*** RAPORT Z WYJAZDU *** czyli trzy dni poza domem Zaczęło się całkiem prozaicznie. Ktoś z jakiegoś źródła dowiedział się że w dniu 26 października w Krakowie odbędzie się kolejny zlot użytkowników Amigi. No i rozpoczęło się wydzwanianie do Warszawy i Krakowa. Powód był prosty. Swego czasu grupa Quartet Inc. pojawiła sięána 2 zlocie i po pewnych perypetiach udało nam się dostać na teren zlotu. Jakież było nasze zdumienie, gdy pragnąc udać się na kolejny zlot zostaliśmy poinformowani, że na mają tam wstęp tylko członkowie ACC. Tłumaczono to faktem, że po ostatnim zlocie poginęło sporo dysków i to ograniczenie ma wyeliminować złodzieji. My w tamtym czasie potraktowaliśmy to jako nietaktowną próbę wcielenia Quartet Inc. w szeregi ACC (od chwili powstania byliśmy przeciwni przyłączaniu się do wszelkiego rodzaju formalnych organizacji o czym świadczy fakt, że jeden z członków musiał 'zjeść' swoją legitymację członkowską). Stąd wynikała nasza pośpieszna sonda na temat warunków wstępu na zlot. Jak sięáokazało nasz przyjazd był nie tylko pobłażany, ale nawet gorąco aprobowany przez organizatorów. Tak więc 'spakowalimy co mieli' zaopatrzyliśmy się w jedzenie i picie oraz bilety na pociąg i wyruszyliśmy. LEVEL 1, Stage 1: Dworzec w Szczecinie. Pociąg mieliśmy o godzinie 18.05 więc było już całkiem ciemno, co mogło trochę utrudnić rozpoznanie celu czyli wagonu drugiej klasy przez nasz jednoosobowy oddział szturmowy do celów specjalnych (czytaj: Hi-Man, który zawsze zajmuje nam miejsca). Pociąg podjechał i odbyło się nawet bez ofiar. Oprócz nas (Duddie, Hi-Man, Mr.Raf) w przedziale znalazło schronienie dwóch emerytów, marynarz oraz fajna dziewczyna. LEVEL 1, Stage 2: Pociąg. Z góry już współczuliśmy współpasażerom. W tak zwanej 'podróży większą grupą ludzi' ogarnia nas coś na kształt amoku komputerowego i najczęściej nasza podróż zamienia się w całonocną dyskusję na temat wszystkiego co jest związane chociażby cieńką linią z komputerami. Nie odbyło się również bez rytuału odwiedzenia wagonu Wars`u. PKP za wszelką cenę stara się przemienić te wagony w istną krzyżówkę sali gimnastycznej z poligonem wojskowym i szkołę przetrwania. Należy spróbować wypić gorącą herbatę, której nie można ani utrzymać w dłoni, ani postawić na stoliku, gdyż te przechodzą zaawansowane stadium trzęsionki lub innej febry. Do tego wszystkiego należy dodać akrobacje wykonywane ciałem w celu ustawienia obok strug gorącego powietrza wlatujących z nie dających się wyłączyć urządzeń ogrzewczych. Po tych wstępnych przygotowaniach należy jeszcze dogadać się z obsługą okienka żywnościowego, która nie jest zbyt komunikatowyna i spróbować strawić bez sensacji żołądkowych serwowane tam potrawy. W przedziale dwóch rencistów nie mogąc zainteresować nikogo frontowymi historiami jak to jeden latał samolotem, a drugi jeździł czołgiem (lub na odwrót) ułożyło się w końcu do snu. I tak w tej nieco dusznej, ale ze wszech miar zdrowej atmosferze dojechaliśmy do Krakowa. LEVEL 2, Stage 1: Dworzec w Krakowie. Tabliczka informuje nas, że jesteśmy w Krakowie, ale dworzec nam nie pasuje. Dopiero pierwszy peron i zabite deskami okna upewniają nas, że to Kraków. Pierwsze kroki skierowaliśmy jak zwykle do dworcowego baru. Ten był zamknięty więc udaliśmy się do restauracji. I tu niespodzianka: restauracja wyglądała jak bar w Szczecinie (w tym momencie nawet nie staraliśmy