy się we czterech (Ja, Dr.Piotr, Jerry i S.S.Captain) dużym Audi wersja kombi, prowadzonym przez ojca esesmana. Pierwszą noc podróży spędziliśmy w małym hotelu w Świnoujściu, a następnego dnia z rańca zaokrętowaliśmy się na promie. Niestety dziewięć godzin podróży może zanudzić nawet najtwardszych zawodników. Dla zabicia czasu zaczeliśmy grać w 'jednorękiego bandytę'. Gorycz przegranej nie byłaby może taka duża, gdyby nie to, że coraz jakiś duński gnojek opróżniał automat za automatem. Do Kopenhagi dopłyneliśmy popołudniową porą i dalej przez całą noc jechaliśmy poprzez Danię i Szwecję w kierunku Norwegii. Gdy przekroczyliśmy granicę szwedzko-norweską, poczułem się jak bym wjechał do zupełnie innego świata. Mam na myśli norweski ruch drogowy. TO STRASZNE!!! Co 100 metrów zamaskowane radary, przy ograniczeniu do 90 (autostrady!) wszyscy jadą 80. Koszmar! Ruch na norweskich drogach był odtąd jednym z naszych ulubionych dowcipów obok przyśpiewek o 'zachodnim wietrze' (wtajemniczeni wiedzą, co jest grane). Przed południem doczołgaliśmy się do Porsgrunn, gdzie miało sie odbyć party. Miejsce dostaliśmy obok grupy ZONE-7. Pocieszne gostki zajmujące sie robieniem animacji na 'deluksie' coraz to nowszych swoich logosów oraz zgrywaniem najnowszych programów od S.S-a. Na party zjechali najwięksi. Była PHENOMENA, SILENTS, REBELS, TRSI, MANIACS OF NOISE, CRUSADERS itp. Pod koniec drugiego dnia naliczono ponad 900 osób, które pozajmowały prawie wszystkie zakątki szkoły, w której zorganizowany był ten zlot. Zanotowano ludzi z całej Skandynawji, Niemiec, Francji, Anglii, Szwajcarii, Węgier, Polski, a nawet ze Stanów. Atmosfera tego party była fantastyczna. Spotkałem kilku moich starych znajomych i poznałem nowych fajnych ludzi jak np. grupę ACME, której obecnie jestem członkiem. Bar, który zaopatrywał ludzi w jedzenie był niestety koszmarny. Tylko i wyłącznie zimne napoje. Kawy i herbaty jak na lekarstwo. Jedynym gorącym płynem nadającym się do konsumpcji było kakao z automatu, które cieszyło sie dużym powodzeniem. Tak więc pod koniec party zamiast kakao leciała gorąca woda o barwie szaro brązowej. Musieliśmy więc udać się do, oddalonego o kilometr, miejscowego odpowiednika Mc.Donald'a ('Elefen-Elefen'), po którym się strułem i spedziłen nastepną noc z potwornym bólem brzucha. Można także było poogląda? sobie jakieś filmy na video w specjalnie wydzielonym do tego celu miejscu. Niestety miejsce do spania, w postaci maleńkiej salki gimnastycznej, oddalonej do tego o 100 metrów od szkoły, było stanowczo za małe, aby pomieścić taką watachę. Tak więc ludzie byli zmuszeni spać, dosłownie wszędzie, na podłodze w korytarzach, na klatkach schodowych, pod i na stołach oraz na klawiaturach swoich ukochanych komputerów. Mieliśmy wspaniałego sąsiada. Jakiś niezmordowany, skośnooki klijent zamęczał nas puszczaniem non-stop swoich kilku kaset z hip-hop haus'em oraz muzyką z jakiś durnych gierek nastawionych na full. Tony najróżniejszego sprzętu ludzie nazwozili: syntezatory, compacty audio i video, kolumny, wzmacniacze. Widziałem u CRUSADERS'ów Commodore CDTV, a jedna z grup przywiozła swój własny 'big screen'. Chcieliśmy zostać na zaplanowanej po party popijawie,ale z powodów technicznych (wcześniejsze bilety na prom) nie mieliśmy co zrobić z 4 butelkami 'wyborowej' i musieliśmy je sprzedać Majic'owi 12 (norweskiej sekcji), który wyściskał nas w podzięce za tak tanią wódencję. Wyściskanie było podwójnie miłe, gdyż Majic 12 przyjechali razem ze swoimi panienkami. Niesamowity shock wywołał u nas fakt że 10 osób może się tak uchlać, zaledwie czterema 'półlitrówkami' i kilkoma piwami. Szczególnie 'napruty' był jeden Francuz z BRAIN WAVE, który zataczając się, bełkotał tylko: 'ddo you haaave some łodka? aj łonna mooorre łoddka' itp. Na ostatni dzień zaplanowane były konkursy (demo, music, graphic competition) na godzinę 12. Niestety organizatorzy przenieśli competition na godzinę 9, kiedy większość ludzi jeszcze smacznie spała, i wybrali, w sobie tylko znany sposób, jury, które wyłoniło zwycięzców. Tak więc dla większości wyniki były absolutnym zaskoczeniem przez co sporo ludzi było naprawdę wkurzonych. A oto wyniki konkursów: DEMO COMPETITION: 1. Tomas Landsburg 'Virtual World' 2. Pure Metal Coders 'Alha & Omega' 3. Silents 'ICE' MUSIC COMPETITION: 1. Shorty of NETWORK GRAPHIC COMPETITION: 1. Po południu wszyscy zaczeli sie zbierać a my razem z nimi. Niedługo potem ojciec S.S-a przyjechał i zabrał nas do Oslo, gdzie mieszkał w mieszkaniu swoich znajomych. W drodze do Oslo złapała nas policja drogowa, ponieważ przekroczyliśmy dozwoloną szybkość o 7 (słownie. SIEDEM) kilometrów na godzinę! Na szczęście udało się nam wykręcić nie płacąc, ale ojciec S.S-a jest spalony w Norwegii na nastepne 95 lat. Noc spędziliśmy w Oslo, a następnego dnia wyruszyliśmy do domu. Następne duże party podobno w Danii na gwiazdkę. Kto więc jedzie razem z nami? Dosyć śmieszna sprawa wynikła ostatnio w związku z tym party. Otóż grupa MANIACS OF NOISE strasznie jest niezadowolona w związku z wynikami w music competition. Uważają oni, że utworek, który wygrał konkurs jest kiepski, z 'wyrypanymi' samplami a ich muzyki są najlepsze i biją wszystko i wszystkich. Zaproponowali nawet wydanie music dysku razem z ich utworami i muzyczką, która wygrała konkurs. Ciekawe co z tego wyniknie. Ja zresztą też uważam, że moja muzyczka była najlepsza i powinna wygrać pierwszą nagrodę, ale kogo to obchodzi ? MR.ROOT of ACME