się wyobrazić sobie baru i może byłoby lepiej, że był zamknięty). Ponieważ mieliśmy jeszcze trochę czasu chceiliśmy odsapnąć przed czekajacymi nas trudami (czytaj: podróż krakowskimi autobusami) i pokrzepić się szklanką (kaucja 2000 zł) kawy lub herbaty. Tu ku naszemu zaskoczeniu spotkaliśmy Waldka Szczygła (C64+4/Amiga) oraz kolegę z "Amigowca". Poczuliśmy się od razu pewniej i nawet byliśmy w stanie zauważyć jakiegoś faceta chyłkiem przemykającego po murem z Amigą i monitorem. To nas upewniło, że zlot jest dzisiaj. Ponieważ tak miło nam się dyskutowało w dworcowej poczekalni wśród wszelkiego rodzaju polskich kloszardów (ci potrafiąádocenić polską prasę: najpierw się na niej ułożą do snu, a potem ją jeszcze tuż po obudzeniu przeczytają (co bardziej nieskomplikowane artykuły)) nawet nie zauważyliśmy, że nadszedł czas aby udać się na miejsce zlotu. Po krótkiej dyskusji doszliśmy do wniosku, że najbezpieczniej będzie jeśli pojedziemy taksówką. Jak się okazało w Krakowie taksówki to takie małe kantory walut na kółkach, gdyż można w nich zapłacić każdą cywilizowaną walutą ($, DM, a nawet zł). I tak dotarliśmy na miejsce. LEVEL 2, Stage 2: Zlot. Tradycyjnie pani portierka poinformowała nas, że organizaotrzy nie uzyskali zgody rektora i zlot sięánie odbędzie, jednak po telefonie do Marka Hyli sytuacja wyjaśniła się na tyle, że postanowiliśmy poczekać. Po jakiejś godzinie zaprowadzono nas na 3 piętro do obszernej (jak się miało okazać zbyt małej) sali wykładowej. W czasie gdy nasza ekipa starała się znaleźć miejsce spoczynku zaczęli napływać pierwszi uczestnicy zlotu. Teraz wydarzenia potoczyły się z prędkością średniej górskiej lawiny. Komputerów przybywało w postępie geometrycznym i już co bardziej zorientowani wczytywali najpopularniejszy w Polsce program użytkowy (czyt. X-Copy). Co bardziej nie doświadczeni nowicjusze rozpoczęli zmagania z najnowszymi grami lub pielgrzymkę od stanowiska do stanowiska w poszukiwaniu najnowszego stuff`u. I tak powoli atmosfera zaczęła nabierać coraz bardziej cech polskiej sceny komputerowej. Powietrze przecinały okrzyki typu 'Heniek! Dawaj dyski. Oni tu mają F-19.' dzielnie wspomagane przez sygnały świadczące, że nasza ukochana Amisia uporała się już kopią kolejnego dysku i pokornie oczekuje naszych nowych poleceń. Nerwowość ludzi biegających od jednego stanowiska do drugiego powoli zaczęła się udzielać także i nam. Po długim wachaniu opanowaliśmy żądzę rasowych zbieraczy wszelkiego śmiecia i przystąpiliśmy do rutynowych działań. Po stwierdzeniu, że nie przybyli jeszcze nasi znajomi doznaliśmy olśnienia. Oto za klawiaturą Amigi spoczywała ładna, młoda kobieta. Jakie było nasze zdumienie, gdy okazało się, że jest ona użytkownikiem, a nie tylko strażnikiem czyjegoś sprzętu. Kobieta na Amidze? Postanowiliśmy zaczerpnąć trochę więcej informacji. KB - Kebab DH - Daria Helicka KB - Z plakietki wiem, że masz na imię Daria i należysz do ACC. Powiedz nam coś więcej o sobie. DH - Lat 17. Uczęszczam do Liceum Ogólnokształcącego do klasy o profilu biologiczno-chemicznym. KB - Skąd się wzięło twoje zainteresowanie komputerami? DH - Dawno temu tato kupił mi ZX-Spectrum. Potem przyszedłáczas na Amigę, którą posiadam 2 lata. KB - Jaka jest obecna konfiguracja twojego sprzętu? DH - Amiga 500 z 1MB pamięci oraz 2 stacje 5.25 cala i kolorowy monitor. KB - Czym konkretnie zajmujesz się na Amidze? DH - Tworzę muzykę głownie dla siebie oraz dla mojego taty, który wykorzystuje ją do własnych czołówek reklamowych. KB - A inne hobby poza komputerami? DH - Literatura, parapsychologia i tak ogólnie wszystko. KB - Twoje typy? DH - Grupa: ???? Demo: Triangle Demo Gra: Wszystkie przygodowe Magazyn: KEBAB! Muzyk: Pario KB - Jakie są twoje plany na przyszłość? DH - Studiować psychologię. KB - Marzenia związane z komputerem? DH - Piękne, własne demo. KB - Co chciałabyś powiedzieć naszym czytelnikom? DH - KEBAB to świetne pismo. Gorąco je wszystkim polecam. KB - Dziękujemy za wywiad i oczekujemy na twoje demo. Jak się okazało to kobietyjak chcą to też potrafią. Wracając do zlotu trzeba powiedzieć, że sytuacja zaczyna być coraz bardziej napięta. Amigi stoją nie tylko na stolikach, ale nawet na ławkach (stolików z przed wejścia nie można było przenieść gdyż ktoś przewidujący przyśrubował je do ściany). Chyba sami organizatorzy nie spodziewali się tak dużej liczby uczestników. I oto z tej bezładnej masy zaczynają wychodzić nasi pierwsi znajomi. Znając ruchliwość i operatywność Marka Pampucha szybko zabieram go do kuluarów by paląc Prince`a lub swojskiego Popularnego przeprowadzić z nim wywiad. Ciekawe co nestor polskiego ruchu posiadaczy komputerów Commodore ma do powiedzenia naszym czytelnikom? MP - Marek Pampuch KB - Marku powiedz nam cośábliższego o sobie. MP - 36 lat. Żona + dziecko + chomik. Zamieszkały na stałe w Krakowie. KB - Jak zaczęła się twoja przygoda z komputerami? MP - Od początku jest związana z komputerami firmy Commodore. I tak po kolei: w 1980 roku VC-20, marzec 1984 roku C-64, marzec 1988 roku Amiga 500, lipiec 1988 roku Amiga 2000. KB - Jaka jest obecna konfiguracja twojego sprzętu? MP - Za mała jak na moje potrzeby. KB - Twoje dotychczasowe osiągnięcia komputerowe? MP - 6,5% tego co osiągnął Quartet Inc. KB - Skąd wzięły się twoje zainteresowania? MP - W 1975 roku miałem ćwiczenia z tzw. nowoczesnych metod projektowania na komputerze WANG. Spodobało mi się to aż na tyle, że zatrudniłem się w nędznym przedsiębiorstwie i do tej pory tam niestety jestem przeżywszy 3 dyrektorów. KB - Twoje plany na przyszłość? MP - To zależy od tego kto zostanie prezydentem. KB - A twój kandydat? MP - Narażę się, ale jednak Mazowiecki. KB - Twoja opinia o polskiej scenie komputerowej? MP - SHITTY (cytat z artykułu Polonusa). KB - Jak przedstawia się sytuacja CCK i co zamierzacie dalej robić? MP - Formalnie istnieje, ale ile może uciągnąć jedna lokomotywa. KB - Twoje zdanie na temat 'giganta' ACC? MP - Niech się chłopcy bawią. KB - Co sądzisz na temat praw autorskich w Polsce i czy jest to możliwe? MP - Jest to możliwe do momentu, kiedy nie przestaniemu być przesiągnięci komuną co szacuję na następne 40 lat. Muszę przyznać, że piractwo wielokrotnie daje mi w d..ę. KB - Twoi faworyci wśród grup nieformalnych? MP - Powiedziałbym (przez lizusostwo) Quartet Inc., ale się rozwiązał. PRaktycznie wszystki grupy nieformalne to lamerzy. KB - A najgorsze grupy? MP - Jeśli odpowiedziałbym w pełni na to pytanie zabrakłoby miejsca na dysku. Poza tym chciałbym jeszcze trochęápożyć. KB - Co sądzisz o naszym piśmie? MP - Początki zawsze są trudne, więc rozumiem liczne potknięcia (błędy gramatyczne). O ile nie będęmusiał pisać zbyt dużo do niego to poziom na pewno się podniesie. Róbcie więcej na jedym dysku. Mimo wszystko podziwiam was, że społecznie wykonujecie tę robotę. KB - Twoje hobby oprócz komputerów? MP - Muzyka (gitara z zespołem 'Browar Żywiec', wyróżnienie na SFP, główna nagroda w Szklarskiej Porębie i Bazunie na przeglądzie piosenki turystycznej), wino (a raczej piwo) i kobiety do kompletu. KB - Twoja działalność uboczna? MP - Spanie! Jestem przewodniczącym rady pracowniczej w zakładzie (1 ustrzelony dyrektor). Pierwszym wiceprzewodniczącym rady nadzorczej spółdzielni mieszkaniowej (1 ustrzelony prezes). Miałem również na muszcze dealer`a firmy Commodore na Polskę niejakiego pana Anwara Fancy, ale w ostatnim momencie wywiązał się z zobowiązań (po całym roku). KB - Co chcesz powiedzieć naszym czytelnikom? MP - Hasło 'Amigowcy wszystkich krajów - łączcie się' straciło już aktualność podobnie jak 'pomożecie?'. Pozostaje tylko udowodnić opinii społecznej, że w środowisku Commodora jest znacznie mniej lamer`ów i #1 niż na Atari. Tym niemniej około 80% użytkownikom Commodora chciałbym powiedzieć: pocałujcie mnie w ... (wycięte przez cenzurę). Po taki wywiadzie wypada mi jedynie jako pierwszy artykuł przesłać Alfabet Commodora w stylu Urbana. KB - Dziękujemy za wywiad i oczekujemy na artykuły od Ciebie. Ponownie wkraczamy na główną arenę dziełań wojennych. Sytuację można streścić w jedym zdaniu: 80-latek po n-zawałach, który kładzie się do łóżka z miss Playboy`a. Amigi stoją dosłownie wszędzie. Co bardziej odważni (lub z poczuciem manii mniejszości) udają się na wąski tarasik, który biegnie dookoła sali i tam instalują swój sprzęt, a niektórzy starają się wykorzystać niewielkie obudowy kaloryferów. Jednym słowem total! Już przybyli kolejni znajomi, tym razem z Warszawy. Na czele ze swoją Amigą 2000 kroczy nasz dobry znajomy Mr.Root, a za nim Raf z Katharsis i Dr.Piotr. Następuje wymiana powitalnych okrzyków, co wzbudza zainteresowanie i zdziwienie niektórych osób. Dają się słyszeć komentarze typu: 'Tych to już zupełnie pogięło! Co ty głupi jesteś? To przecież ci z Quartet`u! Ci ze Szczecina? Noooo. Ahaaaaa!' jednym słowem jest dobrze. I wtedy po raz pierwszy daje o sobie znać wredna rzeczywistość zwana inaczej 'zbiorem praw Murphy`ego'. Nerwowa atmosfera udzieliła się korkom zabezpieczającym dopływ energii elektrycznej i te nie wytrzymały pozbawiając część użytkowników napięcia. Mimo starań pośpiesznie ściągniętego konserwatora sytuacja ta utrzymywała się przez dość długi okres czasu. Nie pomagały nawoływania o wyłącznie wszystkich komputerów w celu odciążenia sieci i umożliwienia naprawy ('To ich problem ja tutaj kopiuję.'). Wykorzystując ten moment pozornego spokoju udało mi się przeprowadzić kolejny wywiad. PH - Piotr Hebisz KB - Trochę danych o sobie. PH - Lat 23. Skończyłem technikum i zarazem swoją edukację. Mieszkam we Wrocławiu i należę do ACC (numer 13). KB - Jak zaczynałeś? HP - Na początku był ZX-81. Potem kolejno ZX-Spectrum, C-64 i Amiga. Pierwszy komputer (ZX-81) kupiłem w 1985 roku za 36 tys.zł, natomiast Amigę w 1987 roku. KB - Twoja obecna konfiguracja sprzętowa? PH - Amiga 500 z 1MB pamięci, dysk twardy ALF 20MB, Action Replay 1.5 oraz kolorowy monitor. KB - Wyjaśnij naszym czytelnikom co oznacza nazwa twojej grupy (HDP)? PH - Na początku był to skrót nazwiska i imion mojego i brata. Później kolega dodał 'Hot Disk Players' i tak zostało. KB - Czym się obecnie zajmujecie? PH - Hardware`m i wszystkim związanym z elektroniką. Tworzymy dyskietki z programami użytkowymi (tzw. pack`i) oraz stałą pozycję 'Crack Pack' (obecnie V5.0). KB - Największe dotychczasowe osiągnięcie. PH - Jeśli chodzi o programowanie to 'Crack Pack V5.0', natomiast w sprzęcie to automatyczny Boot-selector oraz próby 'złamania' Action Replay`a. KB - Twoje plany na przyszłość? PH - Robienie coraz większej ilości peryferii dla Amigi i programowanie w języku maszynowym. KB - Twoje typy? PH - Grupa: QUARTET INC. Demo: Cebit`90/RSI Coder: ??? Muzyk: ??? Grafik: WMW Gra: WINGS KB - Hobby oprócz komputerów? PH - Chemia. KB - Co sądzisz o polskiej scenie komputerowej? PH - Rozwija się dynamicznie. Powstaje coraz więcej grup, które tworzą coś własnego. KB - Co sądzisz o naszym magazynie? PH - Cieszy mnie, że wyszło cośápo polsku. KB - I na koniec co chciałbyś powiedzieć naszym czytelnikom? PH - Powinniście się wziąść do roboty i tworzyć własne rzeczy. KB - Dziękujemy za wywiad i życzymy sukcesów przy 'łamaniu' Action Replay`a. A na zlocie wciąż brakuje prądu. Ponieważ część uczestników już zdążyła się uspokoić postanowiliśmy przeprowadzić krótką sondę na temat: CO WAM MOWI WYRAZ 'KEBAB'? Odpowiedzi były różne. - Słyszałem, ale nie kojarzę. - Takie cuś do jedzenia. - Jakieś szamanie. - Takie do jedzenia. - Nie wiem. - To jest jedzenie. Jakaś potrawa. - Baranina, Bułgaria, Duddie (?). - Rodzaj czegoś do jedzenia. - Nic. - Kojarzy mi się z szaszłykiem. - Nie mam pojęcia. - To jest taka gram chce pan skopiować? - Bardzo dobry magazyn dla którego piszę artykuły. W pośpiechu zaczepiłem Mr.Root`a i stąd ta ostatnia odpowiedź. W wypowiedziach innych osób dało się odczuć głód (bynajmniej nie informacji). Tak to bywa jak sięáwychodzi z domu bez śniadania. Podsumowując można powiedzieć, że popularność naszego magazynu wciąż rośnie (czyżby żart?). Tyle króciutka sonda. Nie widząc nadziei na polepszenie sytuacji i nie chcąc tracić bezproduktywnie cennego czasu postanowiliśmy udać sięádo Marka Pampucha. Na drodze stanął nam problem twardego dysku Raf`a. Ponieważ nie posiadał on procedury auto-park (twardy dysk, a nie Raf) należało go 'zaparkować'. W tym celu jego posiadać odbył krótką wycieczkę wzbudzając tym ogólne zaciekawienie. I w końcu pożegnaliśmy gościnny, acz pechowy zlot. LEVEL 2, Stage 3: Elite party. Krótka podróż samochodem (na szczęście) i wtoczyliśmy się do mieszkania Marka Pampucha (nie urywając wcześniej przeciążonej windy). Nie wiem skąd bierze się pewna prawidłowość? Chodzi mi o spokój z jakim przyjmują nalot na mieszkanie bandy znajomych lub nieznajomych nasze matki czy też żony (jeśli się taką posiada). No może to specyfika środowiska. Na wstępie ktoś wpadł na świetny pomysł, że już najwyższa pora na małe co nieco. Wygłodzone towarzystwo jednogłośnie przytaknęło i udaliśmy się do miłego baru o dziwnej, acz obiecującej nazwie 'Grzybek' (wbrew pozorom nie serwują tam wyłącznie potraw z grzybów). Nasze wejście (9 osób) przyprawiło właściciela o lekki atak serca, a obecnych klientów zachęciło do szybszego spożycia zamówionych dań. Czas oczekiwania umilał nam Mr.Root opowiadając dowcipy. Niestety mój głód i kuszące zapachy z kuchni sprawiły, że żadnego z nich nie zapamiętałem w całości (na pewno było coś o cnotliwej babie w przedziale i dwóch pedałach). Wyśmienity i tani posiłek wprowadził nas w dobry humor do tego stopnia, że daliśmy odpocząć okolicznym psom, przechodniom, a nawet windzie. W mieszkaniu zapanowała sympatyczna atmosfera. Część z nas rzuciła się w wir uzupełnienia zbiorów gier i programów użytkowych, część zasiadła do przeglądania najnowszych osiągnięć Duddiego i Dr.Piotra, czy też Raf`a. Co niektórzy powyciągali kanapki, ktoś inny częstował ciastkami i sokiem winogronowym, a całość była zapijana ciepłą herbatą. Zdarzyły się drobne incydenty (ktoś użył czyjegoś dysku jako podstawkę pod szklankę z herbatą lub przypadkiem cośáskasował), ale kto się przejmuje takimi drobnostkami. Rozmawiano na temat przyszłości polskich grup, oraz co kto wypuści w niedługim czasie. Niestety czas płynął bardzo szybko i trzeba było wracać do domu. I tu padła propozycja ze strony naszych warszawskich kolegów. 'Jedźcie do Warszawy, odwiedzicie giełdę i przenocujecie u Raf'a'. Daliśmy się skusić i tak Duddie oraz Hi-Man pojechali razem z Dr.Piotrem pociągiem natomiast ja, Raf i Mr.Root pojechaliśmy samochodem. Nie będę opisywać całej drogi do Warszawy, natomiast napomknę, że w ciągu 3 godzin zdążyłem sobie przypomnieć wszystkie prawa fizyki od ruchu ciał do prawa Hooke`a oraz kurs pierwszej pomocy przy wypadkach drogowych. LEVEL 3, Stage 1: Warszawa. Mama Raf`a przyjęła nas ciepło i serdecznie. Na kolację dostaliśmy po kawałku pizzy i cośádo picia. Ponieważ Raf i Mr.Root udali się do studia my mogliśmy spokojnie zabrać sięáza oglądanie telewizji satelitarnej i przeglądanie dysków. Niestety po jakichś 2 godzinach Hi-Man i Duddie poszli spać. Po następnej godzinie i ja odpadłem od klawiatury pogrążajac się w głębokim śnie. Około południa obudziliśmy się i spożyliśmy śniadanio-obiad. Tych parę chwil jakie zostały nam do giełdy spędziłem na uzupełnianiu zbiorów sampli i muzyczek. Również znalazła się chwila na przeprowadzenie wywiadu z Raf`em. RW - Rafał Wiosna KB - Może na początek przedstawisz się naszym czytelnikom. RW - Nazywam się Rafał Wiosna, mam 17 lat, mieszkam w Warszawie. KB - Jak przebiegała twoja ewolucja komputerowa? RW - W 1984 roku kupiono mi ZX Spectrum. Po pięciu latach, gdy poznałem go wystarczająco dobrze zobaczyłem u kolegi Amigę i z miejsca zakochałem się w niej. Amigę mam już od roku. KB - Twoja konfiguracja sprzętu? RW - Amiga 500, 2MB pamięci, dysk twardy 20 MB, monitor kolorowy, drukarka. KB - Jesteś w grupie Katharsis. Czy możesz coś powiedzieć o tej grupie, twoich funkcjach w niej pełnionych oraz o pozostałych członkach? RW - Grupa powstała około marca 1990. Na początku było nas dwóch - ja i MACiek, starzy kumple od Spectruma. Potem dołączyli do nas S.S.Captain, Andy Brent, siostra Maćka - Agony i ostatnio Jerry (IBM The Vips). Myślę, że niedługo przyłączy sięádo nas następny muzyk - Kicia oraz dwóch ludzi z zagranicy. W grupie mamy trzech koderów (MAC, Andy Brent i ja), jak na razie jednego muzyka i dwóch grafików (Agony i Jerry). KB - Jakie są twoje dotychczasowe osiągnięcia? RW - Jedno Mega Demo, paręáużytków i kilka crack`ów. KB - Co sądzisz o polskiej scenie komputerowej? RW - Za dużo ludzi gra w gry albo w X-Copy, za mało zajmuje się poważnie programowaniem, tworzeniem grafiki lub muzyki. Uważam, że gdy wejdą prawa autorskie w życie, skończy się beztroskie kopiowanie i sprzedawanie programów a wtedy ludzie (klamkerzy) zainteresują się sprzętem. KB - Powiedz coś o swoich zainteresowaniach pozakomputerowych. RW - Lubię tworzyć i słuchać muzyki. KB - Jakie są twoje plany na przyszłość? RW - W niedalekiej przyszłości planuję zakup instrumentu muzycznego z MIDI. A także planuję założenie BBS`u z prawdziwego zdarzenia (40 MB harddisk, modem 2400). RW - Grupa: Haze Red Sector Inc. Coder: MAC i Dr.Piotr Thomas Landberg Muzyk: Kicia Fleshbrain i Romeo Knight Grafik: Rys T.Richter Demo: nie mam #1 Phantasmagoria Gra: Tetris i pochodne Użytek: Masterseka 1.53 i Startrekker KB - Co myślisz o Kebab`ie oraz co chciałbyś powiedzieć czytelnikom Kebab`a? RW - Kebab to jest Kebab i nie ma go co oceniać. A w ogóle to wszyscy czytelnicy to lamerzy z członkami Katharsis na czele (he, he...). Podziękowaliśmy za gościnę i Mr.Root zawiózł nas na giełdę. LEVEL 3, Stage 2: Giełda Otóż giełda przeniosła się na drugą stronę ulicy. Już przed wejściem atakują nas sprzedawcy oferujący wszystko (od breloczka i noża sprężynowego po Amigę 500). Wstęp jedyne (?) 4000 zł. i już wchodzimy na pięterko. Jak zwykle prym wiodą wszelkiej maści #1 (WCF i inne soft`y). W sumie nic ciekawego. Spotkaliśmy tu Dr.Piotra i w jakimś zacisznym kącie zadaliśmy mu parę pytań. PD - Piotr Drapich KB - Standardowo powiedz coś o sobie. PD - Lat 22. Studiuję na Politechnice Warszawskiej na wydziale chemii. Mieszkam w Warszawie. Jestem coder`em jednoosobowej grupy G-FORCE. KB - Skąd twoje zainteresowanie komputerami? PD - Zaczęło się od zauroczenia w klubiem i potem poszło. Sześć lat temu kupiłem najlepszy komputer tamtych lat tzn. CPC 464. Potem po 4 latach kupiłem sobie Amigę i tak mi zostało. KB - czym się głównie zajmujesz? PD - Głównie grzebaniem w programach, ale wciąż brakuje mi oryginałów. KB - A inne twoje zainteresowania? PD - Lubię chodzić do kina na dobre filmy (nie melodramaty). Oprócz tego lubię spać i słuchać dobrej muzyki. KB - Twoje typy? PD - Grupa: Katharsis i Quartet Inc. / Paradox (nie lubię RSI) Coder: Duddie, Mac / Kreator Grafik: Nie mam / Tobias Richter Muzyk: Mr.Root / Romeo Knight Użytek: Diskmaster 1.3, Aztek C oraz pogrzebacz (monitor) Gra: North & South, Beast I i II Gazeta: Kebab (oczywiście!) / News Flash, Zine KB - Plany na przyszłość? PD - Zamierzam wypuścić trzy gry i zrobić dłuższą przerwę. Oprócz tego planuję wypuszczenie dysku z muzyczkami z gier. KB - A jakie to gry? PD - Strip Poker, Bilard (Flipper) oraz konwersję Saboteur`a. KB - Co sądzisz o polskiej scenie? PD - JEJ!!! Wszędzie Lamer`y. KB - Co sądzisz o 'KEBAB'ie? PD - Nie lubięákadzić, ale daje sę czytać w odróżnieniu od niektórych produktów zachodnich. Najbardziej lubię dział z rozwiązaniami do gier. KB - Co chciałbyś powiedzieć czytelnikom naszego magazynu? PD - No, żeby szukać dzieł Docenta (przeginam?). I żeby zaczęli przestrzegać praw autorskich (he, he). KB - Dziękujemy za wywiad i czekamy na kolejne crack`i. Na giełdzie nic ciekawego sie nie wydarzyło, więc udaliśmy się na dworzec. Jeszcze tylko ostatnia rozmowa przez CB-radio (stałem się fanem tego sprzętu), parę kanapek zakupionych u 'Natalie', pożegnianie z Mr.Rootem i już bez pośpiechu (mamy miejscówki) wsiadamy do pociągu. FINAL COMBAT Powrót do domu. Nawet odwiedziny w 'WARS'ie nie są w stanie nas poruszyć. Podróż mija gładko i tak za oknem pojawia się napis 'Szczecin Główny'. No i jesteśmy w domu. W planie kolejny wyjazd (skąd brać te pieniądze?). P.S: Koszt naszego wyjazdu wyszedł około 200 tys.zł na osobę. Mr.Raf